Amerykanom wszelką łaskę, Niemcom nawet ogarka
Niezależnie od tego, kto rządzi, Amerykanie mogą być spokojni: polskie władze zawsze znajdą sposób, by sprawić przyjemność swoim protektorom zza oceanu.
Niezależnie od tego, kto rządzi, Amerykanie mogą być spokojni: polskie władze zawsze znajdą sposób, by sprawić przyjemność swoim protektorom zza oceanu.
Polska ma obecnie na swoich ziemiach społeczność bliską kulturowo i językowo, pracowitą, początkowo bardzo wdzięczną za pomoc. Mimo to powtarza te same błędy, co państwa Europy Zachodniej i II RP.
„Precz z Zielonym Ładem”, „Precz z Niebieskim Ładem” (to o UE), „Precz z Tęczowym Ładem!” – wykrzykuje polska prawica. Trudno się oprzeć wrażeniu, że jedyny ład, z którym jej po drodze, to russkij mir.
Gdy w 1870 roku zastrajkowali lwowscy drukarze, strajk nie nazywał się jeszcze strajkiem, ale „zmową”. Wszystko inne wyglądało podobnie jak dziś.
Tym, czego brakuje u nas, a jest obecne w innych krajach, jest rozmowa o prawie do życia bez przemocy, które traktuje się jako wolność gwarantowaną. To jest zupełnie inna perspektywa.
Sprawy publiczne są od zawsze przesiąknięte ideologią, a jeśli ktoś uważa inaczej, to po prostu wyraża w ten sposób swój światopogląd technokraty. A technokraci w polskiej polityce zazwyczaj kończą tak jak nasi dzisiejsi bohaterowie.
Lewaki od dawna wiedzą, że życie bywa skomplikowane, a emocje i sprzeczności są jego częścią. Konserwatyści z kolei potępiają „dekadencję”. Przynajmniej teoretycznie.
Po wrzawie wywołanej stworzeniem stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ politycy PiS zobaczyli, że inwestycje kolejowe dla małych miast i obszarów wiejskich stanowią idealny pręt, którym można przejechać po klatce przeciwników politycznych.
Po zmianie władzy społeczność LGBT+ dostała zapowiedzi konsultacji, „bezpiecznych przestrzeni” i projekt „na już”. Skończyło się na półśrodkach, grze na czas i językowym wybiegu w postaci „ustawy o statusie osoby najbliższej”.
PiS w tej sprawie miał po prostu rację. 10 lat, jakie ma zdolny zapewnić sobie reelekcję prezydent lub prezydentka miasta, to naprawdę dość czasu, by zrealizować ambitny program.