Świat

A mogli zabić. Europa nie zasługuje na Gretę Thunberg

Reakcja komentariatu na uprowadzenie załogi statku z pomocą humanitarną dla Gazy przypomina stary dowcip o radzieckiej kronice filmowej. Do Stalina podbiega dziecko i woła „wujku, wujku, daj cukierka!”. Wujek na to: „Won gówniarzu”. Kronika kończy się podpisem: „A mógł zabić”.

Izrael, który od trzech miesięcy blokuje wjazd pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, głodząc dwa miliony Palestyńczyków, 9 czerwca uprowadził załogę statku, którego celem było pokojowe przełamanie blokady. Na pokładzie znajdowało się dziesięcioro aktywistów i aktywistek z państw europejskich oraz dwóch dziennikarzy.

Flotylla Wolności nie dotarła więc do Gazy, ale osiągnęła coś innego – świat zobaczył, jak Izrael po raz kolejny łamie prawo międzynarodowe, porywając cywilów na wodach eksterytorialnych. Na pokładzie statku Madleen znajdowało się jedzenie, lekarstwa, zestawy do odsalania wody i mleko modyfikowane dla niemowląt – w Gazie matki nie są w stanie karmić piersią z powodu skrajnego niedożywienia, a zamienniki mleka wyczerpały się wiele tygodni temu. ONZ alarmuje, że w północnej Gazie 37 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia cierpi na skrajne niedożywienie.

Izrael: Państwo ekstremistów i jego zachodni wspólnicy

Izrael przechwycił statek Madleen na wodach międzynarodowych – co stanowi rażące naruszenie Konwencji o prawie morza z 1982 roku, która dopuszcza interwencję na pełnym morzu jedynie w ściśle określonych przypadkach: piractwa, handlu niewolnikami czy nielegalnych transmisji radiowych. Pokojowa misja humanitarna nie spełnia żadnego z tych warunków.

Świat zobaczył, pokręcił nosem, wzruszył ramionami. Przedstawiciele państw, z których pochodzą pojmani, wystąpili do władz Izraela o ich uwolnienie. Emmanuel Macron po raz kolejny potępił izraelskie działania w Gazie, przypominając, że Francja niezmiennie domaga się zawieszenia broni (choć nadal sprzedaje Izraelowi broń). Szwedzka ministra spraw zagranicznych nie omieszkała dodać, że aktywiści „ponoszą osobistą odpowiedzialność, ponieważ Szwecja odradzała podróże do Strefy Gazy”.

Unia Europejska umyła ręce. W oświadczeniu wydanym 9 czerwca – 14 godzin po przechwyceniu statku i aresztowaniu dwunastu wolontariuszy, w tym francuskiej europosłanki Rimy Hassan – Komisja Europejska wydała oszczędne oświadczenie, w którym stwierdziła, że odpowiedzialność za rozwiązanie problemu spoczywa na krajach, z których pochodzą pojmani.

Izrael zbiera tymczasem oklaski w mediach i w internecie za „niezwykle humanitarne” potraktowanie dwanaściorga europejskich cywilów, których napadnięto około trzeciej w nocy, mierzono do nich z karabinów, zmuszono do wyrzucenia telefonów do morza i zakuto w kajdanki, następnie zaś postawiono przed wyborem: podpiszą dokumenty deportacyjne, przyznając się tym samym do nielegalnego wkroczenia na teren Izraela, i wrócą do krajów ojczystych – albo pozostaną w areszcie do wyjaśnienia sprawy na drodze sądowej. Cztery osoby, w tym Greta Thunberg, są już w Europie, osiem pozostałych zmierzy się z izraelskim wymiarem sprawiedliwości.

Poprzeczka jest ustawiona dramatycznie nisko

Izrael przyzwyczaił nas do tak niskich standardów moralnych oraz tak bezceremonialnego łamania praw człowieka i prawa międzynarodowego, że zamiast podjąć stanowcze kroki zmierzające do przerwania blokady – od sankcji po pokojową interwencję militarną, gdyby wszelkie inne środki okazały się nieskuteczne – Europa jest wdzięczna, że załoga statku została tylko uprowadzona, a nie rozstrzelana, jak to już raz miało miejsce. Unia Europejska przymierza się teraz do „przeglądania umów” z Izraelem, a poszczególne kraje nieustannie go zbroją i wspierają na wszelkie możliwe sposoby, w tym swoją propagandą.

Greta Thunberg zapytana po powrocie do Europy, czy jest zawiedziona, że nie dotarła do Gazy, odparła, że „zawiedziona” nie jest odpowiednim słowem w sytuacji ludobójstwa i systemowego głodzenia dwóch milionów cywilów. Zawiedzionych nie brakuje za to wśród prawicowych polityków i komentatorów, zwłaszcza z Izraela i USA – którzy życzyli sobie, by 22-latka utonęła lub zginęła w bardziej fantazyjny sposób, co wyrażali w licznych wpisach na X i w podcastach.

Na przykład jak Rachel Corrie, która była zaledwie o rok starsza od Grety, gdy zmiażdżył ją izraelski buldożer. Rachel była amerykańską aktywistką na rzecz pokoju, zaangażowaną w walkę o prawa Palestyńczyków. W 2003 roku przybyła do Rafah, miasta w Gazie, gdzie izraelska armia prowadziła nielegalne operacje burzenia palestyńskich domów. Zginęła 16 marca podczas protestu przeciwko wyburzeniu domu rodziny, z którą mieszkała. Stanęła na drodze opancerzonego buldożera Caterpillar D9R, mając na sobie kamizelkę odblaskową. Inni aktywiści krzyczeli na operatora maszyny i próbowali go zatrzymać, ale ten ruszył, miażdżąc Rachel.

Jak odbierano Palestyńczykom Palestynę [explainer]

Sprawca nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Izraelska armia uznała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku z powodu utrudnionej widoczności. Stany Zjednoczone, których obywatelka w ten sposób zginęła, nie dochodziły sprawiedliwości.

Prawdopodobieństwo, że Greta Thunberg bądź któryś z jej towarzyszy zginie podczas rejsu do Gazy, nie było wielkie. Izrael wprawdzie wymordował w ciągu niecałych dwóch lat ponad 450 pracowników humanitarnych, w tym wolontariuszy World Central Kitchen i Lekarzy bez Granic, a poprzednią łódź Flotylli Wolności, na której pokładzie znajdowało się 16 osób – w nocy z 1 na 2 maja 2025 roku ostrzelał z dronów (załogę udało się ewakuować), jednak obecność Thunberg – jednej z najbardziej rozpoznawalnych aktywistek na świecie – sprawiła, że fizyczna eliminacja byłaby zbyt kosztowna wizerunkowo. Znacznie sprytniej było wykorzystać sytuację do akcji propagandowej.

Poprzeczka jest tak nisko, że wystarczyło nie zabijać Grety, wrzucić do sieci filmik, na którym widać, jak Greta uśmiecha się, gdy uprowadzonym wydaje się kanapki i wodę, cyknąć jej zdjęcie na tle izraelskich flag. Smaczku dodała informacja, że zatrzymani odmówili obejrzenia nagrań z masakry urządzonej przez Hamas w 2023 roku – co przez apologetów zbrodni w Palestynie zostało odczytane jako akt tchórzostwa, a w rzeczywistości było aktem sprzeciwu wobec usprawiedliwiania eksterminacji dwóch milionów Palestyńczyków masakrą, w której zginęło ponad 1200 Izraelczyków.

Śmierć polskiego wolontariusza w Gazie: punkt zwrotny?

Nie jest też tak, że dwunastka z Madleen nie ryzykowała. 15 lat temu tej samej misji podjęła się ekipa szerzej nieznanych aktywistów z tej samej Flotylli Wolności. Na pokładzie statku Mavi Marmara znajdowali się wyłącznie nieuzbrojeni cywile wiozący pomoc humanitarną dla oblężonej Gazy. W nocy 31 maja 2010 roku izraelscy komandosi dokonali abordażu na wodach międzynarodowych. Zginęło dziesięciu tureckich aktywistów, wielu zostało rannych. Izrael swoim zwyczajem tłumaczył, że działał w „samoobronie”; mimo potępienia przez ONZ i międzynarodowych obserwatorów, nigdy nie poniósł odpowiedzialności.

W 2014 roku Międzynarodowy Trybunał Karny odmówił wszczęcia postępowania karnego, uznając, że skala zbrodni nie była wystarczająca dla jego jurysdykcji. Poważnie nadszarpnęło to stosunki Izraela z Turcją, ale poza tym ograniczono się do wyrazów oburzenia i business as usual powrócił.

Jak zniknąć z mediów? Wystarczy wskazać na Izrael

Izraelska propaganda nazywa Madleen „łodzią selfiaków”, a minister obrony dzień przed porwaniem załogi publicznie zwrócił się „do antysemitki Grety i jej przyjaciół”: „Mówię wyraźnie: powinniście zawrócić, bo nie dotrzecie do Gazy”. Przeciwko aktywistce padają argumenty głupie i głupsze. „Taka była zatroskana o klimat, ale najwidoczniej przestało jej się to opłacać, więc lansuje się na innej głośnej sprawie” – to jeden z najbardziej popularnych. Ona powtarza, że „nie rozumie, jak można uważać, że troska o planetę i troska o ludzi wykluczają się wzajemnie”.

Między kryzysem klimatycznym a ludobójstwem w Gazie jest też zupełnie bezpośrednie powiązanie – bombardowania, pożary i niszczenie infrastruktury generują ogromne ilości dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych – pierwsze tygodnie konfliktu w 2023 roku spowodowały więcej emisji, niż niektóre małe państwa generują przez cały rok. Jednocześnie blokada humanitarna i niszczenie zasobów naturalnych – jak gleba, systemy wodne i energetyczne – osłabiają lokalną zdolność do radzenia sobie ze zmianami klimatu. W dodatku konflikty zbrojne hamują działania na rzecz przeciwdziałania im, przekierowując środki finansowe i uwagę świata na zbrojenia zamiast transformacji energetycznej.

Thunberg jako cudowne dziecko, rezolutna dziewczynka z autyzmem, która miażdży negacjonistów klimatycznych wiedzą i troszczy się o przyrodę, była dla liberalnego mainstreamu atrakcyjna. Trafiała na okładki, do rankingów „najbardziej wpływowych” i „odważnych”, udzieliła setek wywiadów, była człowiekiem roku magazynu „Time”, wróżono jej pokojowego Nobla. Zaczęło się to zmieniać dopiero gdy połączyła kropki – między katastrofą klimatyczną, kapitalizmem, patriarchatem. To wykracza już poza zakres tolerancji mainstreamowych mediów i instytucji w kapitalizmie.

Swój los Thunberg przypieczętowała, ujmując się za Palestyńczykami. Po tym, jak została sfotografowana w palestyńskiej kafiji, u nas znanej jako arafatka, krytykując zbrodnie w Gazie, niemal zupełnie zniknęła. Ale tylko z przestrzeni medialnej – bo nadal działa, znaczną część uwagi przekierowując na Bliski Wschód.

Kto im zabroni?

Blokady morskie nie są automatycznie nielegalne, ale jednym z pięciu warunków, które musi spełnić strona blokująca, jest umożliwienie dostarczania pomocy humanitarnej ludności cywilnej. Izrael nie tylko tego nie robi, ale uczynił z głodu śmiertelną broń przeciwko Palestyńczykom i narzędzie przeprowadzenia zaplanowanej (i publicznie ogłoszonej) czystki etnicznej. Ludzie opuszczają swoje ziemie, idąc godzinami w nadziei na kawałek chleba czy mąkę, a ustawione przez Izrael we współpracy z USA „centra pomocy” okazują się w najlepszym wypadku propagandową farsą, w najgorszym – śmiertelną pułapką. Jak 1 czerwca w Rafah, gdzie izraelskie wojsko zastrzeliło co najmniej 26 osób, a raniło 275, dokładnie tam, gdzie kazano im czekać na dostawę żywności.

Międzynarodowe prawo humanitarne – w tym artykuł 55 IV Konwencji Genewskiej – jasno stwierdza, że państwo okupujące ma obowiązek zapewnić żywność i opiekę medyczną ludności cywilnej. Tymczasem premier Benjamin Netanjahu oraz minister finansów Bezalel Smotrich publicznie zapowiedzieli, że blokada humanitarna będzie trwała, dopóki „Hamas nie zostanie zlikwidowany”. Biorąc pod uwagę, że nawet aktywistów z Flotylli Wolności izraelscy oficjele uważają za sprzymierzeńców Hamasu, oznacza to ni mniej, ni więcej tylko dalszą eksterminację.

Jak odbierano Palestyńczykom Palestynę [explainer]

Izraelskie wojsko zarekwirowało produkty przewożone przez Madleen, łącznie z mlekiem dla niemowląt. ONZ alarmuje, że kilkanaście tysięcy palestyńskich dzieci jest na skraju śmierci głodowej, a w mediach społecznościowych pełno jest nagrań ukazujących dziecięce szkielety, noworodki z nienaturalnie wyłupiastymi oczami, płaczące i krzyczące z głodu. Dzieci zawsze są pierwszymi ofiarami klęski głodowej – mają większe zapotrzebowanie energetyczne względem masy ciała, mniejsze zapasy tłuszczu i glikogenu oraz niedojrzałe układy odpornościowe, a wobec braku pożywienia łatwiej zapadają na śmiertelne infekcje.

„Przebudzony” Piers Morgan ruga Gretę Thunberg

Piers Morgan, jeden z najbardziej znanych prezenterów i komentatorów telewizyjnych w Wielkiej Brytanii, przez wiele miesięcy był czołowym medialnym adwokatem izraelskiej narracji. Każdą próbę krytyki działań izraelskiej armii w Gazie kwitował jako „propalestyńską propagandę”, „usprawiedliwianie Hamasu” lub „antysemityzm”. W jego programach niejednokrotnie dochodziło do agresywnych konfrontacji z gośćmi próbującymi przedstawić palestyńską perspektywę, którym Morgan przerywał, ośmieszał i oskarżał o „brak empatii dla ofiar 7 października”.

Jeszcze w kwietniu 2025 roku oskarżył młodą Brytyjkę, aktywistkę środowiskową, o wspieranie terroryzmu, ponieważ na swoim profilu udostępniła mapę Palestyny sprzed 1948 roku. Twierdził wówczas, że wszelkie protesty propalestyńskie to „zakamuflowane poparcie dla Hamasu” i że każda krytyka Izraela stanowi „zawoalowaną formę nienawiści wobec Żydów”.

Naukowcy zwlekali, ale dziś są pewni: Izrael dopuszcza się ludobójstwa

W maju 2025 Morgan niespodziewanie zaczął mówić inaczej. Po serii raportów Amnesty International, Human Rights Watch, ONZ i relacji Lekarzy bez granic, ukazujących skalę zniszczeń i liczby ofiar, przyznał w programie, że „to, co dzieje się w Gazie, wygląda na ludobójstwo”. W kolejnym odcinku uznał, że „Izrael posunął się za daleko” i „świat nie może dalej patrzeć bezczynnie na śmierć dzieci”. Niektórzy uznali to za akt odwagi, inni – za spóźniony manewr PR-owy. Przemiana Morgana zbiegła się z gwałtownym spadkiem publicznego poparcia dla Izraela, rosnącym naciskiem ze strony opinii międzynarodowej i coraz bardziej szokującymi relacjami z Gazy, których nawet jego widownia nie mogła już ignorować.

To „moralne przebudzenie” nie przeszkodziło mu jednak w wyjątkowo perfidny sposób zaatakować Grety Thunberg, która wspierała sprawę palestyńską, zanim było to powszechnie dopuszczalne mediach. Morgan stwierdził, że aktywistka „robi show”, że „porzuciła klimat na rzecz lansowania się przy okazji wojny” oraz że jej działania są „nieodpowiedzialne i narcystyczne”. Prezenter, który sam przez lata korzystał z każdej kontrowersji, by zwiększyć oglądalność swoich programów, zarzucił Grecie… autopromocję.

W Rosji nikt nie lubi Grety Thunberg

Greta Thunberg nie zrobiła nic, czego nie wymagałoby od niej ludzkie sumienie. Od obrońców Izraela słyszała: „jak tak ci zależy na Palestyńczykach, to won do Gazy!” – więc popłynęła z jedzeniem, lekami i wodą, została zakuta w kajdanki, okrzyknięta wspólniczką terrorystów, a potem wyśmiana przez cyników, którzy całe życie przeżyli na kanapie, przełączając kanały w telewizji między relacją z ludobójstwa a reklamami chipsów.

Greta Thunberg nie ma powodu, by być wdzięczna Izraelowi. To jej Europa powinna dziękować. Za to, że jeszcze wierzy, że warto próbować. Za to, że przypomina nam, kim mogliśmy być, gdybyśmy mieli w sobie więcej empatii, odwagi i determinacji.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Patrycja Wieczorkiewicz
Patrycja Wieczorkiewicz
redaktorka prowadząca KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka, feministka, redaktorka prowadząca w KrytykaPolityczna.pl. Absolwentka dziennikarstwa na Collegium Civitas i Polskiej Szkoły Reportażu. Współautorka książek „Gwałt polski” (z Mają Staśko) oraz „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności” (z Aleksandrą Herzyk).
Zamknij