Markiewka: Jeśli demokraci wywołali huragan, to mamy problem

Rząd, służby i naukowcy robią cię w konia, a wszystkie tradycyjne media kłamią – to wspólne przesłanie teorii spiskowych rozpętanych przez Partię Republikańską.
Marjorie Taylor Greene. Fot. Wikimedia Commons, ed. KP

Republikanie stworzyli rzecz bez precedensu w dziejach zachodnich demokracji: wielką machinę do zaprzeczania dowolnemu aspektowi rzeczywistości. Zjawiska naturalne, rządowe statystyki, działania służb – wszystko jest podejrzane i wszystko staje się częścią jednego wielkiego spisku.

Kłócimy się dziś o prawie wszystko, ale wydawałoby się, że od czasu do czasu zdarzają się takie sytuacje, które odbieramy podobnie. Kiedy na przykład nadciąga powódź albo huragan, wszyscy widzimy potężną klęskę żywiołową, katastrofę w przyrodzie. Nasłuchujemy porad meteorologów i współpracujemy ze służbami pomocowymi. Nie ma wtedy większego znaczenia, na jaką partię głosujesz, jakich mediów słuchasz ani co sądzisz o Taylor Swift.

O słodka naiwności! Stany Zjednoczone właśnie testują tę hipotezę jedności wobec katastrof naturalnych. Wynik: negatywny.

Okazuje się bowiem, że część osób, gdy widzi huragany, to dostrzega w nich spisek Partii Demokratycznej. Kiedy słucha meteorologów, to stwierdza, że to opłacani agenci tych, którzy sztucznie wyprodukowali huragan. Pracownicy Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA) to zaś tak naprawdę przedstawiciele wokistowskich służb, którzy olewają wyborców Trumpa i skupiają się na pomaganiu „nielegalnym imigrantom”.

Petryczkiewicz: Innego końca świata nie będzie

Scenariusz propagandy

To wszystko autentyczne teorie spiskowe, które krążą dziś w środowisku amerykańskiej prawicy w związku z ostatnimi huraganami: Helena i Milton.

Jasne, teorie spiskowe nie są nowością w naszym świecie, ale ich współczesna odsłona made in USA (choć częściowo też made in Russia – o czym za chwilę) wydaje się wprowadzać nowatorską „jakość”.

Od pewnego czasu teorie spiskowe pojawiają się błyskawicznie w reakcji na bieżące wydarzenia, a dzięki mediom społecznościowym docierają do setek milionów osób. Na dodatek są propagowane nie tylko przez anonimowe konta internetowych trolli, ale także przez czołowe postacie amerykańskiej sceny politycznej. Co więcej, są teraz wspierane również przez najnowsze narzędzia sztucznej inteligencji.

Schemat wygląda mniej więcej tak: ktoś wymyśla historię o tym, że rząd stworzył huragan, aby przejąć tereny w Karolinie Północnej pod kopalnię litu. Historia trenduje w mediach społecznościowych.

Marjorie Taylor Greene, kongresmenka z Partii Republikańskiej, pisze na platformie X: „Tak, mogą kontrolować pogodę. To absurd, że ktoś kłamie i mówi, że to niemożliwe”. Post ma ponad 40 milionów wyświetleń.

Greene dorzuca sugestię, że najbardziej z powodu huraganu cierpią tereny zamieszkane przez wielu wyborców Partii Republikańskiej.

Jednocześnie na X zaczyna krążyć inna historia: służby państwowe nie chcą pomagać wyborcom Trumpa. Historia rozpoczyna się od plotki „znajomy znajomego usłyszał”.

Do zabawy dołączają Rosjanie. Gdy huragan Milton uderza we Florydę, rosyjska agencja państwowa RIA Novosti udostępnia na swoim oficjalnym kanale na Telegramie zdjęcia przedstawiające rzekomo zalany Disneyland w Orlando. W rzeczywistości obrazy były fałszywe, a park rozrywki nie został zalany. Zdjęcie krąży po platformie X.

Naukowcy do polityków: To nie jest pojedyncze odstępstwo od normy. To nowa rzeczywistość

Trzy grosze dorzuca stary znajomy – Elon Musk. Sugeruje, że Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego, zamiast pomagać poszkodowanym, przeznacza swoje środki na pomoc „nielegalnym imigrantom”.

Odbiorcy tych komunikatów mogą się gubić w szczegółach, mogą nawet odrzucać niektóre historie jako niedorzeczne, ale i tak dociera do nich puenta łącząca wszystkie te historie: rząd robi cię w konia, nie wierz służbom państwowym i instytucjom naukowym, uważaj na imigrantów i demokratów.

Jakakolwiek próba zaprowadzenia porządku w tym bałaganie natychmiast spotyka się z kontrą, że to atak na wolność słowa, cenzura i dławienie debaty publicznej. Użytkownicy X-a zajadają się jedną teorią spiskową za drugą, od czasu do czasu popijając je postami Muska, która zapewnia, że X jest jedynym wiarygodnym źródłem informacji, a tradycyjne media są skompromitowane.

Strach pomagać

Głupi ludzie wierzą w głupie rzeczy, ich problem – powie ktoś. To jednak nie oddaje powagi sytuacji, bo rozsiewanie teorii spiskowych na masową skalę ma realne i opłakane skutki dla całego społeczeństwa. Ponownie dobrym przykładem jest to, co wyprawia się w USA w związku z huraganami.

Przede wszystkim członkowie służb państwowych, na przykład wspomnianej Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego, czują się zdemotywowani i zastraszeni. Mają ku temu dobre powody.

„Kłamstwa dotyczące reakcji na huragan sprawiły, że zaczęły się pojawiać groźby oraz nawoływania do przemocy skierowane przeciwko rządowi federalnemu. Na przykład wezwanie do wysyłania milicji, aby stawiła czoło Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego z powodu rzekomego odmówienia pomocy. A także do strzelania do urzędników agencji i/lub wyrządzania krzywdy pracownikom służb ratunkowych tej agencji” – czytamy w raporcie Institute for Strategic Dialogue.

Dostało się też meteorologom, którzy zostali uznani za część spisku. Katie Nickolaou, meteorolożka z Michigan, mówi, że ona i jej koledzy otrzymują wiadomości, iż naukowców należy zabić, a ich sprzęt zniszczyć.

„Wielu ludzi mówiło, że to ja stworzyłam i kierowałam huraganem, niektórzy zakładają, że kontrolujemy pogodę. Musiałam wyjaśniać, że huragan ma energię 10 tysięcy bomb atomowych i nie mamy szans, żeby to kontrolować. Retoryka stała się bardziej agresywna, zwłaszcza gdy ludzie zaczęli mówić, że osoby, które stworzyły Miltona, powinny zostać zabite” – komentuje dla „Guardiana” Nickolaou.

„Współczesna Partia Republikańska ma armię ludzi w mediach społecznościowych z ogromnymi zasięgami, którzy po prostu rozpowszechniają te dezinformacje” – dodaje klimatolog Chris Gloninger.

Ogromna machina strachu

Gloninger trafia w sedno. Teorie spiskowe na temat huraganów nie powstają spontanicznie. Zazwyczaj mają swoje źródła w okolicach Partii Republikańskiej, a na pewno są popularyzowane przez polityków tej partii oraz instytucje i ludzi, którzy ją wspierają – takich jak Musk.

I to jest powtarzający się schemat – czy chodzi o zmianę klimatu, szczepionki, huragany czy na przykład raporty FBI na temat przestępczości w USA. Tak, dobrze czytacie, nawet statystyki dotyczące przestępstw stały się tematem teorii spiskowej.

Sprowadza się ona do tego, że demokraci wprowadzili nową „woke” metodologię, która celowo zaniża statystyki, aby ukryć epidemię przestępstw. Rzeczywiście, FBI zmieniła system raportowania przestępstw, ale w styczniu 2021 roku, pod sam koniec kadencji Trumpa. Co więcej, inne dane, niemające nic wspólnego z danymi FBI, też potwierdzają, że liczba przestępstw spada.

Zgadnijcie, kto postanowił rozpropagować tę teorię? Podpowiem, że ma na imię Elon i od kilku miesięcy aktywnie wspiera kampanię wyborczą Trumpa.

Uwierz w Plan. Dlaczego Amerykanie chwytają się teorii spiskowych? [rozmowa]

Republikanie stworzyli rzecz być może bez precedensu w dziejach zachodnich demokracji: wielką machinę do zaprzeczania dowolnemu aspektowi rzeczywistości. Zjawiska naturalne, statystyki rządowe, działania służb – wszystko jest podejrzane, wszystko można zakwestionować, wszystko staje się częścią jednego wielkiego spisku ich politycznych wrogów.

Rację ma Charlie Warzel, publicysta „The Atlantic”, kiedy pisze, że słowo „dezinformacja” przestało oddawać powagę i skalę tego, co się dzieje: „jest to nic innego jak kulturowy atak na każdą osobę lub instytucję, która działa w rzeczywistości. Jeśli jesteś meteorologiem, jesteś celem. To samo dotyczy dziennikarzy, pracowników wyborczych, naukowców, lekarzy i ratowników. Te zawody są różne, ale łączy je to, że wszystkie muszą zajmować się i opisywać świat takim, jaki jest”.

Nie trzeba wybujałej wyobraźni, by zrozumieć, jakie to niebezpieczne zjawisko dla demokracji.

Belgijska filozofka Chantal Mouffe twierdzi: „Konfliktów w liberalnych demokracjach nie da się i nie powinno się eliminować, bo uznanie i legitymizacja konfliktu to istota nowoczesnej demokracji”. Zgadzam się – konflikt to naturalny stan demokracji, oznaka jej zdrowia. Aby jednak demokracja mogła sprawnie funkcjonować, potrzebujemy pewnej wspólnej podstawy – kilku fundamentów, co do których większość społeczeństwa się zgadza. Inaczej trudno w ogóle tworzyć stabilne społeczeństwo. Trudno rozmawiać, a nawet sensownie się kłócić, gdy zupełnie inaczej definiuje się zamieszkiwany świat. Gdy nie ma zgody co do podstawowych, obserwowalnych zjawisk i nawet huragan zaczyna być interpretowany na zupełnie różne sposoby.

Trump kontra Harris: komu kibicuje Rosja?

Machina propagandowa republikanów powstała po to, by atakować ich przeciwników politycznych, czyli Partię Demokratyczną. Efektem, zamierzonym lub nie, jest rozwalanie zaufania do wszystkich instytucji państwa demokratycznego. Zważywszy na siłę Partii Republikańskiej i na to, że jest ona inspiracją dla prawicy na całym świecie, mamy problem, który staje się jednym z największych wyzwań nie tylko dla USA, ale dla większości demokracji.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz S. Markiewka
Tomasz S. Markiewka
Filozof, tłumacz, publicysta
Filozof, absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, tłumacz, publicysta. Autor książek „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media” (2017), „Gniew” (2020) i „Zmienić świat raz jeszcze. Jak wygrać walkę o klimat” (2021). Przełożył na polski między innymi „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko” (2017) Roberta H. Franka i Philipa J. Cooka.
Zamknij