Świat, Weekend

Interpłciowość w sporcie. Dlaczego podział na kategorie męską i żeńską jest nieidealny?

Gdy kobietom zezwolono na startowanie w igrzyskach olimpijskich, przynależność do kategorii kobiecych i męskich wydawała się sprawą prostą. Nie było żadnych testów, które miałyby „sprawdzać” płeć zawodniczek. Do 1936 roku nie istniały procedury weryfikacji płci w sporcie.

„Igrzyska olimpijskie z udziałem kobiet byłyby niepraktyczne, nieinteresujące, nieestetyczne i niewłaściwe”.

Tak Pierre de Coubertin, pomysłodawca idei nowożytnego olimpizmu, zareagował na pomysł włączenia kategorii kobiecych do programu igrzysk. Na pierwszych współczesnych igrzyskach, które odbyły się w Grecji w 1896 roku, nie wystąpiła żadna kobieta. Greczynka Stamata Rewiti pomimo starań nie została dopuszczona do oficjalnego startu w maratonie. Mimo to zdecydowała się przebiec dystans z Maratonu do Aten, na takiej samej trasie, na której dzień wcześniej rywalizowali mężczyźni. Ostatnie okrążenie zrobiła wokół stadionu lekkoatletycznego, ponieważ nie została na niego wpuszczona. Kobiecy bieg maratoński dodano do programu letnich igrzysk olimpijskich 88 lat później – w Los Angeles w 1984 roku.

Transfobią w cispłciowe kobiety

czytaj także

Transfobią w cispłciowe kobiety

Kajetan Woźnikowski

Kobiety odnoszące ogromne sukcesy i będące gwiazdami światowego formatu dzięki swoim osiągnięciom atletycznym to stosunkowo nowe zjawisko. O ile sport męski miał szanse rozwijać się przynajmniej od czasów olimpiad starożytnych, kobiety miały znacznie mniej możliwości, aby rywalizować sportowo i bić rekordy. Organizatorzy ostatnich igrzysk w Paryżu z dumą ogłosili, że to pierwsza olimpiada, w której rywalizuje taka sama liczba kobiet i mężczyzn. Niektóre z konkurencji kobiecych zadebiutowały na igrzyskach całkiem niedawno: rzut młotem i pięciobój nowoczesny w roku 2000, boks w 2012, a skoki narciarskie w 2014. Dopiero w 2021 roku w Tokio kobiety mogły rywalizować w pływaniu na dystansie 1500 metrów.

Kobiety i mężczyźni rywalizują obecnie na igrzyskach olimpijskich w osobnych kategoriach, choć najczęściej w tych samych konkurencjach. Czasem wprowadzane są kosmetyczne zmiany: najkrótszy bieg płotkarski kobiet odbywa się na dystansie 100 metrów, a mężczyzn – 110 metrów. Kula, którą pchają kobiety, jest lżejsza od tej używanej przez mężczyzn, a piłka ręczna ma mniejszy obwód. Niektóre dyscypliny różnią się bardziej – w gimnastyce sportowej kobiety nie ćwiczą na obręczach, a mężczyźni nie mają szansy wykazać się na równoważni. Mężczyźni nie są dopuszczani do olimpijskich startów w gimnastyce artystycznej. Istnieje też szereg konkurencji mieszanych, w których w każdej z drużyn startuje taka sama liczba kobiet i mężczyzn, jak pary w łyżwiarstwie figurowym czy sztafety mieszane 4×400 metrów.

Kultura i pieniądze

To wszystko istotny kontekst, gdy zaczynamy rozmowę o kobiecym sporcie. Rekordy świata mężczyzn w większości dyscyplin są lepsze niż rekordy kobiet. Obecnie w sporcie na najwyższym światowym poziomie, gdzie osiągane są wyniki bliskie granicy ludzkich możliwości, dla utrzymania widowiska opierającego się na rywalizacji oraz zagwarantowania udziału kobiet konieczne jest ustanowienie osobnych konkurencji, opierających się na podziale według płci biologicznej. Nie jest to jedyny umowny podział, który jest stosowany: w sportach walki czy podnoszeniu ciężarów konkuruje się w różnych kategoriach wagowych. Normą jest również rozgrywanie zawodów juniorskich z podziałem na wiele kategorii wiekowych. Podobnie w sporcie paralimpijskim występują różne kategorie w zależności od rodzaju niepełnosprawności zawodników.

