Przez takie Młynarskie kolejne kobiety przypominają sobie rzeczy, o których dawno powinny już były zapomnieć dla dobra mężczyzn, którzy je skrzywdzili. I już nie można normalnie złapać obcej dziewczyny na imprezie za dupę, żeby się nie obawiać, że naskoczą na ciebie jakieś wściekłe feministki.
„Budząc się rano z pomysłem na felieton, nie mogłam wiedzieć, że ma to być pomysł na mój ostatni felieton tutaj” – napisała Paulina Młynarska 12 czerwca, po pięciu latach żegnając się z czytelni(cz)kami Onetu. Dlaczego portal zakończył z nią współpracę? Pospekulujmy.
1. Za antypolskość. Przecież nie może być tak, żeby pisząca po polsku autorka polskich felietonów na polskim portalu dla Polaków spędzała czas między Kretą, Indiami a Bali. Młynarska to nie Wojciech Cejrowski, a Onet to nie Azja Express.
2. Za obrażanie uczuć religijnych. Na zdjęciach na Onecie występuje w chuście na głowie, a Polska to katolicki kraj, a nie jakiś Islamabad. Czy to w ogóle jest katoliczka, czy już muzułmanka? Tak czy siak, my tu takich nie potrzebujemy. Niech wraca do siebie, dalej sadzić frangipani. Frangi co? Sosna już się nie podoba?
czytaj także
3. Za niepromowanie kosmetyków. Na kilku zdjęciach chyba w ogóle jest nieumalowana, a portal utrzymuje się z reklam, które nie denerwują czytelników i nie zasłaniają treści, dzięki czemu te treści możesz na Onecie oglądać z przyjemnością i za darmo, więc nie może być tak, że jakieś autorki się z tego wyłamują. I wyskakują nieumalowane niczym najgorszy spam.
4. Za satanizm. Na zdjęciu, na którym Młynarska jest umalowana, ma oczy czarne jak jakiś demon. I pewnie na Bali urządza czarne msze. Bo co innego można robić na warsztatach pt. Miejsce mocy, jeśli nie wchodzić w konszachty z diabłem?
5. Z powodu cięcia kosztów. Tak przynajmniej twierdzi redaktor naczelny portalu Bartosz Węglarczyk: „Powodem rezygnacji są tylko i wyłącznie względy budżetowe”. Najwyraźniej najczęściej czytane i cytowane medium w Polsce nie może sobie, mimo tych wszystkich reklam, pozwolić na dalsze opłacenie dziennikarki, której niedawny felieton Czym się różni pedofil świecki od duchownego? odbił się tak szerokim echem.
czytaj także
Młynarska musiała być wyjątkowo kosztowną felietonistką, zważywszy że jakoś nie słychać o innych cięciach kosztów. Wydaje się więc, że zrezygnowanie z jej tekstów pozwoliło portalowi załatać całą dziurę w budżecie.
6. Za szarganie dobrego imienia największego polskiego reżysera. I recydywę. Młynarska od lat uporczywie powtarza, że zagranie w filmie Andrzeja Wajdy Kronika wypadków miłosnych wywołało u niej traumę i depresję. W niedawnym felietonie na portalu Onet znowu się zastanawiała, dlaczego kiedy miała czternaście lat, nestor polskiego kina zmusił ją „do zagrania nago bardzo odważnej sceny erotycznej z udziałem 18-letniego wówczas śp. Piotra Wawrzyńczaka. Byłam pod wpływem środków uspokajających i alkoholu podanych mi przez inne osoby dorosłe pracujące na planie. Dlaczego nie zatrudniono dublerki do zagrania tej sceny, tylko wykorzystano dziecko? Nie wiem. Mogę się tylko domyślać, że była to jakaś popaprana wizja artystyczna gościa, który był zapewne przekonany, że skoro jest ważny, sławny i wszyscy się do niego modlą, to mu po prostu wolno”.
czytaj także
I po co to komu wypominać? Czyżby Młynarskiej przeszkadzały modlitwy? To by stanowiło potwierdzenie, że uzasadnione mogą być także podejrzenia o satanizm, a nawet jakiś muzułmanizm. Nie od dziś wiadomo, że sławni i ważni artyści mogą więcej. Wszyscy pamiętamy przypadek Polańskiego, a przecież Wajda dziewczynki nawet nie zgwałcił, tylko kazał rozebrać się do naga i symulować stosunek seksualny, a żeby było jej łatwiej, uprzejmi współpracownicy podali środki uspokajające i alkohol. Młynarska mogłaby sobie już darować. Przecież była pod wpływem, może więc się jej wydawało? Czy naprawdę żyjemy w aż tak pruderyjnych czasach, że nie można już sobie poudawać seksu z pijaną i naćpaną małoletnią?
czytaj także
Czy naprawdę chcemy żyć w takich czasach, żeby nic już nie było można? Oczywiście, że nie chcemy. Tymczasem Młynarska nie tylko napisała o tym fakcie w swojej książce, ale kiedy tylko zobaczy jakieś inne ofiary przemocy seksualnej, znowu o tym przypomina. Naprawdę mogłaby już dać spokój czytelnikom. Życie w Polsce i bez tego jest dosyć nieprzyjemne, żeby jeszcze podważać nasze największe autorytety moralne i artystyczne. Że Wajda nigdy nie przeprosił? Ale za co miałby przepraszać? Przecież miał taką artystyczną wizję, film był o miłości, a Młynarska sama chciała zagrać tę rolę. A jak nie chciała się ruchać, to po co tam lazła? Przecież czytała scenariusz. I gdzie byli rodzice?
czytaj także
Przez takie Młynarskie kolejne kobiety przypominają sobie rzeczy, o których dawno powinny już były zapomnieć dla dobra mężczyzn, którzy je skrzywdzili. Zaczyna się robić jakaś nagonka i już nie można normalnie złapać obcej dziewczyny na imprezie za dupę, żeby się nie obawiać, że naskoczą na ciebie jakieś wściekłe feministki. I zlinczują. A może nawet zwolnią z pracy. Dość już tego #metoo, bo zaraz się okaże, że większość kobiet w Polsce doświadczyła jakiejś formy przemocy, co by mogło oznaczać, że większość mężczyzn w Polsce jest tej przemocy sprawcami. A może nawet mają imiona i nazwiska, i są to szanowane i szacowne nazwiska. Czy naprawdę Młynarska by chciała, żebyśmy stracili wszyscy do siebie szacunek tylko dlatego, że jednemu czy drugiemu autorytetowi zdarzyło się wykorzystać nietrzeźwą? Jeszcze przez to przypominanie upadnie patriarchat… A wtedy co stanie się z Polską i światem?