Pomarzyć jest zawsze miło. I w tym sensie powieść Akunina „Pory roku” spełnia zadanie typowe dla literatury popularnej.
Boris Akunin, znany w Polsce z serii kryminałów, tym razem pod psudonimem-niepseudonimem, od razu rozszyfrowanym przez wydawcę, bo wiadomo, że łatwiej sprzedać znanego autora niż zachęcić do przeczytania nowego. Zatem Boris Akunin jako Anna Borisowa – „Pory roku”. Mało zachęcający tytuł, ale postanowiłam sprawdzić, jak autor radzi sobie z czymś innym niż kryminał. Chociaż w końcu okazało się, że jednak jest to kryminał, tyle że zagadka zostanie rozwiązana przez narratora, a nie detektywa lub detektywkę. A poza tym mamy tu romans historyczny i współczesny, gorączkę złota, trochę przygód oraz ezoteryki – czyli składniki w sam raz na dobre czytadło.
To, co pozwala zatrzymać się nad tą książką nieco dłużej niż czas od okładki do okładki, to temat, a jest nim starzenie się i śmierć. A przede wszystkim lęk, nie tyle przed śmiercią, a nawet nie przed starością, ile przed złą starością, demencją, utratą siebie. W warstwie współczesnej akcja powieści toczy się w luksusowym domu starców we Francji, założonym kiedyś dla białych Rosjan, a dziś obsługującym dzieci nowych Rosjan. Spotykają się tam byli dysydenci z byłymi czekistami, jest trochę śmiesznie, a trochę strasznie, ale nie jest to akurat najlepsza część tej książki.
Co może być odpowiedzią na to powszechne pragnienie, by nasza starość była dobra? Trzech – niekoniecznie wykluczających się odpowiedzi – dostarczają trzy ważne powieściowe postacie.
Madame – licząca sobie już sto pięć lat założycielka domu. Od piętnastu lat całkowicie sparaliżowana i niewidoma, lecz jej mózg działa bez zarzutu. To historia jej życia jest kanwą powieściowych wątków sięgających w przeszłość, do czasów rewolucji. Większą część swego życia poświęciła na stworzenie leku, który zapewni ludziom długowieczność i mentalną sprawność do końca ich dni. Jak straciła władzę nad ciałem, czemu żyje tak długo i czy uda jej się przekazać komuś swoją wiedzę? Odpowiedzi należy szukać w powieści, natomiast, ogólnie rzecz biorąc, odpowiedzią na problemy starzenia jest nowy lek, czyli pomóc może nam postęp medycyny.
Wiera – założycielka fundacji na rzecz osób starszych. Kierująca się empatią i współczuciem. Chce stworzyć w Rosji sieć domów opieki, nauczyć szacunku do ludzi starszych, sprawić by czuli się kochani bez względu na swój stan. Pieniądze są oczywiście niezbędne do realizacji tego projektu, lecz najważniejsze są zmiany w kulturze, wartościach i nastawieniu.
Bierzin – niesłychanie bogaty oligarcha, sponsor i współudziałowiec jej projektu, który stara się nadać mu realny kształt. Najpierw mają powstać domy dla najbogatszych, ale za część miejsc będzie płaciło państwo. To pomysł przypominający model skomercjalizowanej służby zdrowia. System ten, wspierany innymi działaniami i sprytem, potrzebnym by jednak państwo partycypowało w kosztach, ma z czasem stać się powszechnie dostępny dla wszystkich rosyjskich seniorów. Z tym wiążą się też ambicje polityczne oligarchy. Zakłada on – skądinąd słusznie – że społeczeństwo będzie się starzeć, a on, zapewniając ludziom godną opiekę pod koniec życia, sobie zapewni wierny elektorat. I do pieniędzy doda też władzę.
Wszystkie te pomysły w jakimś sensie są realne, a w jakimś utopijne. Realne, bo medycyna będzie się rozwijała, jakiś system opieki powstanie, ostatecznie można uwierzyć, że uda się zmienić nastawienie społeczne wobec starości. Utopią jest natomiast równość i powszechność tych dobrodziejstw. Ale i tak miło jest pomarzyć, i w tym sensie powieść Akunina spełnia zadnie typowe dla literatury popularnej. O starości, o śmierci – ale ciekawie, z przygodami, romansami i z promykiem nadziei.
Borys Akunin jako Anna Borisowa, Pory roku, Znak, 2013