Kraj

Gdula: Debata automatów

Zamiast zmęczonej, skompromitowanej i wypalonej Platformy Kopacz mamy wybrać dziarską, profesjonalną i odpowiedzialną Platformę Szydło.

Jeśli ktoś liczył na zwrot w kampanii po debacie Kopacz-Szydło, to chyba czuje się zawiedziony. Obie liderki z sukcesem realizowały strategie przyjęte przez swoje partie. W efekcie mieliśmy starcie dwóch Platform Obywatelskich.

Ewa Kopacz starała się nas przekonać, że trzecia kadencja jej partii jest możliwa. Używała do tego luzu, obietnic i straszenia PiS-em. Naśladowanie Donalda Tuska przez Kopacz nie wypadło w debacie rozpaczliwie na tle bardziej kwadratowej Beaty Szydło, ale jednak dawało się wyczuć, że była to imitacja. Lista obietnic jest jednocześnie długa i mało konkretna. Podatek ma być prosty, ale ciężko wytłumaczyć, o co dokładnie w nim chodzi. Podobnie jak z jednolitymi kontraktami, które mogą oznaczać zarówno ograniczenie śmieciówek, jak i osłabienie tradycyjnych umów o pracę. Patrząc na zaangażowanie Kopacz w straszenie PiS-em, można odnieść wrażenie, że wierzy ona w skuteczność tego narzędzia mobilizacji. Dziś jest ono jednak raczej mało wydajne, i to nie tylko dlatego, że trafia do elektoratu 35 plus, który pamięta rządy Kaczyńskich z lat 2005-2007.

Straszenie nie wychodzi, bo Beata Szydło mówi m.in. o tym, że nie trzeba nikomu zabierać pieniędzy, ale po prostu lepiej nimi gospodarować. Kończyć inwestycje, a nie tylko je rozgrzebywać. Mówi też o tym, że obniży podatki dla przedsiębiorców do 15%, bo przecież oni najlepiej wiedzą, jak je zainwestować. No i wszystko trzeba robić razem, wspólnie i obywatelsko.

Zamiast zmęczonej, skompromitowanej i wypalonej Platformy Kopacz mamy wybrać dziarską, profesjonalną i odpowiedzialną Platformę Szydło.

Obie partie zbliżają się do siebie, szyjąc swój przekaz z różnych elementów mainstreamowych dyskursów. Chyba bardziej nieporadnie robi to Ewa Kopacz, bo jej przekaz pełen jest sprzeczności.

Chce być solidarna, ale jednocześnie zachować twardą linię wobec UE. Chce zwiększyć płace Polaków, ale drwi ze związków zawodowych. Mówi, że słucha ludzi, a jednocześnie wprowadza reformy w sposób odgórny i arogancki, jak stało się w przypadku żywienia w szkołach.

PiS, żeby powrócić do władzy, pasożytuje na mainstreamie, bo nie ma do zaoferowania niczego oryginalnego. Język IV RP się wyjałowił, a to, co z niego zostało, przekształciło się w dyskurs posmoleński, który może być atrakcyjny najwyżej dla kilkunastu procent wyborców. Zamiast tworzenia nowej wizji, PiS wybrał korzystanie z oswojonych tematów, które kleci tak, żeby przyciągnąć, a nie porwać wyborców. W efekcie obie partie rywalizują przede wszystkim na sprawność technologii wyborczej.

W zasadzie działała ona podczas debaty. Kandydatki nie popełniały rażących błędów, miały wymyślone i przećwiczone zgrabne formuły, ale brakowało w ich wystąpieniach życia. Szczególnie irytowało to w przypadku odpowiedzi na ciekawe pytania dziennikarzy, np. o to, jakich błędów popełnionych przez własne partie podczas rządzenia będą starały się uniknąć albo czego państwo może nauczyć się z afery podsłuchowej.

Obserwowaliśmy dwa sprawne automaty polityczne, a nie przywódczynie, którym chciałoby się zaufać.

Wyreżyserowana polityka Kopacz i Szydło raziły tym mocniej, że zaraz po debacie w jednym z programów publicystycznych starli się liderzy mniejszych partii. W ich dyskusji było o wiele więcej naturalności, rzeczywistych emocji i prawdziwego konfliktu. Wydaje się, że ze starcia zwycięsko wyszła Barbara Nowacka, ale w pewnym sensie zwycięzcami byli wszyscy, bo można było zobaczyć, że polityka inna niż ta uprawiana przez dwie największe partie jest na wyciągnięcie ręki z długopisem.

 

 **Dziennik Opinii nr 294/2015 (1078)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maciej Gdula
Maciej Gdula
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, socjolog, doktor habilitowany nauk społecznych, pracownik Instytutu Socjologii UW. Zajmuje się teorią społeczną i klasami społecznymi. Autor szeroko komentowanego badania „Dobra zmiana w Miastku. Neoautorytaryzm w polskiej polityce z perspektywy małego miasta”. Opublikował m.in.: „Style życia i porządek klasowy w Polsce” (2012, wspólnie z Przemysławem Sadurą), „Nowy autorytaryzm” (2018). Od lat związany z Krytyką Polityczną.
Zamknij