Miałam wrażenie, że tylko w jednej kwestii premier nie mówił o prawie, a o zależnościach politycznych wewnątrz obozu rządzącego. Była to kwestia aborcji.
W piątek premier Donald Tusk udzielił pierwszego wywiadu jako nowy premier. Żeby nie było, że faworyzuje jakąś telewizję, rozmowa ukazała się w trzech stacjach: TVN, Polsat i TVP. Było też troje prowadzących, dużo tematów i mało czasu.
Obok kwestii Wąsika i Kamińskiego, praworządności, mediów publicznych czy relacji z prezydentem padło pytanie o liberalizację prawa do aborcji. Odpowiadając na większość innych pytań, Tusk trzymał się zasady „po pierwsze trzeba przywrócić praworządność, a po drugie zajmą się tym specjaliści, osądzą sądy, w sprawie ułaskawienia pytajcie ministra Adama Bodnara itp.”.
czytaj także
Anita Werner zapytała, kiedy nastaną zmiany w przepisach dotyczących praw reprodukcyjnych. Tusk odpowiedział, że Koalicja Obywatelska złoży projekt prawa do aborcji do 12. tygodnia. Czy będzie większość w Sejmie? – zapytał sam siebie Tusk. I sam sobie odpowiedział, że Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz nie ukrywali, że mają inny pogląd w tej sprawie i „dostali swoje 15 proc.”. Tusk wspomniał, że nie przekonał obu panów, żeby zaakceptowali projekt KO. Wie więc, że pewnie nie zdobędzie większości.
W sprawie aborcji potrzebujemy cudu. Na przykład Hołowni w ciąży
czytaj także
„Dostali swoje 15 proc.” brzmiało jak usprawiedliwienie na zaś. Tusk w pewnym momencie wprost powiedział: „Pamiętajcie, jak głosujecie, wsłuchajcie się, co zapowiadają politycy, żeby później nie było zaskoczenia”. Te słowa były jak przesłanie do głosujących na Trzecią Drogę, ale liczących na liberalizację prawa aborcyjnego. No cóż – z panami Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem w tej sprawie Tusk się nie dogada. A zatem, jeśli na TD głosowaliście, to nie udawajcie dziś zaskoczenia, że w kwestii praw kobiet zmiany szybko nie nastąpią. Przynajmniej nie na drodze zmian w ustawie.
Tusk dopowiedział, że będzie się ponadto toczyć praca nad zmianą praktyk w polskich szpitalach. Odniósł się do śmierci kobiet, których życie było zagrożone i nie mogły się doczekać terminacji ciąży. Tak, użył określenia „terminacja ciąży”. Zmiana w języku się dzieje. Można odnieść wrażenie, że premier rozumie problem politycznego strachu wśród lekarzy. Dlatego chce lekarzom dać jasny sygnał – życie kobiet trzeba ratować.
Premier mówił też, że jest gotowy projekt dotyczący dostępu do pigułki dzień po. Zorientował się, że obecna ustawa jest dla wielu – jak powiedział – ideologiczna. Na pigułkę trzeba mieć receptę, a konieczność zdobycia tej recepty jest właśnie po to, by ograniczyć dostęp kobiet do antykoncepcji awaryjnej. To też już chyba premier zrozumiał.
Wcześniej zrozumieli to jego koalicjanci z Nowej Lewicy, ale Donald Tusk nie wspomniał nawet słowem, że klub Lewica ma projekt ustawy ratunkowej, a więc takich zmian w prawie, żeby pomocnictwo w aborcji nie było karalne. To tego przepisu mogą się ewentualnie bać lekarze.
Przypomnijmy: w Kodeksie karnym jest art. 152, który karze więzieniem za namawianie i pomoc przy aborcji. Na podstawie tego artykułu osobom pomagającym lub wspierającym kobiety w aborcji grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. W 2021 roku Lewica zaproponowała wykreślenie tego artykułu z KK. Żeby ani lekarze, ani jakakolwiek osoba wspierająca kobietę w zakupie tabletek, w przejściu przez zabieg terminacji ciąży nie bała się, że zaraz wpadnie do niej na chatę policja.
Donald Tusk zamilczał Lewicę, co świadczy, że albo ją ignoruje, albo liczy na to, że temat aborcji i praw kobiet KO może przejąć i każdą naprawę sytuacji w tej kwestii ogłosić jako swój sukces.
Padło też kilka zdań o referendum. Lewica zamilczana, ale o Hołowni i Kosiniaku premier pamięta. Szczególnie ten pierwszy często mówi o referendum w sprawie aborcji. Tusk powiedział, że sam jest temu pomysłowi przeciwny, ale chce zapytać o zdanie kobiety. Nie do końca rozumiem, w jakim trybie miałoby się odbyć to pytanie kobiet, czy chcą referendum. Może przy kolejnym wywiadzie ktoś by dopytał, czy premier myśli o jakichś szeroko zakrojonych konsultacjach? O panelu obywatelskim? Tyle że do panelu zaprasza się nie tylko kobiety.
Donald Tusk przez cały wywiad telewizyjny powtarzał, że nie ustąpi. Także w kwestii praw kobiet. Że jego rząd będzie szukał sposobu rozwiązania problemów choćby metodą rozporządzeń.
Ciekawe, że mówiąc o prawie do aborcji, premier Tusk używał mniej argumentów z zakresu praw człowieka, a więcej mówił o tym, gdzie są podziały polityczne w tej kwestii. To wiele mówi o podejściu do praw kobiet. Nadal mniej w nim myślenia o prawie, więcej o politycznych podziałach ideologicznych.