Drużyna piłkarska Włoch nie gra w tym roku na mistrzostwach świata, ale mimo to reprezentant Italii pojawił się na murawie w Katarze. Kibic Mario Ferri wbiegł na boisko podczas jednego z meczów, trzymając w ręce tęczową flagę, a na koszulce prezentując hasła wspierające Ukrainę oraz irańskie kobiety. Włoch przypomniał o prawach człowieka, a więc ostatniej rzeczy, o której chcą słyszeć organizatorzy mundialu.
Dawno nie było tak kontrowersyjnej imprezy piłkarskiej. Łamanie praw człowieka, korupcja, konflikt FIFA z krajowymi federacjami czy sam fakt organizacji mundialu w listopadzie i grudniu. Te wszystkie problemy towarzyszą mistrzostwom w Katarze, a do listy można dodać jeszcze wiele innych zarzutów, nawet tak prozaicznych jak zakaz sprzedaży piwa na trybunach.
Katarczycy wraz z Międzynarodową Federacją Piłki Nożnej robią, co mogą, aby podczas oglądania meczów widzowie nie pamiętali o tych wszystkich problemach. FIFA poszła na wojnę z piłkarzami chcącymi przypomnieć o prawach człowieka, a kibicom rekwiruje się przedmioty z symbolami społeczności LGBT. Cenzura nie jest jednak w pełni skuteczna, jak się przekonaliśmy.
Stadiony budowane petrodolarami i krwią robotników
Pomysł zorganizowania mundialu w niewielkim pustynnym kraju krytykowano od początku, wskazując między innymi na konieczność budowy od zera infrastruktury, która po mistrzostwach stanie się w dużej mierze bezużyteczna. Katar sceptyków próbował uciszyć, nie szczędząc wydatków.
Szacuje się, że na mundial arabskie państwo wydało ponad 200 miliardów dolarów, a więc ok. 20-krotnie więcej niż Rosja cztery lata temu i aż stukrotnie przebijając koszty mistrzostw we Francji w 1998. Wątpliwości to jednak w żaden sposób nie rozwiało, wręcz przeciwnie.
Chcąc zaledwie w dwanaście lat stworzyć warunki do organizacji jednej z największych światowych imprez sportowych, potrzebne były nie tylko pieniądze, ale i siła robocza. Tę Katarczycy sprowadzili w ogromnej ilości z Indii, Bangladeszu, Nepalu i innych państw rozwijających się. Na miejscu imigrantów traktowano już w sposób niemalże niewolniczy, ograniczając ich wolność osobistą i zmuszając do pracy ponad siły.
W efekcie tysiące pracowników umarło przez złe warunki, a ich zgony były przez władze ukrywane lub przedstawiane jako spowodowane przyczynami naturalnymi. FIFA problemu nie widzi, a raczej nie chce widzieć. Katarowi mundial przyznano na skutek korupcji, którą wciąż przeżarta jest światowa organizacja piłkarska, mimo wymiany kierownictwa.
Szef FIFA Gianni Infantino zaklina rzeczywistość oraz neguje informacje o łamaniu praw człowieka, uciekając się przy tym do kuriozalnych argumentów: szef FIFA stwierdził, że mając w młodości rude włosy, poznał dyskryminację i stąd wie, jak to jest być imigranckim robotnikiem lub gejem. Pozostawmy to bez komentarza.
Promyk tęczy na meczu
Osobliwa empatia Infantino nie zmienia faktu, że w Katarze homoseksualizm jest nielegalny i karany kilkuletnim pozbawieniem wolności. Między innymi z tego powodu kapitanowie kilku europejskich drużyn zamierzali założyć opaski z napisem „one love” i kolorowym sercem. Nie było na nich tęczy, ale mimo to FIFA uznała je za manifestacje polityczne i zapowiedziała karanie piłkarzy kartkami, co doprowadziło do porzucenia pomysłu. Również kibicom przy wejściu na stadion odbiera się wszelkie symbole, które mogłyby obrazić gospodarzy.
czytaj także
Mimo to jeden z nich zdołał przemycić tęczową flagę, a następnie wbiec z nią na boisko podczas meczu Urugwaju i Portugalii. Dodatkowo na koszulce intruza znalazły się wezwania do pomocy Ukrainie oraz szacunku dla protestujących irańskich kobiet. Zidentyfikowano go jako Mario Ferriego, który już dwukrotnie podczas wcześniejszych mundiali wbiegał na murawę. W RPA w 2010 zaprotestował przeciwko decyzji kadrowej trenera Włoch, przywdziewając wtedy po raz pierwszy charakterystyczną koszulkę supermana ze względu na jej niebieski kolor (taki sam jak stroje reprezentacji Włoch).
Sprawia to, że niektórzy kwestionują intencje Ferriego i zarzucają mu szukanie sławy jako główną motywację. Jednak już w 2014 Włoch wybrał protest bardziej polityczny, krytykując Brazylię za wydawanie miliardów na mistrzostwa, mimo istnienia fawel i ogólnego problemu z biedą. Na temat swojego poniedziałkowego wyczynu wypuszczony z aresztu Ferri wydał oświadczenie, podkreślając, że „chce wolnego świata, który szanuje wszystkie rasy i idee”. Dodał, że to ostatnia taka akcja w jego wykonaniu i nie zamierza już dokonywać wtargnięć na boisko.
Niedawno Ferri zaangażował się również w pomoc ukraińskim uchodźcom i spędził sporo czasu w Polsce, podróżując również do Lwowa, aby pomagać na miejscu. Zwiększa to wiarygodność jego protestu, ale nawet bez tego sam fakt pojawienia się tęczy w Katarze stanowi jeden z lepszych momentów tego mundialu.
czytaj także
Piłka dalej w grze
Tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak ten przebłysk nie zniweluje skandalicznych praktyk organizatorów mundialu. FIFA ma zresztą długą tradycję korupcji i współpracy z różnymi reżimami. Pamięta się o ostatnich mistrzostwach w Rosji, ale już w 1978 roku argentyńska junta wojskowa zorganizowała u siebie mundial, w kontrowersyjnych okolicznościach zapewniając drużynie Argentyny pierwszy puchar świata. To tylko jeden przykład z wielu, ale pytanie, jak zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.
Już się pojawiają kandydaci do bycia gospodarzem w 2030 roku, a wśród nich jest między innymi Arabia Saudyjska, w której tylko w tym roku wykonano ponad sto wyroków śmierci. FIFA nie zobaczy w tym żadnego problemu, chyba że zostanie do tego zmuszona, a to wbrew pozorom jest możliwe.
W listopadzie w wielu krajach kibice protestowali przeciwko mundialowi w Katarze, przypominając o śmierci tysięcy robotników oraz sytuacji kobiet i osób LGBT w tym kraju. To skłoniło federacje piłkarskie kilku krajów do zajęcia stanowiska w tej sprawie, chociażby poprzez wspomniane opaski kapitańskie. Co prawda zabrakło im determinacji, ale teraz Niemcy zamierzają wejść na drogę sądową, a w Danii pojawiają się nawet pomysły opuszczenia FIFY. Nieprzypadkowo są to kraje, w których kibice szczególnie głośno krytykowali trwające mistrzostwa i protestowali na stadionach.
Dlatego jeśli nie chcemy powtórki z Kataru, to trzeba odpowiednio wcześnie zacząć wywierać naciski na krajowe związki piłkarskie, aby te z kolei poczuły się zmuszone do wejścia w konflikt z federacjami międzynarodowymi. Wyłączanie telewizora podczas transmisji meczów nic nie da, bojkot konsumencki to nieskuteczna metoda, a w tym przypadku towarzyszy mu obarczanie zwykłych kibiców winą za mundial i łamanie praw człowieka. Winna jest FIFA i to przeciwko niej należy protestować – na stadionach w Katarze jak Ferri, w Niemczech, jak tamtejsi kibice, ale też w Polsce, czego zabrakło w ostatnich miesiącach i latach.