Świat

Pięć powodów, dla których lewica powinna interesować się russiagate

putin-trump-rysunek

Putin i Trump są z tej samej reakcyjnej, nacjonalistycznej gliny. Ich sojusz powinien niepokoić każdego, komu zależy na demokracji.

Wielu naszych ludzi na lewicy uważa, że skandal związany z rosyjskimi kontaktami Trumpa (śledztwo w tej sprawie on sam nazywa „polowaniem na czarownice”) odwraca uwagę od tego, co naprawdę ważne dla Stanów Zjednoczonych i całego świata: od problemów ubóstwa, rasizmu, zmiany klimatycznej, wyzysku, imigracji oraz wielu innych. Są tacy, którzy przekonują, że konsekwencją będzie powrót wrogości w stosunkach z Rosją, a to mogłoby sprowokować nową zimną wojnę z krajem, który wciąż jest kluczowym rozgrywającym w międzynarodowych konfliktach (jak np. w Syrii, gdzie zginęły lub uciekły z kraju miliony ludzi). Jeszcze zaś inni podnoszą argument, że Stany Zjednoczone też nie są święte i same niejednokrotnie ingerowały w wybory obcych państw. Wreszcie, są na lewicy tacy, którzy przypominają o sondażach opinii publicznej, które pokazują, że choć aferę „russiagate” obsesyjnie wałkują komentatorzy liberalnych telewizji CNN i MSNBC, to poparcie Trumpa od tego nie spada, a detalami sprawy interesuje się mała część amerykańskich wyborców.

Kazin: Populizm Trumpa zwraca białą klasę średnią przeciw elitom i biednym

Oto pięć powodów, dla których afera russiagate powinna nas obchodzić (a jednocześnie poradnik, jak przekonać tych, dla których ta sprawa nie jest ważna):

1. Bo chcesz wolnych wyborów, a nie dezinformacji

Fot. outtacontext, cc, flickr.com
Fot. outtacontext, cc, flickr.com

Rosyjscy hakerzy na polecenie rządu Putina spreparowali szereg negatywnych artykułów na temat kampanii wyborczej Hillary Clinton w 2016 roku. Nigdy nie dowiemy się, czy to właśnie te historie spowodowały zmianę zdania wystarczającej liczby wyborców (a było to, przypomnijmy, mniej niż 80 tysięcy), by przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Trumpa w trzech kluczowych stanach, gdzie do tej pory głosowano głównie na demokratów: Wisconsin, Michigan i Pensylwanii. Niemniej sam fakt, że to się stało, powinien zainteresować każdego, komu naprawdę zależy na tym, by demokratyczne wybory przebiegały w sposób otwarty i uczciwy. Republikanie od dawna wypaczają proces wyborczy, ale zasadniczo wykorzystują do tego środki prawne. Tak, Clinton była niefortunną kandydatką, która przeprowadziła w dodatku straszliwie złą kampanię. Ale bez rosyjskiej akcji wywrotowej mogła równie dobrze i wygrać.

Berniści o Trumpie: Teraz mamy naprawdę przejebane

2. Bo symetryzm nie działa

faretra.info
Mural w okolicy ambasady amerykańskiej w Teheranie, 2007 rok. Za: faretra.info

Oczywiście prawdą jest, że przedstawiciele amerykańskiej władzy finansowali w przeszłości partie za granicą (choćby Japonia i Włochy po II wojnie światowej) i nieraz przyczynili się do obalenia demokratycznie wybranych władz, których polityka im się nie podobała (Iran, Gwatemala, Kongo, Chile i inne). Jednak własne grzechy przeszłości nie powinny usprawiedliwiać innych, lecz jeszcze bardziej motywować, by szukać odpowiedzi na pytanie, jak Rosjanie próbowali sabotować nasze wybory. Powinniśmy wspierać i szerzyć wiedzę o pracy Roberta Muellera i jego zespołu prokuratorów. Symetria niemoralności domaga się odpowiedzi moralnej, a nie cynicznego wzruszenia ramionami.

Są pierwsze oskarżenia w Russia Gate. Co dalej?

3. Bo siedzisz przy odrażającym stole

populisci-trump-grillo-le-pen-johnson(1)
Fot. Ruben L. Oppenheimer, Twitter.com

Rząd Putina to najbardziej prominentny i najpotężniejszy gracz w rosnącej koalicji reakcyjnych, nacjonalistycznych reżimów w Europie (także w Turcji i na Filipinach). Władze należące do tej kolacji ostro sprzeciwiają się wartościom ważnym dla demokratycznej lewicy: swobodom obywatelskim, pluralizmowi kulturowemu i religijnemu, otwieraniu drzwi dla uchodźców, budowaniu państwa opiekuńczego czy zwalczaniu zmiany klimatu. Pod przywództwem Putina Rosja wsparła finansowo Front Narodowy we Francji, prawdopodobnie też kampanię na rzecz Brexitu w Wielkiej Brytanii. Zadeklarowała też poparcie dla prawicowych rządów Węgier i Austrii, a teraz także Włoch, gdzie do władzy doszła partia zajadle antyimigracka.

Włochy czekają na nowy rząd. Jazda bez trzymanki dopiero się zaczyna

Choć prezydent bardziej kompetentny i mniej skompromitowany od Trumpa mógłby znaleźć sposób, by pracować z Putinem dla osiągnięcia celów humanitarnych, to nikt na lewicy nie powinien ufać słowom ani czynom rosyjskiego przywódcy. Putin pomógł kampanii Trumpa nie tylko dlatego, że uważał Hillary Clinton za realną przeciwniczkę, ale także z powodu dzielenia z amerykańskim prezydentem takiego samego, odrażającego światopoglądu.

4. Bo Trump gardzi prawem, które dotyczy też ciebie

populizm-angora-macierewicz-szydlo-trump-kaczynski
Fot. Dorota Zawadzka, Twitter.com

Trump od samego początku atakuje sens istnienia oraz wiarygodność śledztwa w sprawie russiagate, chociaż rozpoczęło się ono z inicjatywy i jest nadzorowane przez republikańskiego zastępcę prokuratora generalnego. Prezydent dopuszcza się oczywistej obstrukcji procesu ustanowionego po to, by ukarać najwyższe władze wykonawcze łamiące prawo. Przypomnijmy, że prezydenci pozbawieni kontroli poprowadzili ten naród do krwawej klęski w Indochinach i do katastrofalnej inwazji na Irak. W 1974 roku Richard Nixon ustąpił ze stanowiska, gdy dał się nagrać podczas planowania obstrukcji śledztwa w sprawie afery Watergate. Krytykujemy obcych tyranów, którzy mają prawo za nic, więc powinniśmy być tym bardziej zaniepokojeni, gdy ktoś taki urzęduje w Białym Domu.

Marci Shore: Ogromna część Amerykanów tego faszysty po prostu chciała

5. Bo pomagasz republikanom

Fot. Jakub Szafrański
Fot. Jakub Szafrański

Republikanie kontrolujący Kongres USA wciąż wspierają i wychwalają Trumpa – i atakują śledztwo Muellera – ponieważ go potrzebują. Chcą, żeby wprowadził wszystkie koszmarne zmiany, które chcieliby zrealizować w kraju: od zniszczenia środowiska naturalnego po rozbicie związków zawodowych i zakazanie aborcji.

Gdyby Trump stanął wobec konieczności odejścia z urzędu w niełasce, to Mike Pence, najwierniejszy i najbardziej śliski z jego pomagierów, miałby trudności z utrzymaniem w całości podzielonej partii. O ile byłoby to w ogóle możliwe.

Jak pisze w „The Nation” David Klion: „Afera russiagate to nie tylko mała opowieść, która dotyczy paru skorumpowanych urzędników. To nawet nie jest historia korupcyjna o prezydencie. To opowieść o przegniłej i skorumpowanej partii politycznej – tej, która teraz kontroluje wszystkie poziomy władzy w Waszyngtonie”.

Ujawnienie dowodów przewinień Trumpa zmusiłoby tę przegniłą partię do przejścia do defensywy i potencjalnie odebrałoby jej szanse na kontrolowanie Izby Reprezentantów, może nawet Senatu i Białego Domu.

Dopóki jednak władzami państwowymi kierują republikanie, dopóty nie da się zrobić ani jednego kroku w kierunku stworzenia takiego społeczeństwa, o jakie nam wszystkim na lewicy chodzi.

**
Tekst ukazał się na stronie magazynu Dissent. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała. Śródtytuły od redakcji.

Kazin: Sanders i słowo na „s”

czytaj także

Kazin: Czy socjalista może zostać prezydentem?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij