W 2021 roku Elon Musk jako pierwszy prywatny przedsiębiorca wysłał ludzi w kosmos, a prezydent Biden praktycznie zaprzepaścił swój „zielony ład”. Mijający rok może też przejść do historii jako ostatni rok legalnej aborcji w USA. Ciepłe rękawiczki Berniego Sandersa to marna pociecha.
Nie można narzekać, że rok nie zaczął się z wykopem. W środę 6 stycznia, gdy w gmachu Kapitolu w Waszyngtonie trwało zatwierdzanie wyborów prezydenckich, w których demokrata Joe Biden pokonał republikanina i urzędującego prezydenta Donalda Trumpa, grupa zwolenników przegranego zaczęła szturmować budynek. Efekt: cztery ofiary, 52 aresztowanych, 14 rannych policjantów. W sumie 600 osobom z 40 stanów postawiono zarzuty, a śledztwo w sprawie domniemanego udziału w tych zajściach ludzi z gabinetu Trumpa dopiero się rozkręca.
Jak na razie komisja przesłuchała 250 osób, a jako pierwsi zeznania złożyli policjanci pobici w czasie szturmu. Najważniejsi gracze – były guru Trumpa Steve Bannon, prawicowy szkodnik Roger Stone, radiowy foliarz Alex Jones czy Mark Meadows, kongresmen z Karoliny Północnej – bronią się z całych sił przed składaniem zeznań. Komisja walczy o dostęp do dokumentów prezydenckich Trumpa z czasów urzędowania, tymczasem Trump sam pozwał komisję o szkodzenie jego interesom. W połowie stycznia sprawa ma zostać rozstrzygnięta, być może przez Sąd Najwyższy.
czytaj także
Ostatecznie Biden został zaprzysiężony 20 stycznia na uroczystej inauguracji. Ceremonia, tradycyjnie odbywająca się na świeżym powietrzu, zostanie zapamiętana również dzięki senatorowi Berniemu Sandersowi, a raczej jego grubym, staromodnym rękawiczkom. Rękawiczkowy mem pomógł zebrać 1,8 mln dolarów na cele charytatywne.
Kilka dni przed inauguracją, 13 stycznia, niższa izba amerykańskiego Kongresu przegłosowała drugi już impeachment jeszcze wtedy urzędującego prezydenta Trumpa – a Senat po raz drugi go zablokował. Trump przeszedł do historii jako jedyny amerykański prezydent, którego Kongres próbował zdjąć z urzędu dwa razy.
W połowie lutego śnieżyca w Teksasie pokazała Ameryce, czym są usługi publiczne w niekontrolowanych rękach prywatnych, które opędzają się od regulacji i połączenia z resztą kraju, pozostawiając nagle 10 milionów Teksańczyków bez prądu. (136 zmarłych z powodu niespodziewanego zimna; oczywiście w Teksasie zmiana klimatyczna nie jest brana pod uwagę).
W pierwszym dniu urzędowania Bidena Stany dołączyły (znowu) do paryskiego porozumienia klimatycznego, ale listopadowy szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow pokazał, że politycy wciąż nie wychodzą poza puste „bla, bla, bla”, co wytknęła im gorzko aktywistka klimatyczna Greta Thunberg. Trudno natomiast twierdzić, żeby w polityce klimatycznej USA miały „przewodzić światu” w tym czy dowolnym innym roku.
To straszne, że bliższa jest nam idea wyższego muru niż dłuższego stołu
czytaj także
À propos „bla, bla, bla”: jako świeżo upieczony prezydent Biden zaskoczył progresywnymi ambicjami w polityce krajowej. Szybko jednak się okazało, że na ambicjach się kończy, bo głosów senatorskich brak. Z plusów: na początku prezydentury mieliśmy finansowy zastrzyk dla obywateli (rodzice nadal otrzymują pieniądze na dzieci – tymczasowe świadczenie, które jeszcze nie wygasło). Udało się też przeprowadzić ustawę o infrastrukturze, która była marzeniem demokratów i smutną koniecznością od dekad – chociaż jak Ameryka wykorzysta te fundusze, to już inna sprawa.
Na tym jednak koniec sukcesów. Początkowo infrastruktura była powiązana z wielkim pakietem ustawodawczym zwanym Build Back Better (ustawa parasol: co jest w środku, normalni Amerykanie nie wiedzą), który właśnie zdechł, lub też zdycha w Kongresie. W tym sensie rok 2021 jest porażką administracji, która zupełnie nie umiała sprzedać swoich pomysłów. Zarówno Biden, jak i wygadana przecież pierwsza czarna wiceprezydentka Kamala Harris zniknęli, jakby ich porwali kosmici, zostawiając przy sterach hordę pomniejszych biurokratów.
W maju patrzyliśmy, jak Stany pozwalają Izraelowi bombardować Strefę Gazy – i okazało się po raz kolejny, że nie można liczyć na korektę polityki Waszyngtonu wobec Izraela, nawet ze strony demokratów. Wiosnę i lato Amerykanie spędzili, oglądając wznowienie Przyjaciół, szczepiąc się z entuzjazmem lub nie szczepiąc się wcale – też z entuzjazmem. Koronawirus pochłonął już w USA grubo ponad 800 tysięcy ofiar. Za jakieś dwa miesiące amerykańskie gazety napiszą, że zabił milion Amerykanów – jestem ciekawa reakcji.
Rok 2021 okazał się przełomowy dla Afganistanu i dla Britney Spears. W wyniku bezprecedensowej akcji fanów (i zaangażowania prawników) po 13 latach w niewoli ojcowskiej Brit została z końcem roku oswobodzona – w sumie dzięki nudzie pandemii, filmowi na Netfliksie i mediom społecznościowym. Afganistan miał sporo mniej szczęścia; po 20 latach dobrotliwej okupacji Amerykanie zabrali zabawki i pojechali do domu, demonstrując wszystkim – a szczególnie Rosji i Chinom – że ochota na militarne eskapady w końcu w Waszyngtonie wygasła.
czytaj także
Rok 2021 być może przejdzie też do historii jako ostatni rok legalnej aborcji w Stanach Zjednoczonych. Chociaż nie wiadomo jeszcze, który z konserwatywnych stanów będzie miał zaszczyt jako pierwszy obalić wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Roe kontra Wade z 1973 roku. Jak na razie największym sukcesem antykobiecego wzmożenia jest nowe prawo w Teksasie – od początku września każdy Amerykanin, który wie o kobiecie czy lekarzu, którzy wykonują aborcję po 10. tygodniu ciąży, a także miejscu, gdzie to się dzieje, może egzekwować prawo. Sąd Najwyższy USA należy do konserwy i przyszły rok nie przyniesie tu żadnych rewelacji.
Na osobny akapit zasługuje zamknięcie spraw sądowych związanych z zabójstwem Afroamerykanów George’a Floyda (z rąk policji) i Ahmauda Arbery’ego (z rąk samozwańczych stróżów prawa i porządku) oraz sprawa Kyle’a Rittenhouse’a, 17-latka, który zastrzelił dwie osoby, „broniąc” miasta przed zamieszkami. Wszystkie procesy znalazły swoje zakończenie. Policjant, który zamordował Floyda, poszedł do więzienia, podobnie jak zabójcy Arbery’ego. Rittenhouse z kolei został uniewinniony, lecz w świetle obecnego amerykańskiego prawa nie było szans na inne zakończenie.
czytaj także
Listopadowe wybory przyniosły porażkę demokratów w stanie Wirginia, który od dekad oscyluje między demokratami a republikanami. To stan niezwykle przywiązany do swoich kolonialnych tradycji, lecz jednocześnie coraz mocniej zurbanizowany na północy. Wygrana republikańskiego gubernatora Glenna Youngkina jest traktowana jako zapowiedź ogólnonarodowej konserwatywnej fali w wyborach do Kongresu w nadchodzącym roku.
W 2021 firma SpaceX należąca bożyszcza tłumów, amerykańskiego miliardera Elona Muska, jako pierwsza prywatna korporacja wysłała prywatnych obywateli na orbitę i do międzynarodowej stacji kosmicznej. Lecz już od końca listopada scena należała wyłącznie do omikronu, na który Amerykanie oczywiście nie byli gotowi, bo wciąż borykają się z deltą, jednocześnie próbując wynegocjować koniec noszenia masek w szkołach lub dostać się na drugi koniec kontynentu, by spędzić święta z rodziną, akurat gdy odwołano setki lotów.
czytaj także
Jeśli chodzi o wielkich zmarłych tego roku, na wzmiankę zasługuje pierwszy czarny sekretarz stanu USA Colin Powell, uwielbiany przeze mnie niegdyś raper DMX, aktorka Helen McCrory, która dała czadu jako ciotka Polly w serialu Peaky Blinders, oraz dwie fantastyczne pisarki – mistrzyni reportażu i eseju Joan Didion oraz kobieta, która praktycznie stworzyła współczesną modę na wampiry – autorka klasycznego Wywiadu z wampirem, Anne Rice.