Kraj

Ustawa „Stop LGBT” Godek to nowy level nienawiści [LIST]

Prawica po raz kolejny niszczy świat tysięcy osób swoją homofobią, transfobią, seksizmem i nienawiścią. To nasz czas, aby ratować to, co da się jeszcze w Polsce uratować.

Podczas pierwszego dnia ostatniego posiedzenia Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy „Stop LGBT” autorstwa Fundacji Życie i Rodzina Kai Godek. Głównym celem ustawy jest zakaz organizacji Marszów Równości w Polsce oraz „propagowania innych związków niż kobiety i mężczyzny”.

Po raz kolejny był to seans nienawiści, oszczerstw, dyskryminacji i manipulacji w wykonaniu prawicowych aktywistów. Szkoda, że wszystko to odbywa się w budynku polskiego parlamentu i kosztem mniejszości seksualnych, które po raz kolejny są wytykane palcami przez tych, którzy niosą Boga na ustach.

Nawet jeśli ktoś nie oglądał posiedzenia Sejmu na żywo, na pewno usłyszy o nim w telewizji, przeczyta w gazecie lub na jednym z portali społecznościowych. Znowu osoby nieheteronormatywne będą zmuszone usłyszeć kłamstwo, że jest z nimi coś nie tak. Nie mogą zatkać uszu, nie mogą zamknąć oczu i udawać, że to się nie dzieje, skoro homofobiczne ataki w naszym kraju są coraz częstsze, silniejsze i liczniejsze. Mają miejsce na ulicach, w szkołach, w domach, w telewizji, w internecie i z trybuny sejmowej. Wszystko to dzieje się za odgórnym przyzwoleniem partii rządzącej, której odczłowieczanie i nazywanie ludzi ideologią już weszło w nawyk.

Inwigilacja? Złodziejstwo? Krew na granicy? Nikogo to już nie rusza

Kaja Godek jest jak inżynier Mamoń z filmu Rejs, który lubił tylko te piosenki, które już znał. Kaja Godek też lubi tylko to, co już dobrze sobie przyswoiła: zakaz aborcji, zakaz wolnego wyboru, zakaz Marszów Równości, zakaz innych związków niż heteronormatywne. Za żadne skarby nie chce się wychylić poza swoją perspektywę.

Problem leży w tym, że my nie chcemy słuchać tych samych piosenek co Kaja Godek, jej wykonania i narzuconego repertuaru. Musimy okazać swój sprzeciw, wyzbyć się obojętności, zauważać krzywdy dziejące się obok nas i stawać regularnie w obronie tych, którzy są atakowani i szykanowani.

W przestrzeni publicznej co jakiś czas odbywają się dyskusje, czy warto organizować protesty, skoro nie doprowadzają one do zmian legislacyjnych i rzadko wywierają jakikolwiek nacisk na decyzje partii rządzącej. Wszystkim niezdecydowanym bądź sceptycznym odpowiadam – warto.

Nawet amerykańskie paszporty są bardziej progresywne niż polski rząd

Zryw społeczny jest potrzebny do wsparcia tych, którzy walczą o godne życie. Grupa LGBT+ doświadcza systemowego i instytucjonalnego wykluczenia w Polsce tylko ze względu na to, kogo oraz w jaki sposób kocha. Ci, którzy tego nie rozumieją, którzy dyskryminują i dehumanizują, powołując się przy tym na wartości religijne, są w głębokim błędzie. Nie są bowiem adwokatami wartości, lecz represji znanych z ustrojów totalitarnych, które doprowadziły w historii do ogromnych tragedii i zbrodni na ludzkości.

W takich momentach naszym ludzkim obowiązkiem jest przyzwoitość, czujność, walka z uprzedzeniami i wspólna budowa Polski przyjaznej dla wszystkich.

Część społeczeństwa bezkrytycznie przyjmuje ochronę emocji, szczególnie „religijnych”. Projekt „STOP LGBT” również zakłada zakaz „wykorzystywania symboli religijnych w sposób mogący obrazić uczucia religijne”. Pierwszą instancją dla takiego zjawiska będzie przecież własny sąd moralny, który jest subiektywny, oparty na intuicji, często zbudowany na automatyzmach oraz niosący za sobą ogromny ładunek emocjonalny.

Dlaczego ci ludzie są przeświadczeni o słuszności swoich sądów moralnych do tego stopnia, że chcą penalizować to, jak żyją i co czują inni ludzie, choć kary te uzasadnić mogą jedynie własnymi przemyśleniami i uczuciami religijnymi? Dlaczego uczucia religijne są dla kogokolwiek ważniejsze od uczuć 17-letniej dziewczyny, która kocha swoją partnerkę i obie są zmuszone słyszeć z mównicy polskiego parlamentu, że nie są ludźmi, lecz ideologią, a ich obecność na Marszu Równości jest efektem opłacanego homolobby?

Nie istnieją żadne usprawiedliwione powody, dla których Marsze Równości w Polsce miałyby zostać zakazane. Obecnie odbywają się one na wszystkich kontynentach na świecie. W tym roku miała miejsce pierwsza parada równości w małym afrykańskim państwie, Malawi. Ponad 50 osób odważyło się tam po raz pierwszy manifestować swoje prawa. Cały świat dokonuje ogromnego postępu, tęcza dociera do wszystkich zakątków świata. To wstyd, że w Polsce rozpoczynany jest parlamentarny dialog na temat zakazu zgromadzeń publicznych, podczas których ludzie upominają się o resztę swoich podstawowych praw.

W 2020 roku ranking ILGA Europe uznał Polskę za najbardziej homofobiczny kraj w całej Europie. Wstydźmy się tych wszystkich, którzy się do tego przyczynili – zacietrzewionych fundamentalistów, fizycznych i werbalnych agresorów, zaściankowych zwolenników moralności pani Dulskiej, nierozumiejących szkodliwości mowy nienawiści tradycjonalistów o podwójnej moralności.

**
Bartosz Treder jest radnym dzielnicy Suchanino w Gdańsku. Studiuje na Uniwersytecie Gdańskim psychologię oraz dziennikarstwo i komunikację społeczną. Jest asystentem poselskim prof. Joanny Senyszyn.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij