Apartheid w Polsce narastał od lat. Dziś przybrał formę otwartego rasizmu. Strażnicy wolnego świata chcą teraz strzelać do uciekinierów ze świata biedy i opresji.
Ludzie, bądźcie czujni. Nienawiścią bardzo łatwo zgromadzić popleczników. Czy jednak nie przyniesie ona zguby mnie, tobie, wam, naszym dzieciom i wnukom? – Marian Turski
Obecna wędrówka ludów wynika z nierównomiernego rozmieszczenia zasobów i bogactwa. Ludzie uciekają z miejsc, gdzie brakuje wszystkiego, do miejsc, gdzie wszystkiego jest pod dostatkiem. I wtedy oni, ci piewcy supremacji białego człowieka, szczują najbiedniejszych Europejczyków na innych biedaków, którzy próbują przebyć morze i sforsować mury; którzy stawiają czoło śmierci, uciekając przed jeszcze gorszym losem, który zostawili za sobą.
Ludzie, którzy jeszcze wczoraj przekonywali, że zasiłki są złe, bo rozleniwiają, dziś przekonują ludzi ledwo wiążących koniec z końcem, którym dotychczas odmawiali wszystkiego, że z powodu napływu imigrantów spotka ich jeszcze gorszy los.
Uciekają do nas, bo są biedni. Są biedni, bo my jesteśmy bogaci
czytaj także
Syci mieszczanie, którzy protestowali przeciwko budowie w swoim sąsiedztwie domów komunalnych z niskim czynszem, teraz pokazują tym sąsiadom, kogo mają nienawidzić i kim gardzić – ludźmi o innym kolorze skóry, pochodzącym z innej kultury.
Język nienawiści opanował całą klasę polityczną. Media dolewają oliwy do ognia. Urządzane są seanse nienawiści. Żeby wywołać fale hejtu, wystarczy opublikować zdjęcie grupki Afrykanów na przystanku autobusowym.
Apartheid narastał w Polsce od lat. Dlatego jak okiem sięgnąć mamy tu grodzone osiedla, chociaż przestępczość jest bardzo niewielka i spada. Zawsze będę miał w pamięci napis na ogrodzeniu placu zabaw, który głosił, że mogą się na nim bawić tylko dzieci lokatorów grodzonego osiedla. Przypomniało mi to wspomnienia Mariana Turskiego o narodzinach faszyzmu: jednym z pierwszych zauważalnych objawów był zakaz bawienia się dzieci żydowskich z dziećmi aryjskimi. Dzieci spoza naszego osiedla są gorsze.
Agresja i pogarda dotykają każdego, komu zabraknie na chleb, rachunki, czynsz. Nikt nie interesuje się przyczynami biedy, bo z góry zakłada się, że biedni są leniwi, że piją i mają za dużo dzieci, których nie potrafią utrzymać. Teraz jednak na horyzoncie pojawił się nowy kozioł ofiarny: imigrant, uchodźca, dziś pogardliwie zwany „nachodźcą”, a to jedno z łagodniejszych określeń.
czytaj także
Do mowy nienawiści przyzwyczaiło nas Prawo i Sprawiedliwość, którego prezes zasłynął zdaniem, że migranci przenoszą choroby zakaźne. Przeciwnicy tamtej władzy mieli więc prawo oczekiwać, że ta nowa, „demokratyczna” okaże się odporna na rasizm. Zawiedli się.
Donald Tusk obiecał jeszcze większy mur, więcej zasieków i nowe przepisy, które pozwolą wojsku bezkarnie strzelać do niechcianych przybyszy. Do tego, że imigrantów z Meksyku na granicy USA strzela się jak do kaczek, już się przyzwyczailiśmy. W Europie był mur, przez który ludzie uciekali na Zachód, do wolnego świata. Strzelali do nich enerdowcy, strażnicy świata zniewolonego. Dziś istnieje obawa, że wszystko się odwróci. Do uciekinierów ze świata biedy i opresji strzelać będą strażnicy wolnego świata.
Bo czemu, jeśli nie ukryciu planowanych zbrodni, ma służyć strefa buforowa? Poza uniemożliwieniem działalności lokalnym firmom turystycznym służy ona wyłącznie niedopuszczeniu do uchodźców pomocy humanitarnej, prawnej, medycznej i dziennikarzy. Czyżby bezpieczeństwo miało być tym większe, im mniej wiemy o tym, co władza tam zrobi?
Media podtrzymują tezę, że ci ludzie są źli. Że przyjeżdżają burzyć nasz kraj, brać zasiłki i popełniać przestępstwa. To samo mówiono o Polakach przybywających na Wyspy i zawsze można było te kłamstwa zilustrować filmikiem, na którym nasz pijany rodak biega po Soho z nożem w ręku. Rasizm zawsze kłamie, bo przypisuje złe cechy całym narodom, religiom, rasom, a nie jednostkom.
Żydów w Trzeciej Rzeszy tak długo demonizowano, aż się stali „unwertes leben”, ludźmi niewartymi tego, żeby żyć. A kiedy już w to uwierzono, można było spokojnie przystąpić do ich mordowania. Przesadzam? Może oddający strzały w kierunku migrantów żołnierze nie chcieli ich zabić, ale musieli brać pod uwagę, że kogoś trafią. A to wszystko działo się jeszcze przed zmianą przepisów o użyciu broni w strefie nadgranicznej, którą przygotowują Tusk z Kosiniakiem-Kamyszem.
Już dziś wielu polityków przeczy oczywistym faktom, że w lasach Białowieży ginęli ludzie. Zwolennicy nowej władzy próbują tłumaczyć te straszne rzeczy, które wygadują politycy obozu rządzącego, tym, że oni muszą tak mówić, bo jeśli nie będą dość rasistowscy, PiS wróci do władzy. Odpowiadam: skoro następcy tak bardzo przypominają PiS, czy efekt nie będzie taki sam, jak gdyby to PiS znów rządził? I cóż, że gęba Kosiniaka-Kamysza jest bardziej kulturalna niż Błaszczaka, skoro strefa buforowa ta sama, a rasistowska mowa nienawiści podobna.
Rasizm prowadzi do faszyzmu. Ludzie bezustannie szczuci w końcu przejdą od słów do czynów. Wędrówki ludów nic nie powstrzyma, a ta pilnie strzeżona granica jest dziurawa jak sito. Polska nie jest ziemią obiecaną uchodźców – jest tylko obszarem dzielącym białoruskie piekło, gdzie mundurowi biciem i kopniakami zapędzają ludzi na granicę, a upragnionym Zachodem, gdzie są zgromadzone bogactwa świata, gdzie jest dobra praca, pomoc społeczna, opieka medyczna, słowem – wszystko to, czego brak skłonił tych ludzi do ucieczki.
W Trzeciej Rzeszy przeciwników antysemityzmu spotykał ten sam los co Żydów. W Polsce przeciwstawienie się rasistowskiej nagonce grozi utratą władzy, bo maszyna nienawiści i strachu już ruszyła.
czytaj także
Codziennie dzwonią do mnie z Telewizji Republika, żeby trenować na mnie swoją antyuchodźczą retorykę. Po ich twarzach, gestach, słowach, tonie poznaję, że ci ludzie, politycy i dziennikarze nie mogą się doczekać, aż zacznie się wielkie strzelanie do uchodźców. Odwołuję się do ich chrześcijańskiego sumienia, przypominając, że każde ludzkie życie jest warte tyle samo. Ale to groch o ścianę. Ja oczywiście niczego nie ryzykuję, bo nie sprawuję władzy, którą mógłbym stracić. Tymczasem elita władzy ściga się z prawicową opozycją w rasistowskich enuncjacjach. Próżno nasłuchiwać głosu reprezentującego wolność, demokrację, prawa człowieka. Na placu boju został już tylko odmieniany przez wszystkie przypadki naród, strach przed obcymi i ślepa żądza zemsty.
Premier Tusk twierdzi, że ludzie próbujący przedostać się na teren Unii Europejskiej nie są uchodźcami. To o tyle ciekawe, że nie zna przecież ich losów, nie widział dokumentów, nie wie, skąd i dlaczego przybywają. Odmawia im statusu uchodźców w sposób arbitralny i niepoparty żadnymi faktami po to, żeby łatwiej było ich skrzywdzić.
W odróżnieniu od premiera znam wielu obcokrajowców, którzy przeżyli po kilka pushbacków, siedzieli w obozach retencyjnych, by wreszcie jako uchodźcy rozpocząć normalne życie zawodowe w Polsce czy innych krajach unijnych. Oni tu się dostali tak samo – pokonując granicę między Polską i Białorusią.
Jeśli ktoś ucieka przed głodem, jest uchodźcą. Jeśli ktoś ucieka przed katastrofą klimatyczną, jest uchodźcą; jeżeli ucieka z kraju, gdzie panuje krwawy reżim, to jest uchodźcą; jeżeli ucieka przed wojną, to jest uchodźcą. W tłumie walczących o życie ludzi na granicy trudno byłoby znaleźć kogoś, kto uchodźcą nie jest.
czytaj także
To prawda, że Polska nie miała kolonii i że są kraje postkolonialne, które powinny zapłacić rachunek za lata wyzysku i ludobójstwa. Dlatego pozwólmy wędrowcom dotrzeć tam, dokąd zmierzają.
Rządzący uważają, że muszą szczuć na uchodźców, bo w przeciwnym razie wróci PiS i to on będzie szczuł na uchodźców. Ma jednak rację Agnieszka Holland: PiS i tak wróci, bo ludzie zawsze wolą oryginał od podróby. Wybiorą prawdziwych nazioli.