Świat

Pielęgniarki to bohaterki, gosposie są podejrzane, a pracownice seksualne roznoszą zarazki: pandemiczny festiwal stereotypów

Fot. Clem Onojeghuo/Unsplash

Prace usługowe i opiekuńcze, te tak zwane „niezbędne”, wykonują zwykle kobiety, często migrantki. W pandemii czeka je więcej obowiązków, niższe płace i coraz bardziej okrutna stygmatyzacja.

Globalna pandemia pogorszyła i tak już ograniczoną swobodę poruszania się kobiet. Kraje po obu stronach granicy blokują przemieszczanie się migrantek, zwłaszcza pielęgniarek i pracownic seksualnych, a pracodawcy uniemożliwiają migrantkom pracującym w gospodarstwach domowych poruszanie się poza domem, uzasadniając stosowane mechanizmy kontrolne tym, co Patricia Hill Collins nazywa „wizerunkami kontrolującymi”. Owe stereotypowe wizerunki to np. postrzeganie migrantek jako albo nosicielek chorób, albo bohaterek narodowych, albo też osób niegodnych zaufania.

Opieka to najlepsza (po)pandemiczna inwestycja

czytaj także

Ograniczanie mobilności kobiet zawsze było cechą charakterystyczną polityk migracyjnych. Kobiety stanowią obecnie blisko połowę wszystkich międzynarodowych migrantów. Choć coraz częściej przenoszą się do innego kraju po to, by dołączyć do członków rodziny, studiować i pracować, z naszych badań wynika, że zmagają się z restrykcjami migracyjnymi wprowadzonymi specjalnie z myślą o nich. Na przykład osoby pracujące w gospodarstwach domowych, z których większość to kobiety, obowiązuje wymóg wieku minimalnego w krajach będących kluczowym źródłem siły roboczej, takich jak Filipiny. Filipińskie władze zakazują także migracji osobom pracującym seksualnie, znów głównie kobietom, ze względu na ich status „pracowników nieudokumentowanych”.

Pracownice seksualne: nosicielki wirusa

Pierwsze antymigracyjne restrykcje w przepisach krajowych wprowadzono na gruncie amerykańskiej ustawy Page’a z 1875 roku, która zabraniała Chinkom wstępu do USA. Ustawa położyła kres otwartym granicom na świecie. Wprowadzono ją, kierując się niedorzeczną opinią Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego, jakoby Chińczycy byli „nosicielami pewnych charakterystycznych zarazków, na które sami są odporni, a z którymi kontakt dla ludzi białych jest śmiertelny”. Ze względu na znaczny odsetek Chinek wśród pracownik seksualnych zakładano, że Chinki mogą łatwiej przenosić zarazki i choroby na białych mężczyzn.

Striptiz to praca. I kropka

Kontrola pracowników i pracownic seksualnych oparta na tym samym założeniu, że roznoszą choroby zakaźne, jest nadal stosowana, a w pandemii nawet przybrała na sile. Zakazy wjazdu dla turystów do krajów z ruchem bezwizowym, w tym krajów Azji Południowo-Wschodniej i Unii Europejskiej, uziemiły wielu pracowników i wiele pracownic seksualnych, którzy wcześniej mogli migrować tylko na wizy turystyczne, ponieważ praca seksualna nie jest uważana za legalne zatrudnienie. Na przykład pracownicy i pracownice seksualne z Filipin, którzy dawniej pracowali w Hongkongu jako bezwizowi turyści i turystki, utknęli w domu bez żadnych źródeł dochodów.

Dalsze ograniczenie zdolności pracowników i pracownic seksualnych do pracy pojawiło się wraz z zamknięciem w wielu miejscach świata lokali rozrywkowych i klubów dla dorosłych, w których toczy się życie nocne, oraz zakaz pracy seksualnej podczas pandemii nawet w takich krajach jak Niemcy, gdzie sekspraca jest legalna. Chociaż np. Japonia udzieliła pracownikom i pracownicom seksualnym wsparcia finansowego, to pomoc rządowa często nie obejmuje migrantów pracujących w tym sektorze.

Pielęgniarki: bohaterki (ale do czasu)

Tak zwanych „niezbędnych” pracowników i pracownice okrzyknięto „bohaterami” pandemii. „Niezbędna praca” oznacza pracę konieczną do zaspokojenia podstawowych ludzkich potrzeb związanych z przeżyciem i dobrostanem. Jako kategoria zatrudnienia obejmuje szeroki zakres zawodów z sektorów takich jak transport, ochrona zdrowia, sektor rolno-spożywczy, bezpieczeństwo, utrzymanie czystości i praca w gospodarstwie domowym. Wykonujący je pracownicy to m.in. pielęgniarki i pracownicy w gospodarstwach domowych, wśród których jest spora grupa migrantek z Filipin.

Jak łatka bohaterek wpłynęła na ich pracę i migrację? W marcu filipińskie władze nałożyły tymczasowy zakaz migracji na pracowników ochrony zdrowia, w tym pielęgniarki, de facto zmuszając je do osobistego poświęcenia i odroczenia migracji po to, by załatać niedobory kadrowe w opiece zdrowotnej w kraju, który kilka lat wcześniej miał nadprodukcję wykwalifikowanych pielęgniarek. Tymczasem okrzyknięcie pielęgniarek bohaterkami w żaden sposób nie poprawiło ich warunków pracy. Według doniesień pielęgniarek na Filipinach musiały one dłużej pracować bez odpowiedniego sprzętu ochrony indywidualnej; wiele z nich nadal nie dostało obiecanego przez rząd dodatku za pracę w niebezpiecznych warunkach. Co gorsza, pielęgniarki również stygmatyzuje się jako nosicielki chorób. W Australii pielęgniarkom zalecono, by poza szpitalem nie nosiły fartuchów medycznych – po tym, jak niektórzy pracownicy ochrony zdrowia zgłosili, że na nich napluto, a w Kanadzie i w USA wręczano im nakazy eksmisji.

Gosposia: zawód ograniczonego zaufania

W przypadku pracownic domowych pandemia pogorszyła jeszcze dewaluację ich pracy. Wiele z nich ma do wyboru dwie możliwości, obie złe: albo będą pracować dłużej bez dodatkowego wynagrodzenia, albo krócej i bez prawa do odprawy. Ponieważ z powodu załamania gospodarki wywołanego przez pandemię rodziny z klasy średniej zaczęły borykać się z trudnościami finansowymi, pracodawcy prawdopodobnie będą skłonni lekką ręką zwalniać swoje pracownice. W Libanie pracodawcy porzucili pracownice z Etiopii i Nigerii w ambasadach, zostawiając je bez wynagrodzenia, a tym samym bez szans na powrót do rodzinnego kraju. Przekonanie, że tego typu pracownic można łatwo się pozbyć, dotyczy osób zatrudnionych w gospodarstwach domowych w Hongkongu, Singapurze i Nowym Jorku. Tam z kolei, gdzie pracownice domowe nie zostaną zwolnione, najprawdopodobniej zostaną im dołożone obowiązki bez adekwatnego wzrostu wynagrodzenia.

Gdzie państwo nie może, tam posyła pracowniczkę socjalną

Pogarszająca się dewaluacja ekonomiczna pracy w gospodarstwie domowym podczas pandemii to kontrolujący wizerunek tych pracownic jako „niegodnych zaufania”, z którego pracodawcy korzystają, by moralnie uzasadnić odmowę przyznania pracownicy dnia wolnego, stosowanie godziny policyjnej w dniach wolnych od pracy oraz wybiórcze ograniczanie ich mobilności poza domem. Pracownice gospodarstw domowych w Hongkongu narzekają, że pracodawcy chcą, by załatwiały dla nich różne sprawy, ale zabraniają im kontaktów z innymi pracownicami – jakby z obawy, że w ten sposób mogą narazić ich na wirusa. W Singapurze pracodawcy odgrywają się na pracownicach, które domagają się dnia wolnego, wstrzymując im wypłaty. Co więcej, bez skrupułów żądają od pracownic, by rezygnowały z oddzielnego zakwaterowania i zamieszkały u pracodawcy, tak by ten mógł kontrolować ich ruchy również poza domem.

Jak donoszą grupy działające na rzecz migrantów w USA, pracodawcy rzadko odpowiednio wynagradzają pracowników i pracownice za wydłużone godziny pracy wynikające z zakwaterowania w miejscu pracy. Podczas pandemii pracownice gospodarstw domowych zgłaszały częstokroć, że ich codzienne obowiązki zostały wydłużone o cztery godziny dziennie.

Epidemia pokazała, że europejskie gospodarki zależą od migrantów

Podsumowując, pandemia COVID-19 zwiększyła kontrolę państwa i społeczeństwa nad pracującymi migrantkami, które zmagają się dodatkowo z utrzymującym się problemem dewaluacji ich pracy. Skoro pracujące migrantki zmusza się do poświęcenia w imię zdrowia publicznego, należy też zadbać o to, by otrzymywały adekwatne wynagrodzenie. Co więcej, musimy zrobić wszystko, by tego typu rozwiązania polityczne i warunki pracy nie weszły na stałe do repertuaru doświadczeń pracujących migrantek.

 

**
Maria Cecilia Hwang – adiunktka na Wydziale Studiów Wschodnioazjatyckich i w Instytucie Studiów nad Gender, Seksualnością i Studiów Feministycznych na McGill University.

Rhacel Salazar Parreñas – profesora socjologii na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Wkrótce ukaże się jej książka Illicit Flirtations: Labor, Migration, and Sex Trafficking in Tokyo (Stanford University Press, 2011).

Artykuł opublikowany w magazynie openDemocracy na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij