Oglądając atak na Kapitol z zacisza Białego Domu, Trump miał powiedzieć, że być może ludzie faktycznie mają trochę racji, domagając się powieszenia wiceprezydenta, bo „Mike Pence na to zasługuje”.
Jeśli Amerykanie zapomnieli o dantejskich scenach, do jakich doszło w stolicy USA 6 stycznia 2021 roku, gdy zmobilizowany przez odchodzącego prezydenta Donalda Trumpa tłum ruszył na Kapitol, próbując przeszkodzić w zatwierdzeniu wyników wyborów wygranych przez demokratę Joe Bidena, to właśnie sobie przypomnieli. Specjalna komisja kongresowa opublikowała 13-minutowy materiał wideo, przygotowany zresztą przez byłego producenta amerykańskiej stacji ABC News, żeby było z wykopem. Parę ujęć wygląda centralnie jak spod Zbaraża albo podczas bitwy o Helmowy Jar.
W czwartek 9 czerwca odbyła się w Kongresie pierwsza seria przesłuchań, a takich sesji będzie jeszcze pięć. Druga odbyła się w poniedziałek 13 czerwca, już po napisaniu tego artykułu.
Szaman, owszem, był zabawny, ale szturm na Kapitol to nie groteska
czytaj także
Komisja położyła nacisk na materiały wideo, z których część była wcześniej niepublikowana; pokazały one rozmiar ataku, autentyczny strach zarówno wśród policji, jak i polityków, w tym także polityków bliskich obozowi Trumpa, takich jak poseł z Kalifornii Kevin McCarthy, który w dniu ataku obiecał, w imieniu własnym i swoich przerażonych pracowników, że atakujący poniosą konsekwencje. Dziś McCarthy bagatelizuje atak jako zasadniczo pokojowy protest przeciw „skradzionym” wyborom – pokaźna część republikanów wciąż wierzy, że wybory prezydenckie 2020 zostały sfałszowane na korzyść Bidena.
McCarthy ma dużą szansę zostać przewodniczącym Izby Reprezentantów, w której odbywają się te przesłuchania. By jednak wygrać wybory na jesieni i stać się przywódcą republikańskiej większości w niższej izbie Kongresu, musi trwać w trumpizmie. Mówię tutaj o listopadowych wyborach, w których demokraci mogą stracić obie izby, co zakończyłoby pracę komisji. Tymczasem nagranie z kamery CCTV pokazuje ewakuację biura McCarthy’ego, która odbywa się w kompletnej panice i uzasadnionym biegusiem.
Drugim celem komisji było połączenie setek incydentów i zeznań w spójną narrację – po to, by pokazać, do jakiego stopnia atak był zaplanowany (z siedmiu stron, jak podkreśliła wicesekretarz kongresowej komisji, Liz Cheney) i jak długo cieszył się błogosławieństwem Trumpa, który – jak wiadomo – przez parę godzin opierał się naleganiom swoich podwładnych, by uspokoił tłum.
czytaj także
Przesłuchania są emitowane w porze kolacji czasu nowojorskiego, a pokazują je wszystkie stacje z wyjątkiem prawicowego kanału Fox News. Komisją zawiadują demokraci, przy znaczącym udziale szychy republikańskiego establishmentu, senatorki z Wyoming, wspomnianej Liz Cheney, córki byłego wiceprezydenta Dicka Cheneya. Reprezentuje ona tę część partii republikańskiej, która nie przyjmuje do wiadomości, że partia należy (wciąż) do Trumpa.
Z przeglądu starych i nowych rewelacji jasno wynika, że wiceprezydent Trumpa, Mike Pence, miał naprawdę spore szanse zawisnąć na naprędce sporządzonej szubienicy. Wbrew argumentom republikanów tłum reagował bezpośrednio na tweety Trumpa, który szczuł ciżbę na wiceprezydenta, próbując zmusić go do przystąpienia do puczu. W tym samym czasie grupa kongresmenów pod przewodem posła Paula Gosara z Arizony pracowała nad drugą częścią planu – kwestionując podliczanie głosów elektorskich, które odbywało się tego dnia na Kapitolu. Mimo że Mike Pence nadal nie powie o Trumpie złego słowa, należy podkreślić, że ten religijny wojownik z Indiany nie dał się kompletnie zdeprawować. Jakkolwiek pozostaje bigotem, dobrze mu Pan Bóg poradził tego dnia, że lepiej ryzykować zawiśnięcie niż zdradzić Jeffersona i zakończyć dwustuletni „amerykański eksperyment”.
czytaj także
Jak wynika z rocznego dochodzenia komisji, podczas gdy Trumpowi nawet do głowy nie przyszło wezwać posiłki na pomoc oblężonym kongresmenom, Pence praktycznie sprawował urząd prezydenta. To on podjął decyzje, których Trump podjąć nie był w stanie, a które doprowadziły w końcu do pacyfikacji zamieszek na Kapitolu i wokół niego. Co więcej, z zeznań wynika, że oglądając atak na Kapitol z relatywnego zacisza pobliskiego Białego Domu, Trump miał powiedzieć, że być może ludzie faktycznie mają trochę racji, kiedy domagają się powieszenia wiceprezydenta, bo „Mike Pence na to zasługuje”.
W niepublikowanym wcześniej nagraniu słyszymy, jak były prokurator generalny, do tego momentu lojalista byłego prezydenta, Bill Barr, krótko podsumował oskarżenia Trumpa o sfałszowanie wyborów: „Bullshit”. Komisja pokazała też nagrane zeznanie Ivanki Trump, która z kamienną miną deklaruje, że zgadza się z powyższym osądem Barra.
Z detali nieznanych szeroko wcześniej: w ostatniej chwili Trump próbował pozbyć się urzędującego prokuratora generalnego (Jeffreya Rosena, bo Barra pozbył się już wcześniej), próbując zastąpić go nowym człowiekiem, który był gotowy partycypować w „kłamstwie wyborczym”. Tylko realna perspektywa masowych rezygnacji w Departamencie Sprawiedliwości odwiodła go od tego zamiaru. Zięć Trumpa, Jared Kushner (małżonek Ivanki) miał ponoć skomentować te pogróżki z Departamentu Sprawiedliwości jako „jęczenie”.
Trump nie był pierwszy, nie będzie ostatni. Po nim przyjdzie ktoś jeszcze bardziej bezwzględny
czytaj także
Cztery osoby zginęły podczas ataku na Kapitol: uzbrojona kobieta zastrzelona przez policję oraz trzech innych cywilów. Ponad stu oficerów policji kapitolińskiej odniosło obrażenia, jeden następnego dnia zmarł. Czterech policjantów popełniło wkrótce potem samobójstwo. Policjanci zeznawali już w czasie pierwszego dnia przesłuchań. Była wśród nich Caroline Edwards, która jako jedna z pierwszych tamtego dnia została ranna. „Można było się ślizgać na ludzkiej krwi” – powiedziała. Jej kolega z oddziału, Brian Sicknick, zmarł 7 stycznia na skutek udaru.
Przesłuchania potwierdziły rolę i stopień organizacji dwóch grup zaangażowanych w przygotowania do ataku – Proud Boys i Oath Takers. W obu przypadkach mówimy o nacjonalistycznych, rasistowskich, mizoginicznych ugrupowaniach kultywujących „męskość” i tradycję. Podczas zamieszek aresztowano 800 osób, zarzuty postawiono 250, a 40 proc. trafiło do więzienia.
Kim jest kobieta, która zginęła w czasie szturmu na Kapitol?
czytaj także
Oczywiście, jest jeszcze spora liczba „ludzi Trumpa”, którzy na razie odmawiają stawienia się przed komisją, czekając na lepsze czasy. Podobno Jared Kushner ma listę osób, które z góry prosiły Trumpa o prezydenckie ułaskawienie.
W drugim dniu przesłuchań komisja ma skupić się na „kłamstwie wyborczym” Trumpa, czyli na upartym twierdzeniu, że to on te wybory wygrał. Pytanie tylko, czy jakiekolwiek sensacje i dokumenty znajdą poklask u Amerykanów, których po raz pierwszy od dekad nie stać na benzynę i na wyjście do restauracji. Z punktu widzenia dzisiejszej gospodarki „zapisywanie historii” to luksus, na który pozwolić może sobie tylko amerykański Kongres.