Polacy, jak się spóźnią z jakąś składką podatkową dni kilka, to już cali w stresie, że co to będzie. A Kraśko? Cyk, i do fury bez prawka, PIT-u akurat składać nie jedzie.
Preludium:
– Reuters podał wiadomość, że papież zapadł w bardzo głęboką śpiączkę, z której nie ma żadnej szansy, żeby się wybudził. Myślę, że to był 1 kwietnia. Myśmy w tym momencie podali tę wiadomość. Mijają dwie minuty […] i dostaję telefon. I nie mogłem w pierwszej chwili uwierzyć, kto dzwoni – opowiadał Piotr Kraśko.
– W nas, w pewnej chwili, walnął grom z jasnego nieba – wspominał. Ks. Dziwisz miał powiedzieć Kraśce, że co prawda stan papieża jest bardzo ciężki, ale jest on przytomny. – Nie przyszło nam do głowy, że to, co my mówimy, ten program, oglądają dwie osoby, które są w apartamencie papieża, czyli papież i biskup Stanisław.
(Cyt. za kultowym portalem Fronda.pl).
Historia umierającego papieża, oglądającego w ostatnich chwilach swojego życia akurat Piotra Kraśkę, jest historią, która zostanie przy mnie na zawsze. Za każdym razem, gdy słyszę o Piotrze Kraśce, staje mi przed oczyma Kraśko i Wojtyła, Wojtyła i Kraśką. „Włącz Kraśkę” – szepcze papież do Stasia Dziwisza. „Kraśkę włącz, chciałbym go jeszcze posłuchać przed śmiercią!”
Teraz też mi staje Kraśko przed oczyma. Prowadził auto bez uprawnień. Odebrali mu prawo jazdy, ale on nadal prowadził. I to nie był pierwszy raz, bo odebrali mu już wcześniej. A teraz w dodatku okazało się, że Kraśko nie tylko bez prawka jeździ, ale jeszcze nie płacił podatków. Tak, przez całe pięć lat Kraśko nawet nie tyle nie zapłacił podatku, co po prostu terminowo PIT-u nie składał. A płacić miał z czego. Jak szacują media, mógł zarobić nawet 2,8 mln, a zaległy podatek wyniósł, bagatela, 850 tysięcy złotych.
Mam jakieś dziwne wrażenie, że te dwie historie bardzo się łączą. Kraśko szukany telewizyjnym pilotem przez papieża i Kraśko oszukujący policję i fiskusa.
W obu sytuacjach Kraśko, szermierz praworządności, staje się kimś więcej niż zwykłym śmiertelnikiem. Ot, nie jest Kraśko przeciętniakiem, lecz panem redaktorem oglądanym przez samego papieża. Nie będzie więc Kraśko jakichś tam zakazów jazdy bez prawka przestrzegał. Albo, co gorsza, nakazów – na przykład nakazu płacenia podatków.
Ciekawe, czy w sklepach płaci za zakupy, czy jednak też jest ponad tym?
Najbardziej uciskana i dyskryminowana grupa społeczna w Polsce
czytaj także
Prawo jest dla frajerów. Zasady są dla przegrywów. Piękni i bogaci nie muszą płacić – jak, zdaje się, w pamiętnym Poranku Kojota krzyczeć miał Brylant. Kraśko też płacić nie musi. Reszta Polaków? To co innego.
Polacy, jak się spóźnią z PIT-em, ba, z jakąś składką podatkową dni kilka, to cali w stresie, że co to będzie. A Kraśko? Cyk, i do fury bez prawka, PIT-u akurat składać nie jedzie. W końcu jest samym Kraśką, oglądanym przez papieża!
czytaj także
Rzecz jasna, sekciarski komentariat liberalny, ci wszyscy Silni Razem (z Kraśką) krzyczą, że to nagonka na „ich” dziennikarza. Że jak tak można? Że przecież nic się nie stało. Sobie teraz wyobraźcie, że taki sam numer zrobiłby Karnowski albo jakiś gwiazdor z TVP?
Syndrom Boga może się zdarzyć wielu osobom. Dziwnym trafem często zdarza się polskim dziennikarzom. Rzeczywistość zwykle sprowadza takich „bogów” szybko na ziemię. Także po to istnieje państwo, także po to istnieją normy kulturowe.
czytaj także
Liberalni obrońcy Kraśki nie zdają sobie jednak sprawy, jak bardzo ta Kraśkowa ostentacja może drażnić wyborców. Nie tylko PiS-u. Broniąc „swojego”, pokazują, czym naprawdę jest dla nich praworządność. Nie zasadami dla wszystkich, nie gwarancją sprawiedliwości. A jedynie pałką, którą tłucze się PiS, bo PiS musi być praworządny, a „nasi” to już praworządni być za bardzo nie muszą. W końcu walczą z PiS-em, a to daje immunitet dosłownie na wszystko, prawda?