Niewegańska lewicowość to żadna walka o sprawiedliwość
Wbrew powszechnie powtarzanemu sloganowi, jedzenie/niejedzenie produktów pochodzenia zwierzęcego nie jest niczyją „prywatną sprawą”. Ono jest sprawą polityczną.
„Chcemy całego życia!” – jak pisała Zofia Nałkowska.
Wbrew powszechnie powtarzanemu sloganowi, jedzenie/niejedzenie produktów pochodzenia zwierzęcego nie jest niczyją „prywatną sprawą”. Ono jest sprawą polityczną.
W rządzie KO, Trzeciej Drogi i Lewicy ministry są poniżane regularnie i na oczach całego kraju. I nawet jeśli są kompetentne, to nie ma to żadnego znaczenia dla ich szefów.
ultura horroru zawsze była polityczna, gdyż grała lękach zarówno jednostek, jak i całych społeczeństw, dostrajając się do ducha czasów. W latach 70-90 XX wieku szczególnie wpisywał się w narracje progresywne, psychoanalityczne i lewicowe – lub w lęk, jaki ich osiągnięcia wywoływały.
Raj Patel i Jason Moore w książce „Historia świata w siedmiu tanich rzeczach” wyjaśniają, jakim kosztem – tanim dla systemu, drogim dla jego zasobów, czyli nas i całej natury – kręci się kapitalistyczny świat. A my w podcaście „Kilka tanich rzeczy” opisujemy, jak to się ma do warunków Polski i co z tym fantem zrobić.
Niedawno ktoś zarzucił mi, że jako dziennikarka mówię głosem aborcyjnych aktywistek. A czyim mam mówić, jeśli jako jedyne w tym kraju stoją po stronie ciężarnych kobiet?
Fragment książki „Feminizm to weganizm. Dlaczego feministki powinny walczyć o prawa zwierząt”.
Cały internet zapełnił się memami dworującymi z kobiecej załogi, którą miliarder wysłał w przestworza, rzekomo promując naukę i równość płci.
Moje bohaterki, sygnalistki w środowiskach futrzarskich, myśliwskich itd. przedstawiały osoby uczestniczące w procederze dręczenia zwierząt jako głęboko uprzedzone do kobiet – mówi Karolina Skowron-Baka, autorka książki „Feminizm to weganizm”.
Byliśmy w przychodni ABOTAK i rozmawiałyśmy z aktywistkami, które ją prowadzą, o tym, jak społeczeństwo obywatelskie wyręcza państwo w sprawie aborcji.
W Niemczech pojawiają się głosy wspierające wprowadzenie poboru dla wszystkich, niezależnie od płci. Myślę jednak, że byłoby to trudne do przeforsowania – mówi Małgorzata Kopka-Piątek, analityczka w Instytucie Spraw Publicznych.