Kraj

Wallerstein: Izraelskie fantazje i rzeczywistość

Czy Izrael faktycznie powinien obawiać się atomowego ataku ze strony Iranu? Czy taki atak to tylko problem wyobrażony, która zakrywa problemy rzeczywiste? Tekst Immanuela Wallersteina.

Na początku marca premier Izraela Benjamin Netanjahu odwiedził Stany Zjednoczone. Pojechał tam, by po raz kolejny powtórzyć, że rozwinięcie technologii atomowej przez Iran stanowi żywotne zagrożenie dla Izraela, który rezerwuje sobie w związku z tym prawo, by mu zapobiec. Prezydent Obama potwierdził równie zdecydowanie, że tak rozwinięta irańska technologia atomowa stanowiłaby żywotne zagrożenie dla Izraela i Stany Zjednoczone nie mogą tego zaakceptować, ale Netanjahu traci czas. Trzeba najpierw wyczerpać wszelkie pozamilitarne środki, by móc myśleć o innym rozwiązaniu.


Zastanówmy się nad podstawowym założeniem tej dyskusji. Dlaczego Iran wyposażony w broń atomową stanowi żywotne zagrożenie dla Izraela? Kto uważa, że gdyby Iran znalazł się w posiadaniu broni nuklearnej, to jego władze użyłyby jej do ataku na Izrael? Właściwie nikt z osób odpowiedzialnych za politykę na Bliskim Wschodzie w Stanach Zjednoczonych czy gdziekolwiek indziej nie wierzy, że do tego dojdzie. Jedynie mówią, że wierzą.


Rozważmy argumenty rzekomo świadczące o zagrożeniu. Izraelscy oficjele wskazują na wypowiedź prezydenta Ahmadineżada, w której deklarował wolę „zmiecenia Izraela z powierzchni ziemi”. Co prawda wielu ekspertów twierdzi, że słowa prezydenta Iranu zostały źle przetłumaczone, ale nawet jeśli się mylą, to czy nie jest to po prostu stanowisko powtarzane przez większość niechętnych państwu Izrael mieszkańców Bliskiego Wschodu? 

Czy z tego powodu Iran miałby bombardować Izrael? Zginęłoby wówczas niemal tyle samo Irańczyków, co Izraelczyków. Spotkaliby się z błyskawiczną reakcją Izraela, który sam dysponuje potężnym arsenałem jądrowym. Taki atak to fantazja nie do zaakceptowania dla poważnych przywódców państw. 


Skoro nie wierzą, to dlaczego tak mówią? Odpowiedź wydaje mi się jasna. Gdyby Iran faktycznie dorobił się kilku głowic, sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie zmieniłaby się bardzo na niekorzyść Izraela. Wymusiłoby to bowiem szybkie dozbrojenie się pozostałych krajów regionu, a przede wszystkim Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Turcji.


Gdyby Stany Zjednoczone lub Izrael zdecydowały się na zapobiegawczy atak, konsekwencje tego byłyby bardzo poważne i natychmiastowe. Po pierwsze, taki rajd niemal na pewno nie wystarczy do powstrzymania irańskiego projektu atomowego. Po drugie, gwałtownie osłabłaby pozycja międzynarodowa obu agresorów. Te dwa powody tłumaczą niechęć do interwencji zarówno ze strony wojskowych, jak i wywiadów obu państw. Istnieje obawa, że rozmowy prowadzone w tym tonie zachęcą przeciwników politycznych obecnych rządów Izraela i USA do tego, by w przyszłości podjąć tak nierozważny krok.


Izrael i Stany Zjednoczone znalazły się w sytuacji, w której mogą jedynie stracić. Przypuszczalnie zarówno Netanjahu, jak i Obama zdają sobie z tego sprawę i na chwilę obecną nie wiedzą jeszcze, co zrobić, by obronić się przed krytyką we własnych krajach. Stąd wzajemne oskarżenia i szantaże. Tymczasem władze Iranu, rzucając patriotyczne hasła, wzmacniają swoją pozycję, która jeszcze niedawno była dosyć wątpliwa.


Wróćmy tymczasem do Palestyny, która dla Izraela pozostaje problemem rzeczywistym a nie wyobrażonym. Hamas podjął decyzję, by związać się strategicznie z Egiptem i Bractwem Muzułmańskim, które wydaje się być o krok od przejęcia władzy w tym państwie. Fatah słusznie obawia się utraty kontroli nad Zachodnim Brzegiem na rzecz Hamasu właśnie. Lawirujący pomiędzy konkurencyjną partią a rządem USA prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas także znalazł się w sytuacji, w której może jedynie stracić, i nie bardzo wie, co począć. Wstrzymuje się więc od podejmowania jakichkolwiek zobowiązań – w tej sytuacji może to jednak okazać się taktyką niewystarczającą do  przetrwania.


Przyszłość leży w rękach palestyńskiej ulicy. Nie sądzę, by dała się ona długo utrzymać w spokoju. Czy Izrael może dogadać się z palestyńską ulicą? Dowiemy się wkrótce.


Przełożył Jakub Szafrański


Copyright: Immanuel Wallerstein, dystrybucja: Agence Global. W kwestii praw i pozwoleń, w tym praw do tłumaczenia i umieszczania na niekomercyjnych stronach proszę kontaktować się z: [email protected], 1.336.686.9002 lub 1.336.286.6606. Przyznane pozwolenia obejmują prawo do ściągania plików, przekazywania ich drogą elektroniczną oraz przesyłania pocztą elektroniczną, pod warunkiem, że treść eseju pozostanie niezmieniona oraz umieszczenia niniejszej informacji na temat praw autorskich. Kontakt z autorem: [email protected]

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij