Kara za niewykonanie orzeczenia w sprawie Izby Dyscyplinarnej wynosi już 850 milionów złotych. I co? I cisza. Nikt się nie buntuje, nikt nie wychodzi na ulicę. PiS może tymi banknotami podpalać sobie cygara i głośno rechotać z frajerstwa potulnych Polaczków.
Jestem tak stary, że pamiętam realny strach w oczach władzy i wierzącą w siebie opozycję przy rozważaniu tego, co się stanie, gdy Unia Europejska nałoży na Polskę kary za niewykonywanie orzeczeń TSUE. Polacy będą oburzeni wyrzucaniem milionów w błoto. Władza będzie się musiała im mocno tłumaczyć. Opozycja zyska. Wściekli ludzie wyjdą na ulicę.
Po wyroku TSUE obóz władzy znalazł się pod ścianą. Na własne życzenie
czytaj także
Tymczasem kary nałożono i co? I nic. Zgodnie z licznikiem w momencie pisania tych słów kara za niewykonanie orzeczenia w sprawie Izby Dyscyplinarnej wynosi już 850 milionów zł. Tak, 850 milionów wyrzuconych w błoto, za które można zapłacić pielęgniarkom, ratownikom, lekarzom, urzędnikom albo wybudować ileś szpitali i szkół, położyć tory, wymienić kopciuchy. Całe 850 milionów. I co? I cisza. Nikt się nie buntuje, nikt nie wychodzi na ulicę. PiS może tymi banknotami podpalać sobie cygara i głośno rechotać z frajerstwa potulnych Polaczków.
Ale co tam 850 milionów. Na stole leżą przecież ponad 34 miliardy, które już teraz można uruchomić z Krajowego Planu Odbudowy. Wystarczy, że PiS w sprawie Izby Dyscyplinarnej przyjmie projekt własnego prezydenta. Ale PiS, a raczej ziobryści, tego nie chcą. Tak, partia z poparciem na poziomie 0,7 proc. blokuje 34 miliardy dla Polski i nie ma żadnych, ale to żadnych protestów. Nikt nie wychodzi na ulicę, nikt nie stoi z transparentem.
Rządzący zamykają niebo, bo nie potrafią przywrócić kontrolerom lotu pensji sprzed pandemii, chociaż wyrzucają do pieca 850 milionów kar za nierespektowanie orzeczeń TSUE? No cóż, mówi się trudno. Nikt się nie buntuje. Najwyżej Polacy nie polatają. Mamy jeden z najgorszych odsetków śmierci okołocovidowych w Europie? No cóż, umarło się, to umarło, po co protestować.
Wygląda więc na to, że Polacy, jako społeczeństwo obywatelskie, zostali złamani. PiS zwyciężył w tym sensie, że społeczeństwo już wie, że nie ma sensu protestować w żadnej sprawie. Władza i tak nie posłucha i jeszcze będzie rechotała, że tyle KOD-ziarzy się zeszło na protest. To wielka przegrana obywatelskiego myślenia, wedle którego ogromna liczba protestów ulicznych wstrząśnie władzą. Już nikt nie chce chodzić pod dom Kaczyńskiego, choć jeszcze kilka lat temu z długopisem w ręku liczono, ile protestujących maszeruje w Warszawie.
Jakie są tego konsekwencje? Po pierwsze, bezkarność polityków. Ziobryści, przez których Polacy nie dostają unijnych miliardów, mogą z uśmieszkiem na ustach zrobić dziś wszystko. Blisko 40-milionowy kraj stał się zakładnikiem ziobrystów i Kaczyńskiego, który boi się ich wyrzucić. Polacy pokornie przyjmują swój los. W końcu do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.
Wyborcy zdają się też być przyczajeni do wyborów. Wiedzą, że jedynie głosowanie przy urnach może coś zmienić. Żaden marsz, żadne oburzenie. Władza trochę się tego obawia, stąd te pomysły wcześniejszych wyborów. Jeśli premia za wojnę z Ukrainą się skończy, a inflacja znacznie wzrośnie, to może skończyć się niewesoło. Być może dlatego trzeba wybory przyspieszyć.
Wreszcie, nieco paradoksalnie, złamanie oporu obywatelskiego wzmocniło świadomość strajkujących. Oni już wiedzą, że władza kocha łamać przeciwników, wobec czego, jeśli zaczynasz strajk, to musisz być naprawdę zdeterminowany. Dlatego władzy coraz trudniej przeczekiwać protesty zawodowe, bo protestujący wiedzą już, czego się spodziewać. Wszystkiego najgorszego: od nagonki w TVP przez farmy trollerskiego hejtu w sieci po grożenie odpowiedzialnością, nie tylko pracowniczą.
czytaj także
Dziś polskie społeczeństwo wymęczone pandemią, wojną i inflacją nie potrafi i nie chce protestować. Być może ten obywatelski marazm potrwa jeszcze długo i ciśnienie wściekłego elektoratu znajdzie swoje ujście dopiero przy wyborczej urnie. W końcu dokładnie według takiego scenariusza w 2015 roku wybory przegrała Platforma Obywatelska.