Kraj

Nie tylko lżejsze plecaki. Czego potrzebują polskie dzieci?

Podpisana 10 listopada przez czterech eleganckich panów umowa koalicyjna dla wielu była rozczarowaniem. Ale nie brakuje głosów, że należy się skupić na nadrzędnym celu, czyli tworzeniu rządu, zamiast narzekać na zapisy dokumentu, który musiał być przecież kompromisem. Zanim opozycja przejdzie do konkretów, przyjrzyjmy się potrzebom polskich dzieci, bo w tej sprawie nie ma miejsca na kompromisy.

Z tegorocznego raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika, że 79 proc. dzieci i nastolatków choć raz doświadczyło przemocy lub zaniedbania. Co piąty nastolatek (22 proc.) okaleczał się, a co jedenasty (9 proc.) ma za sobą próbę samobójczą. Według analizy fundacji GrowSpace w 2023 roku w 450 gminach nie było ani jednego psychologa szkolnego. Z tej samej publikacji możemy się dowiedzieć, że polskie dziecko czeka na wizytę u psychiatry średnio 238 dni. O wakatach można by długo – na chwilę przed rozpoczęciem trwającego roku szkolnego było 17 400 ofert pracy dla nauczycieli, co regularnie zliczają Dealerzy Wiedzy. Zacznijmy jednak od pieniędzy.

„Praca to nie wolontariat”

Dla dobra dzieci dorośli, którzy zajmują się nimi w ramach pracy zawodowej, muszą mieć godne warunki zatrudnienia i płace zachęcające do realizowania się w zawodzie. To podstawowy, powtarzany od lat postulat nauczycieli, ale też protestujących rok temu pracowników placówek opiekuńczo-wychowawczych. Ważnym głosem w dyskusji o sytuacji pracowników w instytucjach kluczowych dla dobra dzieci powinny być też takie inicjatywy, jak powstały w tym roku związek zawodowy w Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Czy Bolesław Krzywousty jest lepszym wzorem dla młodzieży niż Ludwik Waryński?

Osoby, które odpowiadają m.in. za to, żeby dzieci miały całodobowy dostęp telefoniczny do bezpłatnej pomocy psychologicznej, „żeby mieć siłę do dawania siły, muszą mieć wpływ na warunki, w jakich pracują”. Warto zauważyć, że w diagnozie lokalnej oferty wsparcia i pomocy dla dzieci pokrzywdzonych przestępstwem i ich opiekunów, przygotowanej przez FDDS w 2021 roku, w rekomendacjach znajdziemy zalecenie, by zadbać o warunki zatrudnienia specjalistów pracujących z pokrzywdzonymi dziećmi i ich opiekunami.

Pieniądze to nie wszystko

Czemu służy ta wyliczanka? Zwróceniu uwagi na fakt, że nauczyciele to dopiero początek listy profesji, o które należy zadbać dla dobra dzieci. Co więcej, nie zawsze w gestii rządu jest rozdawanie podwyżek i nie zawsze podwyżka uposażenia rozwiązuje problem. Psychiatria dziecięca na przykład – mamy obecnie w całym kraju 545 osób wykonujących zawód psychiatry dziecięcego, a w jesiennym naborze na tę specjalizację było 41 miejsc. To oznacza potrzebę zmian już na poziomie kształcenia lekarzy. Efektów nie można się spodziewać natychmiast, co politykom lubiącym błyszczeć nie zawsze odpowiada. Podwyżki dla pracowników placówek opiekuńczo-wychowawczych? Oczywiście, ale pamiętając, że piecza zastępcza ma wiele innych problemów, które też czekają na rozwiązanie – choćby brak rodzin zastępczych. Co z osobami zatrudnionymi w organizacjach pozarządowych, fundacjach i stowarzyszeniach? Na dobry początek można zacząć z nimi rozmawiać – w znacznym stopniu uprości to zadania nowego rządu, bo ludzie od lat pracujący z dziećmi i dla dzieci mają wiedzę na temat niezbędnych zmian systemowych.

Co na to umowa koalicyjna?