Raz dwa trzy, chłopem możesz zostać ty, czyli transvestigators w akcji

Zarówno jako kibice, jak i zawodnicy, chcemy mieć poczucie, że rywalizacja jest fair – to znaczy, że możemy postrzegać jej uczestników jako przynajmniej mających szanse i możliwości osiągnięcia podobnych rezultatów. Jest to oczywiście umowne: najwybitniejsi sportowcy, tacy jak Michael Phelps, Eero Mäntyranta czy Victor Wembanyama, konkurują z przeciwnikami nieobdarzonymi tak unikatową genetyką. Nie dzielimy pływaków według długości tułowia, narciarzy według poziomu hematokrytu, a koszykarzy według wzrostu.

Kobiecy sport jest obecnie popularny, ale wciąż w większości dyscyplin męskie gwiazdy zarabiają więcej, większe są też środki na rozwój męskich dyscyplin. Ponadto, ze względu na to, że dopiero niedawno sport zawodowy kobiet został potraktowany poważnie (mam tu na myśli np. włączenie do programu igrzysk olimpijskich), miał on mniej czasu na rozwój – czyli na przykład na wyśrubowanie rekordów, dostosowanie treningów, zyskanie popularności wśród młodzieży. Dopiero od niedawna dziewczynki są zachęcane do sportu, a zwłaszcza do uprawiania dyscyplin uznawanych za szczególnie „męskie” czy niebezpieczne, jak boks czy skoki narciarskie. Ten rozwój nie postępuje wszędzie w takim samym tempie. Choćby w Polsce dopiero niedawno zaczęło się szkolenie skoczkiń narciarskich, pomimo długiej tradycji męskiej odmiany tej dyscypliny.

Siła mięśni, sex & gender

Wszystkie te czynniki kulturowe, związane głównie z dyskryminacją kobiet, z pewnością przyczyniają się do różnicy w osiąganych wynikach sportowych kobiet i mężczyzn. Ale jak znaczącą rolę odgrywa tutaj biologia?

W zależności od dyscypliny może być łatwiej lub trudniej określić, jak różnice biologiczne pomiędzy ciałami mężczyzn i kobiet predysponują do uprawiania danego sportu. Weźmy łyżwiarstwo figurowe: obecnie elementem, który w największym stopniu wpływa na ocenę występu, są skoki. Łyżwiarze i łyżwiarki wyskakują w górę, wprowadzając swoje ciało w ruch wokół własnej osi. Ze względu na specyfikę budowy ciała, zwłaszcza rozkład tkanki tłuszczowej, mężczyźni są w stanie obracać się szybciej, a więc i wykonywać trudniejsze skoki, uzyskując wyższe noty techniczne. Ujmując to obrazowo: ciała dorosłych mężczyzn mają kształt bardziej zbliżony do walca, a kobiet do klepsydry – a walec obraca się szybciej. Te różnice praktycznie nie występują w kategoriach juniorskich.

W „nowej transfobii” nie ma nic oryginalnego

Dorośli mężczyźni mają mocniejsze kości, większe włókna mięśniowe i większą masę mięśniową w stosunku do masy ciała. Za te różnice najprawdopodobniej odpowiada znacznie wyższy poziom testosteronu. W związku z tym nawet przy jednakowej wadze i masie ciała są silniejsi od kobiet – a ponadto średnio wyżsi i ciężsi. Mają też na ogół większe płuca i serce, dłuższe kończyny. Prawdopodobnie różnice obejmują również reakcję na ból. Wszystkie te statystyki odnoszą się do osób cispłciowych, kwestia różnic pomiędzy atletami trans a cispłciowymi przy obecnym stanie wiedzy jest przedmiotem jeszcze większej niepewności.

Ale przecież warunki fizyczne nie są jedynym istotnym czynnikiem pozwalającym na osiąganie wybitnych rezultatów we współczesnym sporcie zawodowym. Nie mniej ważne są uwarunkowania psychiczne, jak choćby poziom motywacji czy odporność na stres. Różnice między ludźmi w tych aspektach są niezwykle trudne do zmierzenia. Nie można też zapominać, że większość konkurencji sportowych była wymyślona przez mężczyzn i dla mężczyzn, a do tego miały one faworyzować cechy postrzegane jako męskie, przede wszystkim siłę. W większości obszarów rywalizacji sportowej różnice anatomiczne i hormonalne nie odpowiadają dysproporcjom między wynikami osiąganymi przez kobiety i mężczyzn. Ograniczanie dostępu do obiektów sportowych i treningów, a także stereotypy zniechęcające dziewczynki i kobiety do realizowania swoich sportowych ambicji dalej trzymają się mocno.

Czy kobieca piłka nożna jest feministyczna? [rozmowa z Karoliną Wasielewską]

Czasem domyślny podział na rywalizację męską oraz kobiecą może współgrać ze stereotypami dawno obalonymi. Dlaczego wciąż odbywają się osobne mistrzostwa dla graczy i graczek w szachy? Pojawiają się też nowe dane, które powinny zmuszać do rozważenia, czy aby niektóre konkurencje strzeleckie nie powinny być rozgrywane wspólnie. Niestety, podobnie jak w wielu innych obszarach, również w badaniach nad osiągnięciami atletycznymi kobiety są niedoreprezentowane.

Mimo braku równości w dostępie, a często i konieczności walki o możliwość występowania w ogóle, mniejszego wsparcia medialnego i instytucjonalnego oraz niższych środków finansowych, kobiecy sport rozwija się szybko. Żeńskie rekordy w ciągu ostatnich 100 lat poprawiły się znacznie bardziej niż osiągnięcia mężczyzn. Kobiece konkurencje zyskują też na popularności. Część zasług można oddać tu mediom społecznościowym. Znacznie przyczyniły się one do promocji kobiecego sportu, spełniając tę funkcję znacznie lepiej, niż kiedykolwiek czyniły to zarządzane głównie przez mężczyzn tradycyjne przekazy sportowe.

Testy na płeć

W najnowszej wojnie kulturowej, dotyczącej tym razem praw i opieki medycznej dla osób transpłciowych, wytoczono ostatnio zupełnie niezaskakujące działa. Część internetu, na czele z zawsze aktywną w temacie J.K. Rowling oraz najbogatszym człowiekiem świata Elonem Muskiem, zapłonęła na wieść, jakoby mężczyźni zostali dopuszczeni do udziału w kategoriach kobiecych w boksie na paryskich igrzyskach olimpijskich.

Gdy kobietom zezwolono na startowanie w igrzyskach olimpijskich, przynależność do kategorii kobiecych i męskich wydawała się sprawą prostą. Nie było żadnych testów, które miałyby „sprawdzać” płeć zawodniczek. Do 1936 roku nie istniały procedury weryfikacji płci w sporcie.

Pierwszą znaną interpłciową olimpijką w historii była Stanisława Walasiewicz, która zdobyła złoty i srebrny medal na igrzyskach w latach 30. XX wieku. W 1980 roku została zamordowana, a podczas autopsji okazało się, że posiadała nie w pełni rozwinięte męskie narządy rozrodcze. Część komórek jej ciała zawierała chromosomy XY, inne pojedynczy chromosom X. W czasach, w których żyła, wiedza naukowa na temat interpłciowości była znikoma, a Walasiewicz społecznie, kulturowo i prawnie całe życie funkcjonowała jako kobieta. 14 razy biła rekordy świata, zdobywała medale wszystkich wielkich imprez sportowych. Czterokrotnie wygrywała plebiscyt „Przeglądu Sportowego” na najlepszego polskiego sportowca (bez podziału na płeć). Była szczególnie ważną postacią dla amerykańskiej Polonii, trenerką i współpracowniczką PKOl. W Cleveland, gdzie mieszkała, działa ośrodek sportowy jej imienia.

„Słaba płeć tak szybko nie biega”. Jak zniszczono karierę polskiej gwiazdy lekkoatletyki

W 1936 roku zainicjowano praktykę testów płci w przypadkach, w których miały „zachodzić wątpliwości”. Przyczynkiem do tego była historia Zdenka Koubka, interpłciowego zawodnika, który został wychowany jako dziewczynka i w tej kategorii startował, jednak jako dorosły przeszedł tranzycję. Testy, które przechodziły atletki, bywały uwłaczające i niepotrzebnie inwazyjne: stosowano metodę tzw. nagiej parady, podczas której musiały pokazywać się nago grupie lekarzy, którzy na tej podstawie wydawali pozwolenie na start w zawodach. Nie trzeba chyba dodawać, że było to również nieskuteczne i skutkowało wykluczeniem kobiet, które wyglądały niedostatecznie „kobieco” w opinii komisji (najczęściej złożonej z mężczyzn).

Jednym z bezsprzecznie niesprawiedliwych wykluczeń została objęta polska mistrzyni olimpijska Ewa Kłobukowska, która pomimo przejścia testu w 1966 roku, w kolejnym roku na skutek (prawdopodobnie motywowanego politycznie) donosu ze strony działaczy sportowych z NRD i ZSRR została poddana „bliższej inspekcji”. Niezwykle utalentowana biegaczka została zmuszona do zakończenia kariery sportowej w wieku zaledwie 21 lat.

Już po dyskwalifikacji Kłobukowskiej wprowadzono powszechny system testowania atletek. Polegał on na badaniu komórek pobranych z wnętrza jamy ustnej na obecność ciałek Barra – czyli nieaktywnych chromosomów X występujących w komórkach zawierających więcej niż jedną jego kopię. W większości przypadków tym właśnie charakteryzują się komórki samic ssaków, jednak ciałko Barra może być również wykryte np. u mężczyzn z zespołem Klinefeltera lub w przypadku wystąpienia chimeryzmu. Poleganie wyłącznie na badaniach chromosomów w celu „ustalenia płci” sportsmenek było krytykowane w społeczności naukowej już w latach 70., ale mimo to testy te były powszechnie używane w sporcie do 1992 roku.

Na podstawie aktualnej wiedzy medycznej możemy stwierdzić, że różnice na poziomie chromosomów nie przesądzają o przewadze w sporcie. Istnieje bowiem szereg możliwych rozbieżności dotyczących ich funkcjonowania, w które wyposażone są ludzkie komórki, a wpływ chromosomów na budowę ciała i narządów płciowych może nie istnieć lub być marginalny. Przykładowo, osoby z zespołem całkowitej niewrażliwości na androgeny (CAIS) posiadają męskie chromosomy. Z tego powodu wykluczona z rywalizacji została hiszpańska biegaczka Maria José Martínez-Patiño. Osoby z CAIS mogą posiadać jądra (ale znane są też przypadki wykształcenia macicy), zazwyczaj pozostające w jamie brzusznej. Fenotypowo jednak prezentują się kobieco. Badania krwi wykażą u nich stężenia testosteronu typowe dla mężczyzn, jednak ze względu na obecność mutacji genetycznej nie mają wpływu na funkcjonowanie komórek ciała. W związku z tym nie przekładają się na atrybuty, które miałyby stanowić o „męskiej” przewadze.

Na podstawie testów używanych w 1966 roku takie osoby zostałyby dopuszczone do startów w kategorii kobiecej, ale w 1968 roku już nie. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że niewrażliwość na androgeny może występować w formie częściowej oraz łagodnej. W latach 90. odstąpiono od badań ciałek Barra i Międzynarodowy Komitet Olimpijski wprowadził testy PCR w celu wykrycia obecności SRY – genu kodującego białko odpowiedzialne za rozwój jąder. Również i te testy okazały się nieidealne, ponieważ wspomniany gen miały również kobiety cechujące się niewrażliwością na androgeny.

Pod wpływem krytyki ze strony stowarzyszeń naukowych, a także publicznej działalności Martínez-Patiño, zaprzestano badania chromosomów. Światowa Lekkoatletyka (IAAF) w 2006 roku wskazała, że decyzja weryfikująca dopuszczenie do startu w kategorii kobiecej nie może opierać się wyłącznie na teście laboratoryjnym. W przypadku wątpliwości atletki powinny być badane przez komisje składające się ze specjalistów w różnych dziedzinach medycyny, a także ekspertów zajmujących się badaniami nad gender i transpłciowością. Ponadto przedstawiono przykładowe różnice w charakterystyce płciowej, które nie zapewniają przewagi lub zapewniają na tyle niewielką, że osoby, które się nimi cechują, powinny być bezwzględnie dopuszczone do udziału w konkurencjach kobiecych.

Kwestia testosteronu

Po zwycięstwie w biegu na 800 metrów na mistrzostwach świata w 2009 roku IAAF skierowała południowoafrykańską biegaczkę Caster Semenyę na testy płci. Wykazały one, że sportsmenka wykazuje cechy hiperandrogenizmu, przejawiającego się między innymi znacznie wyższym niż przeciętny wśród kobiet poziomem testosteronu. To rozpoczęło ciągnące się przez lata kontrowersje dotyczące zasadności jej występów w konkurencjach kobiecych. W tym czasie zdobyła dwa złote medale olimpijskie. Największą lawinę komentarzy wywołał wynik na igrzyskach w Rio de Janeiro, ponieważ nie tylko Semenya, ale i pozostałe medalistki rozgrywanego tam biegu na 800 metrów, były hiperandrogeniczne. Był to moment, w którym nominalnie odstąpiono od „weryfikacji płci” na rzecz rozpoznawania okoliczności, w których konkretna osoba nie będzie uprawniona do startu w kategorii kobiecej ze względu na swoją charakterystykę hormonalną. Na celowniku znalazł się testosteron, którego poziomy typowo różnią się wśród kobiet i mężczyzn o rzędy wielkości. Wciąż jednak brakuje badań zagłębiających się w zagadnienie wpływu testosteronu na osiągnięcia sportowe kobiet.

Nadchodząca fala detranzycji i inne teorie spiskowe [rozmowa]

W 2019 roku IAAF wprowadziła bardzo kontrowersyjną zasadę, nakazującą sztuczne obniżanie poziomu testosteronu biegaczkom występującym na dystansach 400, 800, 1500 metrów oraz 1 mili, produkującym naturalnie wyższe niż odgórnie ustalone poziomy tego hormonu. W szczególności krytykowano powołanie nieprzekonujących dowodów naukowych (oparto się na jednym badaniu), mających uzasadniać wprowadzenie tej zasady, oraz jej niewrażliwość na inne fizjologiczne zmienne. Zastanawiający wydaje się też wybór konkurencji objętych nowym przepisem, zawierający wszystkie dystanse, na których w swojej karierze biegała Caster Semenya – i żadnych innych.

Ponadto, na atletki z wysokim poziomem testosteronu, chcące kontynuować starty w zawodach lekkoatletycznych, nałożono obowiązek zastosowania czegoś w rodzaju antydopingu: terapii mającej zahamować naturalne procesy zachodzące w ich organizmach. Tego rodzaju terapia, mogąca polegać na stosowaniu blokerów hormonów lub nawet operacji, nie w każdym przypadku jest zalecana medycznie i może wiązać się ze skutkami ubocznymi. Przy czym nikt nie proponuje, aby mężczyźni cechujący się niskim poziomem testosteronu startowali w kategoriach kobiecych. Trudno również nie pochylić się nad koszmarem publicznego sądu wobec niezwykle intymnych szczegółów z życia biegaczek objętych regulacjami.

Sport w służbie polityki

Paryskie kontrowersje objęły zawody w innej konkurencji. W porównaniu z lekkoatletyką kobiecy boks nie ma długiej historii testowania płci – głównie dlatego, że stosunkowo od niedawna jest sportem olimpijskim. Choć w 1904 roku zawody kobiet były sportem pokazowym na igrzyskach, dopiero w 2012 zawitały do programu na stałe.

Dziewczynki są często zniechęcane do trenowania boksu. Tak było w przypadku Imane Khelif z Algierii, jednej z bohaterek kolejnego publicznego spektaklu wokół kwestionowania kobiecości sportsmenek. Khelif oraz Tajwanka Lin Yu-Ting zostały zdyskwalifikowane na mistrzostwach świata w 2023 roku ze względu na nieprzejście bliżej nieokreślonych testów płci. Mistrzostwa te były organizowane przez skompromitowaną organizację bokserską IBA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu), którą Międzynarodowy Komitet Olimpijski odsunął od organizacji zawodów olimpijskich. Lista zarzutów wobec IBA jest długa – wśród nich znajdują się korupcja i nadużycia finansowe. Organizacją zarządza powiązany z Władimirem Putinem Umar Kremlev, który całkowicie uzależnił ją od finansowania przez Gazprom. IBA zawiesiło w prawach członka Ukrainę, jednocześnie dopuszczając do udziału Rosjan i Białorusinów. W wyniku tego wiele państw, w tym Polska, bojkotuje organizowane przez IBA zawody.

