Wspólna lista, czyli przepis na katastrofę
Zjednoczona opozycja nie mogłaby mieć wspólnego programu, bo uczestników dzieli zbyt wiele. Platformie jednak w to graj, bo ona nie chce mieć programu.
Ci, którzy wciąż wierzą, że świat można naprawić.
Zjednoczona opozycja nie mogłaby mieć wspólnego programu, bo uczestników dzieli zbyt wiele. Platformie jednak w to graj, bo ona nie chce mieć programu.
17 maja to Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii. A IBRIS ogłosił, że zjednoczona opozycja wygrywa z PiS.
O ile konferencję lewicy na temat bezpieczeństwa można tylko chwalić, to ta, która odbyła się w weekend, budzi pewne wątpliwości.
Żal mi ludzi, którzy podjęli walkę w obronie ojczyzny przed obcym najazdem i nie mają już żadnej szansy na przeżycie.
80 proc. mieszkańców Iraku, na które składało się 20 proc. Kurdów i 60 proc. szyitów, akceptowało amerykańską inwazję, choć już nie późniejszą okupację. Z tego względu to nie była wojna agresywna, a więc coś radykalnie innego niż to, co Rosjanie robią w Ukrainie.
Ironiczne komentarze, że skoro Mariannę Schreiber wkurza PiS, to niech się rozwiedzie, a nie idzie do polityki, znów chowają kobiety w domach, w przestrzeni prywatnej. A dlaczego nie ma iść do polityki?
Nowy pomysł na „socjalną” Platformę nie ogranicza się do rozmów z ludźmi. Tusk zgłasza przy okazji postulaty, które jeszcze półtora roku temu liderzy PO uznaliby za nieodpowiedzialny populizm.
Premier Boris Johnson ma powody, żeby źle spać w nocy.
Wizja antysystemowego lewicowca Mélenchona w pałacu premierów spędza sen z powiek nie tylko prezydentowi Macronowi.
Antyrosyjska retoryka dająca poczucie bezpieczeństwa to jedno. Dobrym sondażowym wynikom Lewicy pomagają też czynniki wewnętrzne.