Świat

Popęda z Waszyngtonu: Zmiana warty, zmiana tonu

Joseph R. Biden jr został zaprzysiężony na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych, a wiceprezydentka Kamala Harris została pierwszą czarną Amerykanką i pierwszą osobą pochodzenia południowoazjatyckiego na drugim najwyższym stanowisku w USA. Biden rozpoczął urzędowanie od ataku na marne dziedzictwo swojego poprzednika. Serią rozporządzeń prezydenckich powrócił do przestrzegania polityki klimatycznej, promowania różnorodności, praw człowieka i ożywienia gospodarczego.

Inauguracja w uzbrojonym po zęby w Waszyngtonie przebiegła bez niespodzianek. Po raz pierwszy w historii naród nie tylko nie był zaproszony na masowe świętowanie na National Mall, trawniku rozciągającym się od pomnika Waszyngtona aż po Kapitol, ale został wręcz poproszony – przez sztab teraz już urzędującego, 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena – o pozostanie w domu.

Ameryka witała powrót demokratów do władzy w sposób typowy dla pandemii: na YouTubie, w domu, w ciepłych kapciach.

Najbardziej znany trawnik Ameryki został natomiast zalany morzem flag i słupów światła symbolizujących 50 amerykańskich stanów i pięć terytoriów. Instalacja miała reprezentować amerykańskich obywateli, którzy nie mogli pojawić się tu osobiście ze względu na pandemię.

W porównaniu z poprzednimi inauguracjami pandemiczne zebranie wypadło dość kameralnie i niezobowiązująco. Zaproszenia otrzymali członkowie Kongresu, z których każdy mógł przyprowadzić jedną osobę towarzyszącą. Czyli mówimy raptem o jakimś tysiącu osób. Krzesła rozstawiono daleko od siebie, a maseczki były obowiązkowe.

Wszystko to otoczono kordonem policji i Gwardii Narodowej (w liczbie 25 tysięcy), wezwanej ze wszystkich 50 stanów. FBI przepytywała dodatkowo funkcjonariuszy z wyznawania prawicowych ekstremizmów.

Teren wokół wszystkich ważniejszych obiektów rządowych w promieniu kilometra został zamknięty, a sam Kapitol otoczony siatką. Pentagon przysłał 750 aktywnych wojskowych, AirBnB blokowało rezerwacje w stolicy, a Facebook blokował próby formowania spotkań w pobliżu Kapitolu.

Demokrata Joe Biden i jego wiceprezydentka Kamala Harris zostali zaprzysiężeni, jak nakazuje obyczaj, w południe 20 stycznia – w tym samym miejscu, gdzie przed dwoma tygodniami ciżba Trumpa najechała Kapitol, co przypłaciło życiem pięć osób.

Biden w wieku 78 lat będzie najstarszym obejmującym urząd prezydentem USA. Harris jest pierwszą kobietą i pierwszą Afroamerykanką na tym stanowisku.

Przemowa Bidena wypadła… w miarę OK. Pompatycznie, mało oryginalnie, ale poprawnie i bez zgrzytów. Nowy prezydent zyskuje oczywiście przez sam kontrast – po Trumpie każdy wypada prezydencko. „Ameryka sprostała wyzwaniu”, mówił Biden. „Demokracja zatriumfowała”, „jesteśmy dobrymi ludźmi”, „odbudujemy nasze sojusze i znowu zaangażujemy się w sprawy świata”. Mój osobisty faworyt to: „Ameryka nie będzie rządzić pokazem siły, lecz siłą dobrego przykładu” (we’ll lead not merely by the example of our power but by the power of our example).

Głównym motywem było zjednoczenie. Biden obiecał, że będzie prezydentem wszystkich Amerykanów. Wezwał, żeby zakończyć tę „niecywilizowaną wojnę” domową. Mówił o poważnym podejściu do COVID-19 i straty 400 tysięcy ludzi w USA. Mówił o problemie rodzimego terroryzmu, co było wyraźnym nawiązaniem do wydarzeń z 6 stycznia.

Kilka słów prawdy o hordach Trumpa

Biden ogromny nacisk położył też na walkę z systemowym rasizmem i na kwestię umiejętności rozróżniania tego, co jest prawdą, a co kłamstwem.

Odchodzący w niesławie Trump nie został nawet wymieniony z nazwiska i nie było go na imprezie – to drugi taki przypadek w historii kraju. Pierwszym prezydentem, który nie pojawił się na inauguracji swojego następcy, był Andrew Jackson.

Natomiast zjawili się wszyscy inni krewni i znajomi królika: Clintonowie, Obamowie, George W. Bush z małżonką. Jedynie wciąż żyjący, lecz słabujący Jimmy Carter został w domu.

Lady Gaga zaśpiewała hymn. Bidenowi zagrali też Jennifer Lopez, Justin Timberlake i Bruce Springsteen. Dwudziestodwuletnia Amanda Gorman wygłosiła porywający wiersz o przyszłości Ameryki, a wieczorną cześć otworzył Tom Hanks.

Trump opuścił Biały Dom już rano i razem z Melanią odleciał do bazy Andrews pod Waszyngtonem, gdzie odbyła się jego własna pożegnalna impreza. Zarówno były prezydent, jak i jego małżonka wystąpili w poważnej czerni.

Nie wszystkie przydupasy zaszczyciły jego fetę. Mike Pence siedział na inauguracji Bidena z typowym dla siebie kamiennym wyrazem twarzy. Pence i liderzy partii w obu izbach Kongresu, Mitch McConnell i Kevin McCarthy, udali się nawet z Bidenem na mszę katolicką w katedrze św. Mateusza Apostoła w Waszyngtonie. Tu może warto wspomnieć, że Biden jest po Kennedym drugim katolickim prezydentem USA.

Na poranną imprezę Trumpa, w odróżnieniu od imprezy Bidena, można było się dostać stosunkowo łatwo. Tam dawano podobno pięć dodatkowych biletów dla osób towarzyszących. W rezultacie pojawiła się rodzina i najbliższe przydupasy Trumpa oraz Anthony Scaramucci, który – przypominam – był przez jedenaście dni dyrektorem komunikacyjnym Trumpa.

– Nie byliśmy w stanie pracować ciężej – powiedział Trump, który podziękował za zaszczyt bycia amerykańskim prezydentem i obiecał swoim wiernym, że będzie czuwał. Żadnej wzmianki o Bidenie, ale wyjąkał, że życzy powodzenia nowej administracji. Potem odleciał ostatnim już prezydenckim lotem na Florydę.

Wbrew obawom zamieszki nie wybuchły ani w Waszyngtonie, ani w stolicy żadnego innego stanu.

Po inauguracji Biden natychmiast zabrał się do roboty i zaczął od kilku ważnych prezydenckich rozporządzeń (executive orders), odwracając decyzje Trumpa. Najważniejsze z nich to powrót do paryskiego porozumienia klimatycznego i odwołanie zakazu wjazdu do Ameryki z takich krajów Bliskiego Wschodu jak Irak, Iran, Somalia czy Syria.

PS Biden przejął prezydenckiego Twittera Trumpa.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij