Kinga Dunin czyta

Dunin: Kuczok, czyli ostentacyjny produkt rynkowy

Lepsze przyzwoite produkty od grafomanii udającej arcydzieła, ale szkoda mi dawnego Kuczoka.

Zamysł, który towarzyszył Wojciechowi Kuczokowi, kiedy pisał Obscenariusz. Wypisy z ksiąg nieczystych, jest jasny jak słońce: napisać książkę, wydać przed świętami, kiedy rynek się ożywia, i sprzedać. Jaką książkę? Ano taką, żeby się sprzedała. W niej jedno długie opowiadanie i kilka krótkich – co kto woli, można czytać na raty.

Wiadomo, na każde opowiadanie trzeba mieć jakiś pomysł, anegdotę, ale w literaturze i filmie pełno jest takich fabularnych schematów i różnych innych gotowców – wystarczy nieco je zmodyfikować. I dla każdej historyjki znaleźć jakiś kostium, np. historyczny. Żydzi, Niemcy, Rosjanie, czasy współczesne albo XIX wiek, nie ma to co prawda wielkiego znaczenia dla przebiegu akcji, ale jest jakaś różnorodność. Do tego akcenty śląskie, bo to zawsze miło, jeśli autor nie zapomina o swojej lokalnej ojczyźnie.

Czasem trochę groteski, czasem trochę makabry. Styl lekki i dowcipny, niestroniący od zabaw językowych. Ulubioną grą Kuczoka jest gra w homonimy lub coś do homonimów zbliżonego. „zadurzyć się od pierwszego włożenia”. A do tego jakaś pikantna przyprawa. Co by to mogło być? No tak, miłość, erotyka, seks – odważnie i dosadnie. Nawet jeśli właściwie niczemu to nie służy, jak w humorystycznym mikroopowiadaniu o Żydzie, który przez telefon odprawił z kwitkiem Hitlera. Obok telefonu trzeba usadzić chętnĄ panią, bo inaczej nie komponowałoby się to z całością.

Mamy zatem wątek przewodni – erotyczny, który łączy wszystkie utwory, czyniąc z „Obscenariusza” całość i, ostentacyjnie wręcz, produkt rynkowy.

Nie mam właściwie nic przeciwko temu. Lepsze przyzwoitej jakości produkty od pretensjonalnej grafomanii udającej arcydzieła. Chociaż szkoda mi dawnego Kuczoka, który napisał Gnój, książkę, w której o coś chodziło. W tej chodzi o rozrywkę, w miarę inteligentną, i żeby w ramach tej rozrywki trochę poświntuszyć, ale z gracją. Służą temu dość długie i szczegółowe opisy praktyk seksualnych – taka pornografia, która nie podnieca. Może jakaś próbka? „Kiedy ją lizał od tyłu, pierdnęła napompowaną cipką, zaś innym razem rozluźnioną z podniecenia dupcią, niebezwonnie…”

No i jeszcze jedno. To literatura poświęcona męskiemu pożądaniu.

W krótkich opowiadaniach jest to oczywiste. Uciechy z prostytutkami, miłość do niewłaściwej kobiety, miłość idealizująca przedmiot pożądania, fascynacja kobiecością jako taką, pogoń za kobietą nieuchwytną, bycie uwodzonym i zwodzonym oraz, na deser, fiksacja na matce przeradzająca się w miłość kazirodczą. Oczywiście wszystko hetero. Może autor po niezbyt udanej Senności zniechęcił się do igraszek jednopłciowych?

Na oddzielną uwagę zasługuje pierwsze, długie opowiadanie Przyjdź do mnie, pozornie odbiegające od tego schematu. Pierwszoplanową postacią jest tu kobieta po pięćdziesiątce zakochana – z wzajemnością – w młodym biseksualiście. Cóż za zaskakująca konfiguracja, szkoda tylko, że później grzęznąca w schematach. Partner kochanka nie służy wprowadzeniu do powieści erosa gejowskiego, jego jedyną funkcją jest uświadamianie czytelnika, jakie są wady bohatera. Jest on cyniczny, zepsuty, niestały, wręcz promiskuistyczny, kobiety „zamienia w warzywa”. Nic z tego dobrego nie może wyniknąć. Kobieta natomiast jest sławna, nieźle ustawiona, z bogatą przeszłością erotyczną, jednak zakocha się w nim do szaleństwa. On w niej niby też, ale wiadomo, nic z tego nie będzie.

Kobietę miłość określa bez reszty, jemu wciąż pozostawia wolny kawałek podmiotowości. Narrator dużo uwagi poświęca nie tylko kobiecej miłości, ale też seksualnej rozkoszy, ale ma to mniej więcej takie znaczenie, jak koncentrowanie się na przyjemności kobiet w filmach pornograficznych. Wiadomo, czemu służy. Również w opisach erotycznych znajduje swoje odbicie to, że kobieta jest „za duża” dla mężczyzny. Ta, i nie tylko ta, bohaterka ma szeroką pochwę, co oczywiście nie obniża sprawności kochanka, wymaga tylko zastosowania odpowiedniej techniki. Jednak, gdybyśmy chcieli spojrzeć na to z perspektywy kobiecej, to nie pochwa jest za szeroka, tylko członek za mały.

I ta książka to też za mało, żeby mówić o naprawdę wartościowej literaturze.

Wojciech Kuczok, Obscenariusz. Wypisy z ksiąg nieczystych, Wydawnictwo W.A.B. 2013

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij