Świat

Sierakowski: Neonazistą okazał się Putin, nie Zełenski

Państwo Putina właśnie zabroniło w mediach rosyjskich nazywać to, co się toczy w Ukrainie, „wojną”. Prikaz mówi, że to „operacja wyzwolenia Ukrainy od neonazistów”.

Państwowa Agencja Informacyjna RIA opublikowała propagandowy tekst, w którym przekonuje, że Rosja „po raz drugi w historii weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności za wyzwolenie Ukrainy od nazizmu”. Otóż nazizm – rzekomo – „wypełniając tylko nieznacznie swastykę korektorem kosmetycznym i wysokiej jakości pudrem”, był „głównym narzędziem i główną metodą budowania ukraińskiej państwowości”. I dalej: „idenazyfikacja – choć pod przymusem Rosji na Ukrainie, odbywa się w interesie całej Europy, nawet jeśli Europa nie jest tego świadoma”. Takie cuda opowiada władza, którą cały świat przez 20 lat uważał za racjonalną.

Potraktujmy ją przez chwilę poważnie, bo bez systemu propagandy nie ma rosyjskiej dyktatury. Dziś jest już tak wyostrzona, a plan Putina tak ryzykowny, że w wyniku zatrzymania inwazji posypać się może cały system propagandy, a później struktury władzy. Rosji wciąż brakuje sukcesów w tej wojnie, za to nie brakuje ofiar i zestrzelonych samolotów.

Trzy etapy kariery Putina

Ukraińcy mają już swoje sukcesy, mają bohaterów i to ich niesie obrót wydarzeń tej wojny. To i nie tylko to może sprawić, że niejeden zwolennik Putina zacznie się zastanawiać, a jak się zastanowi, to może dojść do interesujących konkluzji. Tym bardziej że o Ukrainie Putin zdążył powiedzieć już tak wiele sprzecznych rzeczy, że łatwo demaskować jego dzisiejsze teksty. Przyjrzyjmy się, jak ewoluował stosunek władzy do Ukrainy, aż w końcu stanął na głowie.

Kariera Władimira Putina rozpada się na trzy etapy. W tym, który obejmował dwie pierwsze kadencje, miał jeszcze ambicje unowocześnić Rosję i włączyć ją w struktury zachodnie. W drugim posmakował władzy i pieniędzy, zaczął więc myśleć przede wszystkim o tym, jak to utrzymać. Państwo policyjne zastąpiło modernizację.

Teraz myśli już o swoim miejscu w historii, zatem jest to bardzo podobna droga, jaką przed nim szło wielu rosyjskich przywódców. Ma więc świadomość, że bez Ukrainy Rosja nie może być mocarstwem światowym. Gdy Putin dochodził do władzy, Ukraina była prorosyjska, a Kreml miał na nią duży wpływ. Stan na 2021 rok wyglądał tak, że zabrał jej 7 proc. terytorium, ale stracił społeczeństwo. Taka kariera nie mogłaby zostać doceniona przez następne pokolenia.

Do zachodniej lewicy: Nie trzeba kochać NATO, ale Rosja nie jest słabszą, zagrożoną stroną

czytaj także

Do zachodniej lewicy: Nie trzeba kochać NATO, ale Rosja nie jest słabszą, zagrożoną stroną

Zofia Malisz, Magdalena Milenkovska, Dorota Kolarska i Jakub Gronowski

Przypomnijmy, że na początku Putin rozważał nawet wstąpienie do Unii Europejskiej oraz do NATO, ale ostatecznie udało mu się wprowadzić Rosję tylko do Światowej Organizacji Handlu. Wtedy nie odbierał jeszcze Ukrainie możliwości wyboru własnej drogi.

Pytany w 2002 roku o deklarację Ukrainy woli wejścia do Sojuszu odpowiadał: „Jeśli chodzi o poszerzenie NATO, zna pan nasz stosunek do tej kwestii. On się nie zmienia, ale to nie znaczy, że Ukraina powinna pozostawać na uboczu procesów mających na celu umocnienie pokoju i bezpieczeństwa w Europie i ogólnie na Ziemi. Ukraina jest suwerennym państwem i ma prawo samodzielnie wybierać ścieżkę do zapewnienia własnego bezpieczeństwa”.

Wszystkie karty w sprawie Ukrainy Putin wyłożył już 15 lat temu

Gdy jednak Ukraina nie tylko zaczęła naprawdę zbliżać się do NATO i do UE, a w wyniku pomarańczowej rewolucji zwyciężyła tam demokracja, Putin się przestraszył. Rosjanie mogliby wziąć przykład z Ukraińców i tak samo zmienić sobie władze. Podczas spotkania NATO–Rosja w Bukareszcie w 2008 roku powiedział to, co gdyby Zachód wziął na poważnie, nie musiałby ostatnio miesiącami zgadywać, o co mu chodzi. Może wtedy lepiej zaopatrzyłby Ukrainę w broń i pieniądze.

Wszystkie karty w sprawie Ukrainy Putin wyłożył już 15 lat temu: „Południe Ukrainy, tam są tylko Rosjanie. Kto nam może powiedzieć, że nie mamy tam żadnych interesów? […] W ogóle na Ukrainie jedna trzecia ludności to etniczni Rosjanie. Z 45 milionów, według oficjalnego spisu, 17 milionów to Rosjanie [nieprawda – tyle osób deklarowało rosyjski jako język ojczysty – przyp. aut.]. Są regiony zamieszkane jedynie przez Rosjan, powiedzmy, na Krymie – 90 proc. Rosjan [nieprawda, wtedy nie więcej niż 60 proc. – przyp. aut.]. Ukraina w dzisiejszej formie otrzymała terytorium od Polski – po II wojnie światowej – od Czechosłowacji, Rumunii. Otrzymała ogromne tereny od Rosji na wschodzie i południu kraju. To skomplikowany twór państwowy. I jeśli dodamy do tego problem NATO-wski, inne problemy, mogą one w ogóle postawić na granicy istnienia samą państwowość”.

Wtedy już nie tylko wiadomo było, że Putin nigdy na obecność Ukrainy w NATO się nie zgodzi, ale także, że jest rewizjonistą historycznym, a za argument do ingerowania w wewnętrzne sprawy sąsiada używać będzie mniejszości. Wypisz wymaluj jak Adolf Hitler uzasadniający konieczność rewizji granic Czechosłowacji.

Neonaziści Putina

Ale nazistów Putin widzi wszędzie, tylko nie u siebie, choć z pomocy neonazistów stale korzysta. Sam przywódca tak zwanej grupy Wagnera, Dmitrij Utkin, założyciel prywatnej armii finansowanej przez prokremlowskich oligarchów, jest neonazistą z wytatuowanymi na klacie swastykami. Nie brakuje ich też wśród jego najemników, za których pośrednictwem Putin prowadzi wojny od Mali po Donbas.

Tak jak nazistowskich Niemiec, prowokacje Kremla wyglądają, jakby były wyjątkowo nieudolne, ale takie właśnie niewiarygodne mają być, żeby wszyscy wiedzieli, kto za nimi stoi. Rosja łamie prawo, standardy, zasady, postępuje brutalnie i robi to ostentacyjnie, żeby nie tylko pokonać wroga, ale jednocześnie go upokorzyć i przestraszyć rozlazły Zachód. To dlatego Zełenskiego nazywa dziś narkomanem i neonazistą, choć ten ma akurat żydowskie pochodzenie. Puszczają mu nerwy, bo inwazja tej potężnej armii na Ukrainę ugrzęzła.

Jest jeszcze jeden ważny wymiar tej wojny. Propaganda rosyjska nie działała dotąd tylko w Rosji, ale także na Zachodzie. Niemcy długo nie mogły się nauczyć, że w kwestii ofiar nazizmu radziecki nie znaczy rosyjski. A przecież pierwszy żołnierz, który otworzył bramę Auschwitz, był Ukraińcem, a nie Rosjaninem, a ukraińskich ofiar nazizmu było nawet więcej niż rosyjskich. Fałszywa wyrozumiałość wobec Rosji kończy się na naszych oczach. I tę wojnę Moskwa na pewno przegrała.

**
Komentarz ukazał się również na portalu Onet.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij