„Jak bardzo więc trzeba być cynicznym, aby oskarżać nas o tak nikczemne intencje i sprzeniewierzenie się wszystkim wartościom, których od lat bronimy? Jak mało trzeba mieć wyobraźni albo jak dużo złej woli, by akurat nas obsadzać w rolach potencjalnych koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości?” – pyta Donalda Tuska Joanna Scheuring-Wielgus.
Czy wobec wspólnego wroga należy się jednoczyć? Zależy, kogo spytać. Na opozycji wciąż nie ma w tej sprawie porozumienia, a na pewno wspólnego frontu przeciwko dalszym rządom Zjednoczonej Prawicy nie chce budować Donald Tusk. Od jego powrotu do polskiej polityki coraz donośniej pobrzmiewają w debacie publicznej próby marginalizowania Lewicy. Z jakim skutkiem?
Galopujący Major: Opozycjo, odetnij się od Platformy Obywatelskiej
czytaj także
Najnowszy sondaż IBRiS wskazuje, że wprawdzie Koalicji Obywatelskiej, której przewodzi były premier, rośnie poparcie, ale jednocześnie większość – dokładnie 63 proc. – Polek i Polaków jest za tym, by w kolejnych wyborach ta frakcja połączyła siły z Polską 2050, PSL-em i z Lewicą właśnie.
Tusk w publicznych wystąpieniach czasem mówi o wspólnym bloku, jednak częściej odżegnuje się od tej strategii, umieszczając partię Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia na tym samym biegunie co Prawo i Sprawiedliwość. Szef Platformy zdaje się kontynuować narrację, która nie schodzi z ust liberalnych mediów od momentu głosowania nad europejskim Funduszem Odbudowy w parlamencie. To właśnie wtedy politykom Lewicy zarzucono kolaborację z Jarosławem Kaczyńskim i chęć porzucenia progresywnych ideałów na rzecz ewentualnego sojuszu z prawicą.
Dziś „Newsweek” donosi, że nie PO, ale lewicowcy i partia Hołowni gardzą ponadpartyjnym konsensusem i „nie chcą wspólnej listy”. „Mecz, który rozgrywa dziś opozycja, bardziej przypomina kopanie po kostkach i faulowanie własnych zawodników niż grę drużyny, której celem jest pokonanie Prawa i Sprawiedliwości” – czytamy w tekście Aleksandry Pawlickiej, w którym poza polaryzującym tytułem znalazła się jednak refleksja, że w owym kopaniu po kostkach przoduje Tusk powtarzający jak mantrę tezę o Lewicy jako przystawce PiS-u.
Choć trudno uwierzyć w realność zawiązania takiej koalicji, polityk KO nie ustaje w atakach. Ostatnio podczas wizyty w Zambrowie w województwie podlaskim powiedział: „Zadaję pytanie, czy to, że Włodzimierz Czarzasty i jego współpracownicy nieustannie w PiS-owskich mediach koncentrują się na atakach na inne partie opozycyjne, oznacza, że po wyborach można się spodziewać jego współpracy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim”.
Na Lewicy zawrzało. „Proszę, by Donald Tusk zszedł z cynicznej i destrukcyjnej dla opozycji drogi opluwania Lewicy” – zaapelował europoseł Robert Biedroń na antenie Polsatu.
Anna Maria Żukowska w rozmowie z wPolityce.pl podkreśliła natomiast, że „Polaków nie interesuje szpila, jaką Tusk wbije Lewicy dziś czy jutro”. Jego wypowiedzi uznała za próbę odwrócenia powszechnej uwagi od faktu, że PO przegrywa w sondażach z PiS-em, więc atakuje słabszych, by móc otrąbić jakikolwiek sukces.
„Donald Tusk dokładnie wie, że koalicja PiS-u z Lewicą jest niemożliwa. Różnimy się w tylu fundamentalnych punktach programowych, że to są jakieś Himalaje absurdu. Mam taką sugestię dla Donalda Tuska, żeby sobie może poszukał wroga gdzie indziej, żeby może poobserwował, co mówi Konfederacja” – powiedziała parlamentarzystka.
Na naszych łamach z kolei Maciej Gdula napisał, że „Tusk postawił na politykę w starym stylu, w której stawką jest udowodnienie, kto kogo może rozstawić po kątach”. „Na początek Tusk postanowił postawić do kąta Lewicę. Uporczywie powtarza więc absurdalną tezę, że Lewica jest w strategicznym sojuszu z PiS. Kalkulacja jest tutaj prosta: albo Lewica będzie się tłumaczyć, albo będzie atakować” – dodał poseł.
czytaj także
Najmocniej na słowa byłego premiera zareagowała posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i wystosowała do niego oficjalny list, którego treść publikujemy poniżej. Czy to zachęci Tuska do bardziej uczciwej i zespołowej gry wyborczej?
W polityce, tak jak w życiu, alergicznie wręcz reaguję na kłamstwa i manipulacje. Dlatego jako wiceprzewodnicząca partii Nowa Lewica zwracam się do Przewodniczącego PO Donalda Tuska o zaprzestanie atakowania partii opozycyjnych. Przypominam, że wróg jest gdzie indziej.
Szanowny Panie Premierze
Od ponad sześciu lat zasiadam obok kolegów i koleżanek z PO w sejmowych ławach. Dzień w dzień, tydzień po tygodniu, jednym głosem przeciwstawiamy się bezprawiu i niesprawiedliwości, jakie dokonują się w Polsce pod rządami PiS. Nasz wspólny głos opozycyjny wybrzmiewa jednoznacznie z mównicy, podczas sejmowych komisji i na wspólnych konferencjach prasowych.
Ramię w ramię protestowałyśmy i protestowaliśmy przeciwko chociażby zawłaszczeniu sądownictwa, zamachowi na niezależne media czy haniebnej próbie podporządkowania polskich szkół pod dyktando jedynej słusznej ideologii. Możemy różnić się w wielu kwestiach, ale w tych dotyczących fundamentów demokracji i praworządności prezentowaliśmy i prezentować będziemy wspólny front przeciwko kolejnym próbom niszczenia przez Prawo i Sprawiedliwość demokratycznego dorobku milionów Polek i Polaków budujących wolną Polskę.
Dlatego z dużym niepokojem i, nie ukrywam, rosnącym niezrozumieniem, odbieram kolejne Pańskie wypowiedzi, w których insynuuje Pan lub wprost zarzuca nam jakąkolwiek formę współpracy z obozem Zjednoczonej Prawicy. Kilka dni temu był Pan łaskaw powiedzieć, cytuję: „Każdego dnia widać wyraźnie gotowość Lewicy do politycznej współpracy z PiS-em i wspólnych akcji przeciwko innym partiom opozycyjnym”.
Takie słowa kładą się zupełnie niepotrzebnym i niczym nieuzasadnionym cieniem na naszej dotychczasowej opozycyjnej współpracy. Z takich fałszywych pomówień cieszy się tylko jedna osoba w tym państwie. Jest nią Jarosław Kaczyński. A uśmiech na twarzy prezesa Kaczyńskiego to jedna z ostatnich rzeczy, jakie chcemy oglądać.
Tego typu wypowiedzi nie tylko nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości, ale są również obraźliwe i krzywdzące dla moich Koleżanek i Kolegów z Lewicy, którzy toczą codzienną walkę o prawa kobiet, sprawiedliwe płace czy świeckie państwo. Nie mogę się również zgodzić, aby jakikolwiek polityk traktował nas, Posłanki i Posłów Lewicy, oraz nasze Wyborczynie i Wyborców jako instrument w walce politycznej z innym politykiem.
Nie godzę się również na kłamliwe insynuacje w stosunku do jednego ze współprzewodniczących naszej partii, jakoby współpracował z PiS-em. Nowa Lewica to blisko 30 tysięcy Członkiń i Członków. W naszej partii nie ma ani jednej osoby, która kiedykolwiek należała do PiS-u, tak jak to jest w PO. Posłowie z naszej partii głosowali za postawieniem Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, w przeciwieństwie do posłów PO. Serio, chciałby Pan, abyśmy kontynuowali wyliczankę wszystkich przypadków współpracy PO z PiS-em?
Nie chcę być złośliwa, ale nie przypominam sobie, aby Pan Premier był gazowany przez policjantów podczas protestów w obronie fundamentalnych praw milionów polskich kobiet. Nie widziałam Pana podczas nocy spędzonych na komisariatach w obronie nielegalnie zatrzymanych i przetrzymywanych kobiet i walczącej o swoje Państwo młodzieży. Nie widziałam Pana nigdy na paradach równości, które są wsparciem dla społeczności gejów i lesbijek czy osób transpłciowych. Nie przypominam siebie również Pana obecności na strajkach pracowników walczących o godne płace i godne warunki pracy. Bo ja i moje koleżanki, koledzy z Lewicy, w tym nasi liderzy, właśnie tam byliśmy i jesteśmy. I nie pamiętam również żadnego Pańskiego działania w obronie wykorzystywanych seksualnie dzieci przez kościół katolicki i jakiegokolwiek stanowczego odcięcia się od biskupów, którzy w tej sprawie mają wsparcie właśnie wielu polityków PO.
Jak bardzo więc trzeba być cynicznym, aby oskarżać nas o tak nikczemne intencje i sprzeniewierzenie się wszystkim wartościom, których od lat bronimy? Jak mało trzeba mieć wyobraźni albo jak dużo złej woli, by akurat nas obsadzać w rolach potencjalnych koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości? Jak wiele politycznego wyrachowania trzeba mieć, by akurat nami, jako potencjalnymi akolitami Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego czy Zbigniewa Ziobry, od miesięcy straszyć Polki i Polaków.
Dobrze się znam z koleżankami i kolegami z Platformy Obywatelskiej i oni wiedzą, że scenariusze, które Pan pisze, i wizje, które Pan roztacza, to polityczne science fiction. Programem wyborczym jednej partii opozycyjnej nie może być straszenie drugą partią opozycyjną!
W 2019 roku czytelnicy i czytelniczki „Gazety Wyborczej” uhonorowali między innymi Pana i mnie zaszczytnym tytułem „Człowieka Roku”. Czy to świadectwo na moją współpracę z PiS-em, czy raczej potwierdzenie tego, że zarówno Pan, jak i ja robimy ważne i dobre rzeczy?
Dlatego zwracam się do Pana z przyjacielską prośbą o wstrzemięźliwość i zaprzestanie dzielenia opozycji i, co ważniejsze, Wyborców i Wyborczyń opozycji.
Wróg jest gdzie indziej. Wróg jest jeden. Podszczypywanie i kopanie po kostkach innych ugrupowań opozycyjnych w żadnym stopniu nie przybliża nas do pokonania Prawa i Sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie.
Szukajmy tego, co nas łączy, bo punktów stycznych jest niemało. Nie jeden raz – mimo skrajnie niesprzyjających warunków – udowodniliśmy na opozycji, że porozumienie nie jest aż tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Pokazaliśmy Polkom i Polakom, że w słusznej sprawie porozumieć mogą się konserwatyści, liberałowie i lewica. Rozmawiajmy, spotykajmy się, ucierajmy wspólne stanowiska i zasypujmy podziały. Pokażmy Polkom i Polakom, że polityka dialogu i wzajemnego szacunku jest możliwa. Jesteśmy Im to winni. Wszyscy wiemy, że rządy PiS chylą się ku upadkowi. Sprzątania będzie bardzo dużo i będziemy musieli zrobić to wspólnie. Współpraca naprawdę buduje. Nierozważnymi wypowiedziami czy wyssanymi z palca domysłami nie odbierajmy Polkom i Polakom nadziei na to, że w naszej Ojczyźnie może być normalnie. Niech przyświeca nam prosta zasada: Najpierw Polska, potem partia.
Joanna Scheuring-Wielgus
Wiceprzewodnicząca partii Nowa Lewica
Szefowa Komunikacji Nowej Lewicy