Mieszam wątki i kompetencje różnych resortów, ale w dialogu z zapisami umowy koalicyjnej nie trzeba operować szczegółami. Znajdziemy w niej następujące deklaracje: „Jednym z najważniejszych zadań Koalicji będzie wspieranie zawodów kluczowych dla funkcjonowania państwa i przyszłości naszych dzieci. Strony Koalicji potwierdzają pilną potrzebę podwyżek dla nauczycieli, pracowników służby publicznej, sądów i prokuratury”. Akty prawne zapewniające te podwyżki mają się pojawić w ciągu pierwszych stu dni rządów.

Przyborska: Szkoła bez krzyży będzie fajniejsza

W kolejnym punkcie znajduje się zapewnienie, że w każdej szkole będzie dostępna opieka psychologiczna. Kiedy i w sposób zostanie to wprowadzone? Tego się już z umowy nie dowiadujemy. W obietnicach wyborczych koalicjanci mijali się z lekka: KO mówiła o podwyżkach 30 proc., nie mniej niż 1500 zł brutto oraz programie automatycznej rewaloryzacji. Lewica nauczycielom i innym pracownikom oświaty obiecywała co najmniej 20 proc. w pierwszym roku od początku nowej kadencji parlamentu. Trzecia Droga proponowała średnią krajową na start, a później w zależności od osiągnięć i doświadczenia. Na czym stanie? Najczęściej mówi się o 30 proc., ale są rozbieżności w interpretacji sposobu liczenia (na przykład: co będzie podstawą – wynagrodzenie średnie czy zasadnicze?).

Jaka będzie nowa szkoła?

Co do szkoły, jedno jest pewne – tak, jak jest, dłużej być nie może i zgodni co do tego są uczniowie, rodzice, nauczyciele i polityczna opozycja. 9 października w siedzibie ZNP odbyło się spotkanie w sprawie przyszłości edukacji. Dyskusję moderował prezes ZNP Sławomir Broniarz, a udział wzięły Agnieszka Dziemianowicz- Bąk (Nowa Lewica), Katarzyna Lubnauer (KO), Krystyna Szumilas (KO) oraz Władysław Teofil Bartoszewski (PSL). Podpisano Porozumienie na rzecz edukacji, potwierdzające, że przedstawiciele opozycji zgadzają się z postulatami ZNP.

Dokument operuje ogólnikami: „realna poprawa sytuacji materialnej nauczycieli”, „dobre i racjonalne finansowanie edukacji” czy „zmodyfikowanie podstawy programowej i uelastycznienie planów nauczania”. To ważne hasła, w znacznym stopniu przeniesione do umowy koalicyjnej, ale znowu: jak to ma wyglądać w praktyce? Najbardziej precyzyjny wydaje się zapis o tym, że dzieci kończące podstawówkę będą płynnie mówić po angielsku. Sporo się mówi o likwidacji prac domowych, ale umowa koalicyjna deklaruje ich „ograniczenie”. Koalicjanci zgodzili się też na odpolitycznienie szkoły, a nieco dalej znalazł się zapis o rozdziale Kościoła od państwa. Czy obejmuje to szkoły i – jeśli tak – to w jakim stopniu? Trudno powiedzieć, ale można podejrzewać.

Przed wyborami – podobieństwa i różnice

Szukając deklaracji choć trochę bardziej precyzyjnych, niż umowa koalicyjna, zaglądam do „100 konkretów PO”. Co tu mamy na temat szkoły?

  • Ocena z religii wykreślona ze świadectwa;
  • Religia tylko na pierwszej lub ostatniej lekcji;
  • Wycofanie HIT-u;
  • Praktyczne, a nie ideologiczne podstawy programowe;
  • Większa swoboda dla nauczycieli w wyborze lektur;
  • Szafki w szkołach i elektroniczne wersje podręczników – dla lżejszych plecaków;
  • Likwidacja prac domowych w podstawówkach;
  • Więcej bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych i rozwijanie zainteresowań;
  • Pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu.

W programie Lewicy znajdziemy m.in. wyprowadzenie religii ze szkół, bezpłatne podręczniki i przejazdy dla uczniów. Pomysły na „deczarnkizację” szkoły zbliżone są do obietnic PO. Nowość mamy w punkcie poświęconym fali uczniów przenoszonych do szkół niepublicznych – „z problemami edukacyjnymi, orzeczeniami o niepełnosprawności, potrzebie kształcenia specjalnego czy wspomagania rozwoju, jak również wybitnie zdolnych”.

Co może Lewica? Może przełamać paradoks III RP

Trzecia Droga oferowała uczniom m.in. kompetencje przyszłości, edukację klimatyczną, komunikatywny angielski, psychologa i pedagoga w każdej szkole oraz uruchomienie telefonu zaufania. W kwestii tego ostatniego miejmy nadzieję koalicjanci się dogadają, że rozwiązaniem może być dofinansowanie istniejącego, prowadzonego od 2008 roku przez FDDS i pozbawionego wsparcia przez PiS w 2022 roku. Taka deklaracja pojawiła się w konkretach PO, więc jest nadzieja.

Ok, to co z tego będzie po wyborach?

Ministerstwo Edukacji, dzięki poczynaniom ministra Czarnka, budzi niespotykane wcześniej zainteresowanie. Kto tam posprząta po PiS-ie? Giełda nazwisk trwa, ostatnio dołączyła do niej kandydatura Barbary Nowackiej (KO), wcześniej m.in. Kingi Gajewskiej i Katarzyny Lubnauer (KO). Sporo emocji wywołuje typowana na to stanowisko Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica). Czy powierzenie Lewicy resortu edukacji okaże się tak samo kłopotliwe, jak aborcja i związki partnerskie? Obawy przed potencjalnym konfliktem ideologicznym pojawiają się w różnych plotkach i przeciekach. Problem w tym, że unikanie konfliktu może nas zgubić.

Gdzie przebiega granica konfliktu?

W ostatnich latach pojawiły się lub nasiliły zagrożenia, których symbolem może być youtuberska tzw. PandoraGate. Cyberprzemoc, wykorzystywanie seksualne bez kontaktu fizycznego – to zjawiska, na które dorośli muszą dzieci mądrze przygotować. Czy zawiera się to w kompetencjach przyszłości, jakie ma dzieciom zapewnić szkoła? Oby.

A co z queerowymi dziećmi i młodzieżą? Czy deklarowana w umowie koalicyjnej walka z dyskryminacją, mową i czynami nienawiści z powodu orientacji i płci, obejmuje stworzenie przyjaznych warunków, bezpieczeństwo i realną pomoc dla dzieci transpłciowych, czy tu już przekracza granicę potencjalnego konfliktu ideologicznego? Że aborcja w kompromisach koalicyjnych się nie zmieściła, to już wiemy, a o czym nie wiemy? Gdzie przebiega granica konfliktu, jeśli chodzi o edukację seksualną, dostęp do ginekologów, antykoncepcji?

Nie tylko sprzątanie po PiS-ie

Istotne dla dzieci sprawy, które wymagają decyzji i działań polityków, można długo wymieniać – ciężar plecaków i prace domowe mają znaczenie, ale nie kluczowe, a psycholog w szkole to ważny krok, ale nie może być ostatni.

Instytucjonalna piecza zastępcza i tzw. domy dziecka, które od wielu lat mają przestać istnieć, a są coraz bardziej zapełnione. Narodowa strategia na rzecz walki z przemocą wobec dzieci, której uchwalenie od lat postuluje Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Systemowe zmiany w wielu instytucjach, których obowiązkiem jest zauważanie i prawidłowe reagowanie, kiedy dzieciom dzieje się krzywda. To wszystko od dawna jest do zrobienia. To zrozumiałe, że nie wszystko można zmieścić w obietnicach wyborczych czy umowie koalicyjnej.  Wiele kwestii powinno się jednak znaleźć w codziennej pracy opozycyjnego rządu.

Naprawianie złych decyzji PiS-u to jedno, ale mamy też zaniedbania sprzed więcej niż 8 lat – również jako społeczeństwo. PO miało dość czasu na wyciągnięcie wniosków. Jeśli nie otworzy się na współpracę z ekspertami i nie zacznie diagnozować potrzeb dzieci i młodzieży, zamiast skupiać się na nieprzekraczaniu granicy dobrego samopoczucia konserwatywnych partnerów politycznych, to nie ruszymy z miejsca.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Nina Olszewska
Nina Olszewska
Dziennikarka
Doktora nauk humanistycznych i geodetka, zawodowo związana z komunikacją i PR. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Publikowała na łamach m.in. „Dużego Formatu”, magazynu „Non/fiction” i Krytyki Politycznej. Autorka książki „Pudło. Opowieści z polskich więzień”.
Zamknij