Kinga Dunin czyta

Dunin o laureatce Nike

Czy konwencja powieści grozy pasuje w książce o współczesnej Polsce? Znakomicie. Bo Polska to horror. Kinga Dunin o książce Joanny Bator.

Powieść gotycka, powieść grozy, horror, czarny kryminał. W takim klimacie utrzymana jest powieść Joanny Bator Ciemno, prawie noc i wyposażona we wszelkie stosowne gadżety. Zamek, podziemia, sekretne przejścia, ukryte skarby, tajemnice przeszłości, duchy, demony, zbrodnie… I dobro, które musi dać odpór przerażającemu złu. Miejscami ociera się to o pastisz, jednak nie dewastując przy tym nadmiernie reguł gatunku. Dzięki temu trafia do serca, a nie tylko do rozumu. Ponadto tym razem – w porównaniu z poprzednimi pozycjami – przeważnie udało się autorce uniknąć nadmiaru kłębiących się pomysłów. Jest jedna wyraźna bohaterka i dość konsekwentnie budowana fabuła,  a każda strzelba, która się pojawi, w swoim czasie wystrzeli.

 

Jak taka konwencja pracuje w książce o współczesnej Polsce? Znakomicie. Bo Polska to horror.

 

Kolejny raz znajdujemy się w Wałbrzychu, rodzinnym mieście autorki, i poznajemy wiele rodzajów polskich strachów.

 

Strachy rodzinne. Obowiązkowo muszą pojawić się złe matki, najczęściej wykorzystywane czarne charaktery w polskiej prozie. Nadopiekuńcze albo bezduszne, okrutne. Molestowanie, wykorzystywanie seksualne dzieci, pornografia dziecięca.

 

Strachy historyczne. Zamordowani Żydzi i wszelkie ofiary wojny bez względu na narodowość. Oczywiście zgwałcone dziewczynki.

 

Strachy socjalne. Po prostu bieda, zaniedbanie, stres transformacji, upadające górnictwo.

 

Strachy polityczne. Religijne i martyrologiczne. W Wałbrzychu pojawia się fałszywy prorok, którego nagła śmierć zostanie wykorzystana do rozpętania religijno-narodowej histerii, a lud domaga się jego ekshumacji. Tu trzeba przyznać, że autorka wykazała się nie tylko darem obserwacji, ale też zdolnościami profetycznymi. Histeria religijna wywołuje agresywną ripostę antyklerykalną, lecz rozkład sił przypomina ten, który znamy z polskiego ulicznego życia politycznego.

 

Szczególnym bohaterem tej powieści i specyficznym horrorem jest język. Opowieść przerywają internetowe bluzgi, agresywne fora, na których nikt z nikim się nie porozumiewa, dochodzi jedynie do erupcji emocji. Ta niewydolność dyskursywna jest pochodną języka złożonego z kalek, utartych idiomów. Dużo w nich ludowych mądrości, ale też wpisanego w język bólu, krzywdy, rozczarowania życiem. Język ten przelewa się ze stron powieści, mówi za bohaterów, knebluje im usta błotem.

 

Zło pojawia się jako skaza jednostek, niczym niewytłumaczalna. Przede wszystkim jednak jest reakcją na doznane traumy. Skrzywdzeni krzywdzą kolejnych. Ci, którzy cierpieli, zarażają cierpieniem następne pokolenia. Kat zazwyczaj jest także ofiarą, ofiara staje się katem. Skrzywdzone dziecko, które budzi nasze współczucie i wydaje się – zgodnie zresztą z regułami gatunku – niewinną ofiarą, którą można wyrwać złu, w przyszłości też może okazać się nim skażone.

 

Czy jest sposób, żeby przerwać ten łańcucha krzywd? Wydostać się z językowego mułu? To zadanie raczej dla jednostek i wymaga wyindywidualizowania się ze wspólnoty. Uprzywilejowaną pozycją jest pozycja odmieńca, uciekiniera z własnej rodziny. Transseksualiści, ekscentrycy, ludzie o mieszanej tożsamości narodowej, którzy nie odnajdują się w normalnym świecie, w zmian mają szansę na mniej zdeterminowane działania.  A wskazówka etyczna, którą przekazuje bohaterka powieści, jest bardzo prosta: „Trzeba zapobiegać okrucieństwu i robić swoje najlepiej, jak się da”.

 

Ostatecznie walka o oblicze świata toczy się między kotojadami (symbolizującymi okrucieństwo i zło) a kociarami. Dziwacznymi w myśl tutejszych kryteriów – brzydkimi, starymi, byle jak odzianymi kobietami, które karmią koty, bronią je przed ludzkim sadyzmem, leczą, dają schronienie. Ich dobroć jest bezinteresowna, wykracza nie tylko poza własną grupę, ale też gatunek. Stanowią one wciąż odnawiający się rezerwuar dobra i troski, z którego mogą czerpać też inni, ci bardziej uwikłani w ludzkie sprawy. Cierpienie zwierząt to cierpienie w stanie czystym, niezaplątane w historię, pytania, kto zaczął, kto jest sprawcą, a kto poszkodowanym.

 

Kociary symbolizują prostą zdolność do bezinteresownej empatii. Także kobiecą stronę dobra, chociaż dobry męski mściciel także w powieści się pojawia. On potrafi podobno strzelać, one roznoszą kocią karmę, bez nich jednak świata nie dałoby się uratować, zresztą chyba nie byłby wart ratunku.

 

Joanna Bator, Ciemno, prawie noc, W.A.B. 2012.

 

W siódemce nominowanych do tegorocznej Nagrody Literackiej Nike znalazła się też powieść Kai Malanowskiej Patrz na mnie, Klaro!, króra ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.


 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij