Najważniejsze wiadomości o tym, co robimy. W Twojej skrzynce email.
Nowe:
Trump źle spętany. Sondaże rosną z każdym dniem
Jakkolwiek rozumiem, że kopanie Trumpa jest niezwykle satysfakcjonujące i zasłużone, obawiam się, że wszystkie te pozwy skończą się wygraną republikanów w 2024 roku. Agata PopędaW Senacie USA wciąż panuje jednomyślność tam, gdzie chodzi o interesy prawdziwego klienta Waszyngtonu, którym niestety nie są amerykańscy obywatele, ale wielki biznes.
Amerykański prezydent może faktycznie zastrzelić kogoś na Piątej Alei i nie ponieść żadnych konsekwencji.
Im opowiadanie o tym, że „amerykańska demokracja słania się na nogach”, pomaga
Chaotyczne nagrania i obrazy z korytarzy Kongresu służą teraz głowom autorytarnych państw za argument, że USA to nie jest kraj, który może innych pouczać w sprawie demokracji.Mateusz KowalikDwupartyjny system wyborczy sprzyja polaryzacji, a ubożenie klasy średniej i przemiany kulturowe wywołują u mniej zamożnych białych niepokój. Wzrastające nierówności społeczne są zaś zarzewiem buntu wśród mniejszości etnicznych.
Nie ma co snuć opowieści, że Kaczor to Trump, a Trump to Kaczor, a więc za chwilę poseł Fogiel w przebraniu szamana będzie szturmować siedzibę PKW.
Zanim na Kapitol wtargnęli zwolennicy Trumpa, proces zatwierdzania wyniku wyborów przerwał senator z Arizony, który odmówił uznania głosów elektorskich swojego stanu.
„Wielka lekcja z prezydentury Trumpa jest taka: demokracja jest krucha i niedoskonała. Wszędzie”. Rozmowa z prof. Davidem Ostem.
W czwartek rano czasu polskiego Kongres uznał Joe Bidena zwycięzcą wyborów prezydenckich w USA. Jeszcze nigdy procedura ta nie wywołała tylu emocji.
Wyborcy z grup, które Trump oczerniał, obrażał i krzywdził przez całą kadencję, w tym roku głosowali na niego chętniej niż cztery lata temu. Jest coś, co łączy te grupy.
W „progresywnej” administracji Bidena nie ma miejsca na lewicę.
My, zamożni Amerykanie, żyjemy teraz jak pączki w maśle. Ale robotnicy nie uczestniczą w tym boomie, chyba że na warunkach prekariackich – mówi Adam Tooze w rozmowie z Michałem Sutowskim.
Joe Biden nie jest Trumpem – i na tym jego zalety się w zasadzie kończą. W USA wraca do władzy „skrajne centrum”, które marzy tylko o jednym: żeby było tak jak przedtem.
Część wyborców z klasy robotniczej wciąż wierzy, że Donald Trump broni ich interesów. To właśnie tych wyborców trzeba odzyskać.
Lewicowa Drużyna w Kongresie USA rozszerzyła się do dziewięciu osób. To wciąż niewiele, ale młode pokolenie coraz częściej wypiera „dożywotnich”, zdawało się, kongresmenów.
Amerykanie wybrali nowego prezydenta. W niektórych stanach zdecydowali też o kształcie prawa narkotykowego.
Trump, chociaż przegrał wybory, dostał więcej głosów niż cztery lata temu. To zła wiadomość dla amerykańskiej lewicy.
Iluzjonista Trump stoi na środku sceny, a niecałej połowie amerykańskich wyborców się to podoba – albo przynajmniej wolą taką iluzję od rzeczywistości.
Centryści z Partii Demokratycznej uważają, że mówienie o „socjalizmie” pogorszyło wyniki w wyborach do Kongresu. Ale to oni tracą mandaty, nie lewicowe skrzydło.
Słodko-gorzka wygrana demokratów nie obiecuje amerykańskiej lewicy (ani światu) żadnych rewelacji.
Alexandria Ocasio-Cortez, najmłodsza i najbardziej progresywna kongresmenka w USA, ostro punktuje wewnątrzpartyjną politykę swojej formacji.
Z Trumpem u steru amerykańskiej polityki wszelkie porozumienie było w zasadzie niemożliwe. Teraz trzeba będzie zacząć się dogadywać.
Utrzymanie bądź zatopienie flagowca Trumpa ma być dowodem zatopienia bądź uratowania całej prawackiej floty.
Amerykanie nie stali jedynie przed wyborem między republikanami a demokratami, ale między republikanami a demokracją.
Michał Sutowski rozmawia z filozofką Karoliną Lewestam, szefową działu Idee miesięcznika „Pismo”.
Tegoroczne wybory w USA symbolicznie zbiegają się z głębokimi przemianami światowego porządku i schyłkiem dominacji Zachodu – a szczególnie Ameryki – w świecie.
Dla amerykańskich rasistów i zwolenników segregacji tegoroczne wybory to ostatnia, wielka bitwa o wszystko.
Usłyszeliśmy, że za wszystko, co złe w Ameryce, odpowiada… Joe Biden. To przez jego nieudolność Trump musiał zostać prezydentem.
Debata wiceprezydencka pokazała wreszcie ducha i myślenie obu partii. Lewicowi wyborcy w Ameryce nie mają się z czego cieszyć.
Trudno uwierzyć, że jeden z tych dwóch osobników, z których żaden nie potrafił sformułować ani jednej pełnej myśli, będzie rządził Ameryką przez następne cztery lata.
Demokraci muszą się oprzeć na różnorodnej koalicji – od konserwatywnych obyczajowo czarnych kobiet, przez liberalnych obyczajowo mieszkańców przedmieść, po socjalistów.
Administracja Trumpa chce, żeby życie w kraju wróciło do normy jak najszybciej. Jej zdaniem finansowa zapomoga trzyma ludzi w domu i nie pozwala na szybką odbudowę gospodarki.
Populistyczna prawica wytwarza rozczarowanie polityką: poczucie, że „wszyscy kłamią”, „nic się nie da zrobić” i tylko silny przywódca może ogarnąć cały ten bałagan.
Po Superwtorku faworytami w wyścigu prawyborczym demokratów są Joe Biden i Bernie Sanders. Ten drugi ku przerażeniu sektora finansowego i wielkiego biznesu.
Kiedyś Bloomberg postanowił zapłacić, żeby zostać menadżerem Nowego Jorku. Dziś chce sobie kupić prezydenturę.
Sanders wygrywa prawybory – choć nawet własna partia próbuje podstawić mu nogę.
Pytanie, kto mocniej oberwie: Trump czy jego potencjalny kontrkandydat w przyszłorocznych wyborach.
Joe Biden radzi rodzicom, by do uczenia dzieci nowych słów używali gramofonu. A jak inni demokraci walczą o Biały Dom?
Krajowy Komitet Partii Demokratycznej to najwyższa władza w partii i jedna z głównych sprężyn zegara, który nowa lewica chce zdemontować.
Elizabeth Warren chce chronić amerykańskie interesy handlowe przed skutkami globalnych umów o wolnym handlu – po to, by chronić miejsca pracy, społeczności lokalne i środowisko.
Nadciągają wybory prezydenckie w USA. Co wiemy po drugiej turze debat w Detroit?
Joe Biden to murowana recepta na powtórkę z 2016 roku. Jego „rozpoznawalność” to najgorsza pułapka, w jaką mogą się wpakować demokraci.
Czy Ameryka jest gotowa na prezydenta z pokolenia milenialsów, progresywnego weterana wojny w Afganistanie, który pozostaje w związku małżeńskim z mężczyzną?
Mamy pierwszą oficjalną kandydatkę, która stanie do prezydenckich prawyborów Partii Demokratycznej.