Nie traktując tego nazbyt poważnie, zobaczmy, co też czytelnicy w tym roku wybierali/lajkowali.
Koniec roku to tradycyjnie pora na rankingi, podsumowania i inne rozmaite naj mijającego sezonu. W tym czasie w DO omówiłam, wspomniałam lub potraktowałam jako pretekst około pięćdziesięciu książek. Czterdzieści dwie można uznać za główne bohaterki tekstów. Trochę statystyki? 26 to była literatura piękna, 16 – no-fiction od reportażu po książki naukowe. 15 autorek i 11 Polaków. Nie wiem, co z tego wynika. Może nie lubię Polaków oraz kobiet? (Jednak chwaliłam książki prokobiece.) Dominowała literatura anglosaska, od Australii po Kanadę, ale znalazło się też miejsce dla Rosjan, Izraelki, Czecha oraz innych Europejczyków.
Co z tych propozycji zainteresowało naszych czytelników? Jedyną miarą, do której mam dostęp, to lajki. Nie lubię lajków, ale są. Trochę nie wiadomo, za co. Za temat? To wskaźnik zainteresowania książką? Ocena recenzji?
Nie traktując tego nazbyt poważnie, zobaczmy, co też czytelnicy w tym roku wybierali/lajkowali.
Zacznijmy od góry, czyli powyżej 100 lajków. Nie będzie tego tak wiele.
Bezkonkurencyjna pierwsza pozycja (1.3k) należy do dwóch książek propagujących etyczne podejście do zwierząt. Jonathan Foer, Zjadanie zwierząt, i Karen Duve, Jeść przyzwoicie. Dalej (631) Zgorzkniała pizda Marii Sveland (Szwedka opala się na Teneryfie i narzeka na patriarchat). Na patriarchat – dużo lepiej, choć nie pod tak zajebistym tytułem – narzeka też Patrycja Pustkowiak w Nocnych zwierzętach.
Stawkę zamykają Wojciech Tochman, Eli, Eli (slumsy na Filipinach), oraz tekst o Romach i Papuszy, w którym wystąpili Angelika Kuźniak, Papusza, jeszcze raz polecam, i Jacek Milewski, Chyba za nami nie traficie, który niezbyt mi się podobał.
Wygląda na to, że największe wzięcie mają zwierzęta, feminizm (nieco luksusowy) oraz biedni Inni.
To przyjrzyjmy się jeszcze następnej kategorii – 50-100 lajków.
Tutaj pojawiają się znane nazwiska, Noble i bestsellery. Lessing, Munro, Jaume Cabré – powszechnie, choć moim zdaniem nadmiernie, wychwalane Wyznaję. Oraz oczywiście Gra o tron. A poza tym jak wyżej. Kobiety, zwierzątka, bieda. Wolf Kielich, Podróżniczki, o dzielnych kobietach w gorsetach w dżunglach i na górskich szczytach. Jane Juska, Spóźniona kochanka, o poszukiwaniu seksualnych partnerów przez starszą kobietę. O szympansach ratowanych z laboratoriów medycznych: Andrew Westoll, Szympansy z Azylu Fauna. Bardzo dobra książka Katherine Boo o slumsach Bombaju – Zawsze piękne. I wreszcie Jeff McMahan, Etyka zabijania, dosyć interesująca pozycja naukowa formułująca warunki dopuszczalności zabijania, ale przede wszystkim aborcji.
Tyle o lajkowych hitach.
A co sama wybrałabym z pozostałych pozycji? Może Resztki Toma McCarthy’ego? Dno, tylko cztery lajki. Może dlatego, że to książka dla schizoidów i neurotyków – tak ją, może niefortunnie, reklamowałam. Dla mnie było to odkrycie nieznanego autora i zaskakująca lektura.
Ciekawy był reportaż Macieja Wasielewskiego Jutro przypłynie królowa. O wyspie Pitcairn, na której kiedyś wylądowali buntownicy z Bounty.
Tym, którzy wciąż lubią dobre, długie i wciągające powieści, jeszcze raz poleciłabym Dostatek Michela Crummeya, nowofundlandzką sagę z elementami realizmu magicznego. I Intrygę małżeńską Eugenidesa.
Z powodów nieco perwersyjnych wyróżnię też Reytana Rymkiewicza. Książka szkodliwa i niesłuszna, ale wciąga jak bagno: językiem, obrazami i obsesjami.
I na koniec o książkach, których nie zrecenzowałam:
Wiesław Myśliwski, Ostatnie rozdanie – najbardziej (może poza Kronosem) przeceniona i przereklamowana książka. Gdyby nuda mogła rzeczywiście zabijać, stracilibyśmy wielu znanych recenzentów.
Nie napisałam też o Bezcennym Zygmunta Miłoszewskiego, kreowanego na mistrza polskiego popu. To powieść nawet dosyć zabawna, ze względu na to, że jej głównym czarnym charakterem są Stany Zjednoczone, które dla korzyści ekonomicznych gotowe były wywołać II wojnę światowa, a potem wymordować wszystkich mogących zdradzić tę tajemnicę. (Przepraszam, że zdradziłam.) Niestety, powieść ta ma bardzo wiele wad konstrukcyjnych, a w popie liczy się poza pomysłem także rzemiosło. Dlatego raczej polecałabym Stephana Kinga. W tym roku ukazał się Doktor Sen, kontynuacja słynnego Lśnienia, oczywiście słabsza, ale wszystko ma na swoim miejscu. O Kingu pisał Tomek Stawiszyński.
Nie zrecenzowałam również wielu innych książek, które na to zasługiwały, oraz niektórych z litości.