Czytaj dalej, Kultura

Nigdy nie interesowała jej Polska sukcesu. Ale czy w ogóle Polska ją interesuje? [O książce Magdaleny Okraski]

„Nie ma i nie będzie” Magdaleny Okraski to opowieść o Polsce. O Polsce, w której wszyscy chcą mnie zrobić w chuja.

Do czytania Nie ma i nie będzie Magdaleny Okraski usiadłam z mocnym postanowieniem wybaczenia tej książce, ile się da. Dlaczego? Bo strasznie mnie wkurzyły głosy „lepsi od niej już o tym wszystkim pisali”. I co z tego? Gdyby to był argument, to po Beatlesach już nikt nie powinien się zabierać do robienia piosenek.

Nie ma i nie będzie to książka podobna do poprzedniej publikacji autorki, Ziemi jałowej. Okraska dokądś jedzie, wysiada z pociągu, busika czy auta i opisuje to, co mija, co czasem trochę przypomina apkę z mapami dla niewidomych. Łącznie z detalami: tu stoi szary blok, ma balkon, przed blokiem jest ławka, a obok ławki kałuża. Dowiadujemy się, co sobie autorka wyobrażała, jak stała na pustym stadionie; że chciała coś kupić w chińskim centrum, że zrobiła zdjęcie. Czasem ktoś jej towarzyszy: opowiada historię bloku czy zakładu. A czasem nikt jej nie towarzyszy i wtedy dowiadujemy się, że blok ma duże balkony. Ale skąd tam takie duże balkony? – pyta Okraska. Tego, jak wielu rzeczy, autorka nie wie – i się nie dowiedziała.

Śmiejesz się z Sosnowca, nie byłeś w Zawierciu [rozmowa z Magdaleną Okraską]

Polska Okraski

W Nie ma i nie będzie ciekawszy od opisów tych miejsc był komentarz odautorski, którego jest bardzo dużo. Okraska od pierwszych stron otwarcie pisze, że „jeździ za likwidacją”, że „nigdy nie interesowała jej Polska sukcesu”. Jedzie więc zobaczyć porażkę i ją widzi – bo na nic innego nie patrzy.

Co prawda już w drugim akapicie książki autorka pisze, że napis na murze, a zarazem tytuł, motto i streszczenie opowieści, czyli „nie ma i nie będzie”, mówi sam za siebie i nie potrzebuje „przypisów, didaskaliów i erudycyjnych objaśnień”, ale cała jej książka jest właśnie przypisem i objaśnieniem tych mijanych po drodze bloków, szkieletów po zakładach i napisów na murach.

Troszkę się w tym pogubiłam. Nastawiałam się na opis świata, który nikogo nie obchodzi, a dostałam opis z przypisami. Pomyślałam jednak, że przypisy też będą fajne. Czegoś się dowiem o perspektywie autorki, o tym, z jakim ona nastawieniem ogląda ten świat, co jest dla niej ciekawe i ważne. Niestety, ostatecznie nie umiem powiedzieć, co jest ciekawe. W Nie ma i nie będzie wszystko brzmi, jakby Okraska była średnio zainteresowana dowiedzeniem się czegoś nowego. Jedzie do wybranych miast z tezą, ale nawet nie po to, żeby ją udowodnić i uargumentować. Jakby uważała, że tu zwyczajnie nie ma czego dowodzić.

Ulica w centrum Wałbrzycha w 2005 roku. Fot. Dariusz Sieczkowski/flickr.com

Momentami autorka idzie przez opisywane przez siebie miejscowości bez jasnego celu. „Nie wiem, czego szukam, przez właściwie jedną trzecią czasu właściwie niczego”, pisze. W jednym z miast jest dwa razy i na krótko. Podsumowuje, że myśli, że już wszystko o jakimś osiedlu wie, chociaż nie dowiadujemy się, żeby rozmawiała z kimkolwiek, kto mieszka tam dziś.

Sprawiedliwa transformacja à la PiS jak świnka morska − ani świnka, ani morska

Komentarze Okraski są też czasem niespójne. W jednym miejscu czytamy, że „budynki często jeszcze stoją (chyba że zostały biedronkami)”. To biedronki są też w budynkach, które leżą? Gdzie indziej Okraska idzie przejściem podziemnym w Skarżysku-Kamiennej, „by uniknąć potrącenia przez szalonych kierowców, którzy cisną po wiadukcie, jakby ograniczenie do pięćdziesięciu na godzinę pozostawało w sferze umownej”, choć jeszcze kilka stron wcześniej pisze o pobycie we Włocławku: „dostajemy mandat od tajniaków za zbyt szybką jazdę po wiadukcie, ale trudno, trzeba brnąć”. I w sumie to jest taka właśnie opowieść, niewiele się trzyma kupy, poza tym, że ktoś jest zawsze przeciwko tobie: jak idziesz pieszo, to samochodoza, a jak jedziesz samochodem, to psy z suszarką.

W jakimś sensie jest to opowieść o Polsce. O Polsce, w której wszyscy chcą mnie zrobić w chuja.

Nie ma, nie będzie i czy to tylko źle?

Kiedy się czyta Nie ma i nie będzie i ma się doświadczenie redaktorskie, szczególnie uderza to, że w przypadku tej książki praca redaktora była chyba, delikatnie mówiąc, minimalistyczna. Taki, zdaje się, był wybór autorki i zgoda wydawcy, którego konsekwencje muszą wziąć na klatę. Szkoda, bo dobra redaktorka to partnerka dla autorki – wykonuje niewidzialną dla większości pracę na rzecz tekstu. Pomaga mu, sprawdza, czujnie go porządkuje, jest wielkim wsparciem. W Nie ma i nie będzie tego wszystkiego zabrakło. Tekst jest gęsto nabity metaforami, ale te tylko potęgują wrażenie pogubienia się autorki opowieści.

Czasem zaskakiwało mnie, że do niektórych informacji autorka nie robi przypisu, nie dodaje niuansów. Gdy pyta górnika, czy w biedaszybach pracowały dzieci, otrzymuje odpowiedź, że pracowały. I tyle, opowieść idzie dalej. Zakłady siarki truły i miały swój szpital, bo pracownicy mieli „choroby zawodowe” (którym poświęcono jedno zdanie). W rzece przy „bawełnie” był zakaz kąpieli, bo woda była brudna, jednego dnia żółta, drugiego fioletowa. Tylko czy w takim wypadku to źle, że tych zakładów nie ma, nie będzie i już nie trują? Okraska cytuje też bohaterkę, która narzeka, że w urzędach to jest „trzymanie etatu aż do śmierci”. Można mieć wątpliwości co do sugerowanej rotacji na rynku pracy. Powinni sześćdziesięciolatków wywalać, żeby była praca dla młodych?

Ciągle powraca też motyw tego, jakie piwo i gdzie pije autorka. Recenzja tej książki powinna pójść w sumie w dziale „alkopolityka”, bo dowiadujemy się, że „emerytowani robotnicy kończą w pijalkach. Nie ma w tym nic złego”. Dyskutowałabym z tym stwierdzeniem.

Nostalgia w pokiereszowanych miastach

Ostatecznie nie zaskakuje mnie, że to książka z silną tezą, bo autorka od pierwszych akapitów to sygnalizuje. A jednak czarno-biała opowieść regularnie natrafia na sytuacje, w których aż prosiłoby się o spojrzenie na transformację z nieco innej perspektywy. Czytamy na przykład, że jakiś zakład padł, bo „skończyła się glinka do produkcji kamionki i nie mają jej skąd brać, a poza tym jest tak jak zwykle – nowy ustrój zniszczył zakład”. Skoro glina się skończyła, to z czego mieli tę kamionkę robić? Z plasteliny? Okraska w jednym mieście nocuje u pani, co robiła w „bawełnie”, która ściele jej poszewki właśnie z tej słynnej, lokalnej bawełny, a gdzie indziej chce kupić jakieś ubranie, dlatego zachodzi do chińskiego centrum. Czy gdyby te upadłe zakłady nadal szyły jakieś poszewki czy ubrania, to czy różne Okraski tego świata by je kupowały?

Urząd Miejski w Wałbrzychu. Fot. Jakub Szafrański

W zakończeniu autorka pisze o tych wielu miastach w Polsce, że coś tam „znika, chociaż nie było do tego właściwie żadnych podstaw, poza ludzką chciwością i naiwną wiarą w nowy kraj pozbawiony przemysłu”. Ale te podstawy, tak jak w przypadku wyeksploatowanej gliny, czasem się jednak pojawiały. Trochę się dziwię, że można było przejechać tyle miast, pogadać z tyloma ludźmi i ani na jotę nie zmienić zdania.

Polska transformacja: czy była modernizacyjna alternatywa?

To mnie najbardziej rozczarowało w Nie ma i nie będzie Magdaleny Okraski. Szczerze bym się chciała dowiedzieć, jak te miasta dziś żyją, jak historia, która je pokiereszowała, wpływa na sytuację tam i teraz. Rozumiem, że autorka sugeruje, że w porównaniu do czasów świetności dziś jest fatalnie. Tylko jak konkretnie? Czy znajdziemy tam coś poza nostalgią za przedszkolami, stołówkami zakładowymi oraz kinem Jurand?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij