Amerykańskie wojsko robi dym
Wojsko USA zatruwa środowisko bardziej niż 140 średniej wielkości państw.
Imperium wolności i nierówności.
Wojsko USA zatruwa środowisko bardziej niż 140 średniej wielkości państw.
Jest patriotką, ale nie śpiewa hymnu, walczy o prawa mniejszości i nie pójdzie do „jebanego Białego Domu” spotkać się z prezydentem. Kim jest Megan Rapinoe i dlaczego to, co robi, jest tak ważne?
Nowy Jork jest obwieszony tęczowymi flagami. Miasto wygląda jak najgorszy koszmar homofoba – po prostu wszędzie piszą, że miłość to miłość.
Nawet najbardziej przywiązane do rządów prawa państwo jest w stanie zniszczyć życie obywatelowi, który z różnych przyczyn znalazł się na jego celowniku.
Burmistrz Yumy ogłosił niedawno stan pogotowia w związku z liczbą napływających do miasta imigrantów, z których ponad połowa to dzieci.
Polityka „maksymalnej presji”, która miała rzucić Iran na kolana, nie przynosi rezultatów. Chyba, że jej prawdziwym celem jest sprowokowanie otwartego konfliktu.
Wołająca o pomstę do nieba dyplomatyczna amatorszczyzna, jaką uprawia Jared Kushner, na pewno nie rozwiąże najtrudniejszego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Oby go nie zaogniła.
Całkiem niedawno mieliśmy tutaj wojnę domową, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu segregacja rasowa to była norma. Charlie LeDuff, laureat Pulitzera, opowiada o kryzysie człowieczeństwa w Detroit i Ameryce Donalda Trumpa.
Uznając przyłączenie Wzgórz Golan do Izraela, Trump przekreślił uświęconą zasadę prawa międzynarodowego i otworzył drogę do nowych wojen.
W odróżnieniu od makroekonomistów obywatele wiedzą, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko wzrost PKB albo spadek bezrobocia.