Od „Encyklopedii gender” po „House of Cards”.

Od „Encyklopedii gender” po „House of Cards”.
Mówi się, że „Drach” jest gorszą powieścią od „Morfiny”. Jeszcze gorszą? – pytałam, dopóki nie przeczytałam.
Plotkowanie wymaga licznych zapewnień, że nie zamierza się plotkować, a to, co zostanie ujawnione, nie może być uważne za prawdę.
Po „Wegetariance” zostałam drzewem. Mięsożernym. A najlepsza książka roku to…
Nie sprowadzałabym „Wegetarianki” do prostego feministycznego przesłania o opresji i przemocy wobec kobiet.
Plus dla Miłoszewskiego za podjęcie problemu przemocy domowej. Jednak „Gniew” rozczarowuje.
Makryna – stara, brzydka i biedna – wzięła wszystkich na patriotyczna gadkę. Poza polskimi patriotami uwierzyli jej Francuzi, dwóch papieży…
Powieść Ingi Iwasiów to taki harlequin dla kobiet bardziej „nowoczesnych”.
Grabarz i jego syn stawiają kolejne nagrobki ofiarom i katom. A potem zmieniają na nich inskrypcje.
A kto taki? Dzięki „Księgom Jakubowym” wielu z nas dowie się o nim po raz pierwszy.
Nie potrafię sobie wyobrazić, co pomyślałabym o nowej książce Mario Vargasa Llosy, gdybyśmy się nie znali
Kiedy widzę, że prawie tysiącstronicową powieść napisała 28-letnia pisarka, ogarnia mnie podziw, a nawet – nie ukrywajmy – trochę jej zazdroszczę.