Na konferencji prasowej podczas igrzysk w Paryżu przedstawiciele IBA nie potrafili zgodzić się co do natury przeprowadzonych testów. Chris Roberts, sekretarz generalny organizacji, oględnie wskazywał, że chodzi o chromosomy zawodniczek, Kremlev z kolei mówił o wysokim poziomie testosteronu w ich organizmach. Ponadto Rosjanin uznał, że „ciężar dowodu” na to, że urodziły się kobietami, spoczywa na Khelif i Lin. „Testy płci” stały się przyczynkiem do międzynarodowej awantury, mimo że ich wyniki nigdy nie zostały zaprezentowane opinii publicznej.

Nie będziemy transpłciowi po cichu ani na smutno

Pojawiają się też argumenty, że dopuszczenie ich do udziału jest zezwoleniem na przemoc mężczyzn wobec kobiet. Co więcej, internetowi „detektywi” zaczęli szukać innych przykładów „mężczyzn” w kategoriach kobiecych, przypisując wielu atletkom łatkę „oszustów” czy „uzurpatorów”. Do kuriozalnej sytuacji doszło choćby w kontekście występu Prisci Awiti Alcaraz w zapasach. Po jej zwycięstwie nad Angeliką Cichocką w polskim internecie zaroiło się od teorii spiskowych, którym ostatecznie przeciwstawiła się sama polska zawodniczka.

Osoby doszukujące się u celebrytów, w tym sportowczyń, dowodów na ich transpłciowość, zyskały w anglojęzycznym internecie określenie transvestigators. Brzmi zabawnie, ale szeroko zakrojona nagonka wyrządza ogromne szkody. Imane Khelif w jednym z wywiadów podzieliła się tym, jak wiele kosztowało ją i jej rodzinę bycie w centrum ostatniego polowania na czarownice. Wyjątkowo okrutnego, bo prowadzonego przez jedne z najbardziej wpływowych osób świata, których każde słowo trafia do milionów odbiorców.

Osoby interpłciowe – choć jak dotąd nie mamy potwierdzenia, że należą do nich Khelif czy Lin – wkraczając do wyczynowego sportu, zderzają się z systemem, który opiera się na sztywnym, binarnym podziale na męski i żeński. Tego podziału nie sposób jednak zlikwidować bez faktycznej krzywdy kobiet, które dopiero niedawno wywalczyły sobie możliwość realizacji swoich ambicji na równi z mężczyznami. Jedynym rozwiązaniem, jakie widzę, są rzetelne badania dotyczące źródeł różnic w wynikach osiąganych przez kobiety i mężczyzn, uwzględniające nie tylko fizjonomię czy poziom hormonów, ale i kwestie społeczne i kulturowe. Jak pokazuje historia odległa, ale i ta najnowsza, należy podchodzić bardzo ostrożnie do wszelkich „testów płci”. Nadal istnieją bowiem spore braki w wiedzy naukowej na ten temat, a na szali leży przecież prawo do prywatności, dobre imię i dobrostan sportowców, a często również ich bliskich.

Fundamentaliści z trudną przeszłością to nadal fundamentaliści

Płeć jako kategoria biologiczna posiada wiele wyznaczników, które bywają istotne w różnych kontekstach: w kontekście reprodukcji do skategoryzowania kogoś jako kobiety istotne będzie posiadanie macicy lub jej brak, w kontekście endokrynologicznym poziom androgenów itd. Być może w miarę gromadzenia coraz większej ilości danych naukowych również i dla zawodowego sportu będzie można wskazać kluczowe aspekty fizjologii, istotne dla podziału na żeńskie i męskie kategorie sportowe. Jednak ostatecznie to, co przyświecało idei testowania płci, czyli wykrycie mężczyzn udających kobiety dla osiągania olimpijskich laurów, okazało się daremnym wysiłkiem. Liczbę takich przypadków w ciągu ponad 100 lat historii kobiecego sportu olimpijskiego można policzyć na palcach jednej ręki. Testy te jak dotąd odniosły sukces głównie w selekcjonowaniu i publicznej nagonce na kobiety – zarówno te z cechami interpłciowości, jak i te, które z innych powodów nie wpisują się w tradycyjne wzorce płciowe.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij