Świat, Weekend

Prezydent Meksyku udaje się na emeryturę. Jego następczynią będzie kobieta

Gdyby urzędujący przywódca Meksyku ubiegał się o reelekcję, zwycięstwo miałby w kieszeni. Lópeza Obradora powstrzymuje jednak konstytucyjny limit jednej kadencji. Faworytką czerwcowych wyborów jest jego protegowana Claudia Sheinbaum. Trwająca kampania dowodzi lewicowego zwrotu, który dokonał się w ostatnich latach w meksykańskiej polityce.

Gdy w 2018 roku Andrés Manuel López Obrador (znany też jako AMLO) obejmował urząd, była to mała rewolucja dla latynoamerykańskiego kraju. Do przełomu wieków Meksyk pozostawał de facto reżimem jednopartyjnym, w ramach którego władzę niepodzielnie sprawowała Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI) – niegdyś ugrupowanie lewicujące i romansujące z socjalizmem, w latach 80. w pełni zaakceptowało neoliberalizm.

Czy Ameryka zbombarduje meksykańskie kartele?

czytaj także

Wywołało to bunt lewego skrzydła partii władzy i w efekcie wybory z 1988 roku przyniosły pierwszą realną walkę o prezydenturę. Przeciwko kandydatowi PRI wystąpił popularny Cuauhtémoc Cárdenas, syn dawnego prezydenta. Fałszerstwo przy urnach powstrzymało jego zwycięstwo, ale system jedynowładztwa został podważony i w następnych latach go rozmontowano – tylko że PRI wolała otworzyć się na współpracę z konserwatywną Partią Akcji Narodowej (PAN) niż zejść z liberalnego kursu. Lewica swojej szansy doczekała się dopiero trzydzieści lat po sfałszowanych wyborach.

Prezydent odchodzi wbrew woli narodu

W przypadku Lópeza Obradora sprawdziła się zasada „do trzech razy sztuka”, po dwóch porażkach (w tym w 2006 roku przegrał o zaledwie pół punktu procentowego) odniósł bowiem zdecydowane zwycięstwo, zostając prezydentem na sześcioletnią kadencję, podczas gdy jego partia Morena (Ruch Odrodzenia Narodowego) zyskała razem z koalicjantami większość w Izbie Deputowanych.

Rządy AMLO bywają uznawane za emanację lewicowego populizmu – prezydent Meksyku połączył antyelitaryzm oraz obietnicę postępu społecznego z hasłami suwerenności narodowej i polityką nastawioną na widowiskowość. Każdy dzień roboczy zaczyna o siódmej rano od dwugodzinnej konferencji prasowej, którą otwiera pełnym wigoru „Animo!” (odwagi!), utrzymując półformalną atmosferę pogawędki z wyborcami. Budował wizerunek przywódcy bliskiego ludowi, również poprzez częste korzystanie z referendów – czy to krajowych, czy to wewnątrz Moreny, która zachowuje wiele cech ruchu społecznego.

Ameryka Łacińska ma 6 powodów, by nie potępić Rosji

Populistyczna forma nie przykryła treści. Za sprawą transferów socjalnych wyciągnięto z biedy miliony ludzi, wzrosła siła nabywcza mniej zamożnych Meksykan, a ekonomiczne efekty kryzysu pandemicznego były dzięki temu mniej odczuwalne. Chociaż administracji Moreny zarzuca się czasem zaniedbywanie systemów edukacji lub opieki zdrowotnej, to ogólne polepszenie sytuacji bytowej większości obywateli jest niezaprzeczalne.

W styczniu tego roku, dokładnie pięć lat po objęciu urzędu przez AMLO, sondaże wskazywały, że prezydent cieszy się sympatią aż 69 proc. krajan. Ponad połowa obywateli uważa, że kraj zmierza w dobrym kierunku, a przeciwnego zdania jest niecała jedna trzecia. To wszystko sprawia, że kandydatka Moreny jest faworytką w nadchodzących wyborach.

Rywalizacja o tytuł pierwszej prezydentki Meksyku

Mowa o Claudii Sheinbaum, która przed zwycięstwem w koalicyjnych prawyborach pełniła funkcję gubernatorki okręgu stołecznego. Ten sam urząd piastował niegdyś sam AMLO, co pomogło mu w późniejszych staraniach o prezydenturę w kraju. Kandydatka lewicy od początku korzysta ze wsparcia swojego mentora i obiecuje kontynuację dotychczasowej polityki, z dalszą rozbudową państwa socjalnego, opartego na zasadzie redystrybucji dochodu w stronę grup nieuprzywilejowanych.

Potencjalną słabością Sheinbaum może być jej inteligenckie pochodzenie – jest córką akademików, a sama zrobiła doktorat z inżynierii energetycznej. Pytanie, czy uda jej się nawiązać bliską więź z ludowym elektoratem, skutecznie pielęgnowaną przez Lópeza Obradora. Z drugiej strony Sheinbaum ma większe szanse na dotarcie do klasy średniej, którą raziła populistyczna retoryka AMLO oraz jego ograniczone zaangażowanie w sprawy ekologii i feminizmu.

Faktem jest, że trwająca kadencja prezydencka przyniosła duży postęp w kwestii praw kobiet i osób LGBT – dekryminalizację i legalizację aborcji wymusiły jednak wyroki Sądu Najwyższego oraz nacisk społeczny, podczas gdy sam López Obrador wolał nie ingerować zanadto w ten „konflikt kulturowy”. Wątpliwości budzi też polityka ekologiczna prezydenta, lekceważąca cele klimatyczne, a ponad ochronę lasów deszczowych stawiająca rozwój infrastruktury, co szczególnie widoczne było w projekcie Tren Maya na Jukatanie. Prawdopodobne zwycięstwo wyborcze Sheinbaum, pracującej kiedyś jako badaczka w IPCC, zapowiada znacznie większe poświęcenie walce ze zmianami klimatu.

Rewolucja sióstr – jak Meksykanki wywalczyły prawo do aborcji

Gdyby jednak kandydatka Moreny przejechała ciężarną zakonnicę na pasach i przegrała wybory, urząd prezydenta i tak powędruje do kobiety, główną rywalką Sheinbaum jest bowiem Xóchitl Gálvez. Stoi za nią koalicja PRI, PAN oraz PRD, czyli kolejno: dawna partia władzy, jej neoliberalna następczyni oraz centrolewicowe ugrupowanie, które wyrosło w opozycji do PRI i było niegdyś zapleczem politycznym AMLO. Zagmatwaną sytuację na meksykańskiej scenie politycznej dodatkowo komplikuje fakt, że pod pewnymi względami Gálvez próbuje zajść obóz prezydencki z lewej strony.

Kiedy prawica mówi po lewicowemu

Urzędujący prezydent oraz jego protegowana atakują Gálvez jako kandydatkę zjednoczonego establishmentu, a co za tym idzie: konia trojańskiego neoliberalizmu, który Meksykanie odrzucili w 2018 roku. To pierwsze jest faktem i Gálvez od tej etykiety nie ucieknie, ale z łatką reprezentantki elit walczy zawzięcie. Pomaga jej w tym osobista biografia, będąca opowieścią z gatunku „od pucybuta do milionera”.

Urodzona w biedniej rodzinie z ojcem alkoholikiem, musiała pracować jako dziecko, bez niczyjej pomocy zdobyła wykształcenie i założyła firmę, która odniosła sukces rynkowy. Mimo przynależności do konserwatywnej PAN sama zajmuje progresywne pozycje, popierając prawa kobiet i atakując AMLO za zbyt mało zieloną politykę. Gdy prezydent przypisał Gálvez chęć pogrzebania jego polityki społecznej, ta oskarżyła go przed sądem o zniesławienie i wygrała. Chociaż antyprezydencka koalicja nie znalazłaby lepszej kandydatki, to wciąż ma przed sobą ekstremalnie trudne zadanie. W tej chwili przewiduje się, że Sheinbaum otrzyma aż 60 proc. głosów, a Gálvez ok. 35 proc., co i tak stanowi dla tej ostatniej poprawę względem sondaży sprzed paru miesięcy.

Dlaczego Meksyk nienawidzi kobiet? Brutalne żniwo maczyzmu

Chcąc uniknąć politycznego samobójstwa, opozycja unika w kampanii bezpośredniego atakowania socjalnych reform Moreny, zarzucając jej za to klęskę w walce z kartelami narkotykowymi i osłabianie meksykańskiej demokracji – w lutym miały miejsce masowe protesty przeciwko planowanym zmianom w funkcjonowaniu i finansowaniu instytucji sądowniczych. Prawicowość Gálvez wychodzi czasem na wierzch, np. wraz z postulatami prywatyzacji części majątku publicznego, ale obok tego stoi chociażby obietnica poszerzenia dostępu do opieki zdrowotnej, widniejąca również w programie Sheinbaum.

Na marginesie starcia dwóch polityczek znajduje się Jorge Álvarez Máynez, kandydat centrolewicowego Ruchu Obywatelskiego, który prezentując liberalizm obyczajowy i progresywizm, stara się trafić zwłaszcza do młodszych wyborców, ale pozostaje powściągliwy w atakowaniu partii rządzącej oraz jej dokonań.

Fakt, że sztandarowe reformy Moreny na ogół nie stanowią przedmiotu sporu w trwającej kampanii, pokazuje, jak daleką drogę przeszedł Meksyk przez ostatnie pięć lat. Największą zasługą prezydentury AMLO jest głębokie wstrząśnięcie meksykańskim systemem politycznym i narzucenie mu lewicowego paradygmatu. Obecnie nawet prawica walczy o lepsze usługi publiczne, licytując się z lewicą na ofertę socjalną. W tym temacie bardziej wiarygodna wydaje się jednak kandydatka Moreny, a to powinno zapewnić Claudii Sheinbaum zostanie pierwszą prezydentką Meksyku.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Doktorant UW, publicysta Krytyki Politycznej
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij