Kraj

„Mówię o ważnych sprawach, człowieku!”

Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności dla rządu. Schetyna zawiódł, Szydło stanęła na wysokości zadania, a najsensowniej głos zabrał Kosiniak-Kamysz.

Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. To zdanie można było napisać w już w dniu, kiedy wniosek o wotum się pojawił, bo opozycja nie miała szans na jego przegłosowanie. To nie znaczy, że przy braku większości wniosek o wotum nieufności w ogóle nie ma sensu. Dzięki niemu można stworzyć okazję, by pokazać skalę przewin rządu i zainicjować sejmową debatę na ten temat, by przedstawić program, który dla rządu będzie alternatywą, albo żeby pokazać lidera opozycji w roli kandydata na premiera, który skupi na sobie uwagę i zjednoczy przeciwników rządu. Do ugrania było sporo, ale żadnego z tych celów nie udało się zrealizować.

Grzegorz Schetyna nie oczarował

Platforma Obywatelska długo ociągała się z pokazaniem kandydata na premiera. Jeśli wotum nieufności ma być konstruktywne, to oprócz tego, że mówi się o potrzebie zmiany rządu, trzeba pokazać, kogo widzimy na stanowisku szefa rządu. W końcu PO zaproponowało kandydaturę Grzegorza Schetyny. W przypływie szczerości wyrwało mi się w radiowym studiu, że gdybym była na miejscu Platformy to z taką blotką w rękawie też bym zwlekała.

Sierakowski: Schetyna nawet nie bajeruje, że ma jakiś plan

Schetyna miał dzięki przedstawieniu jego kandydatury na premiera urosnąć w oczach wyborców i pokazać się jako lider całej opozycji i jako człowiek gotowy wziąć na siebie ciężar premierostwa.

Raczej się nie udało. „Część konstruktywna wotum nieufności jest oczywiście tylko symboliczna” powiedział wprost prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Schetyna nieźle zaczął sejmowe wystąpienie: wyliczył wszystkie zastrzeżenia, jakie – słusznie – można mieć do rządu Beaty Szydło. Nie powiedział może nic nowego, ale to akurat nie zarzut, skupił się na tym, co znamy: Trybunał Konstytucyjny, rozmontowywanie instytucji państwa, Misiewicze, osłabienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej itp. Gdy doszło do przedstawienia kontrpropozycji, było już gorzej. Pomysły PO są wyłącznie reakcyjne – PiS dał 500 na drugie i kolejne dziecko, my damy na każde; PiS pozwala na ścinanie drzew, my nie pozwolimy, PiS centralizuje, my zdecentralizujemy itp. Najważniejsze, co zapowiedział Schetyna, to przygotowanie „aktu odnowy demokracji, restytucji Konstytucji”. Lider PO zapowiedział, że „jedną dużą ustawą znowelizujemy kilkadziesiąt szczególnie szkodliwych ustaw, które wprowadziliście. Ustaw, które naruszały Konstytucję i demokratyczny porządek państwa prawa.”. To daje nadzieję, że kiedy PiS przegra wybory i jej następczynią będzie Platforma, nowa ekipa rządząca nie rzuci się rozmontowywać kolejnych instytucji tłumacząc, że przecież to PiS zaczął ich niszczenie (to samo mówi teraz zresztą PiS o mediach czy o TK), ani też że postanowi skorzystać na własny użytek ze stworzonych przez PiS narzędzi, ale że zechce instytucje publiczne ratować. To jednak za mało, żeby uznać, że Grzegorz Schetyna zaproponował alternatywę dla rządów PiS.

Szef PO zaproponował „nie bycie PiS-em”. Premier Beata Szydło odparła, że PiS nie chce być PO („żebyśmy nigdy nie byli tacy, jak wy”) i tak oto PO-PiS-owski klincz powrócił.

Wotum nieufności nie zjednoczyło opozycji

Pokazanie się jako alternatywa dla rządu wyszło zatem średnio. Rozmowy z resztą opozycji też niespecjalnie się powiodły. W czasie sejmowej debaty nad wotum nieufności Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że to wniosek złożony samodzielnie, „bez konsultacji z innymi klubami”. „Nie mam żalu – dodał szef PSL – ale postawię sprawę jasno. Jeśli naprawdę chcecie odwołać PiS i uważacie, podobnie jak my, że szkodzą dzisiaj Polsce, to za trzy miesiące poprzecie wniosek o kolejne konstruktywne wotum nieufności, tym razem z premierem wskazanym przez PSL. I za kolejne trzy miesiące z premierem wskazanym przez Nowoczesną. A za kolejne może klub Pawła Kukiza zgłosi zrazem z nami taki wniosek. Wtedy każdy klub będzie mógł przedstawić swoją wizję Polski”.

Jeśli ktoś pozytywnie zaskoczył w czasie dzisiejszej debaty, to właśnie Kosiniak-Kamysz. Mówił konkretnie, w punkt, nie starał się ukwiecać swojego wystąpienia żartami czy opowieściami o bajkach (Pinokia wspominał Sławomir Neumann a Shreka Beata Szydło). Szef PSL był spokojny. Nie dawał się ponieść, jak wcześniej Schetyna, którego „Mówię o ważnych sprawach, człowieku” czy „Nie jesteśmy na ty” na pewno zostaną zapamiętane lepiej niż jego program.

Platformo, nie wyciągaj kart, wyciągaj wnioski

I wtedy na mównice weszła Szydło

Czarnym koniem sejmowej debaty okazała się jednak premier Beata Szydło. Nie musiała się bardzo wysilać, bo od początku było wiadomo, że jej stanowisko nie jest zagrożone. Mimo to była bardzo dobrze przygotowana merytorycznie. Sypała konkretami. Nie odnosiła się do zarzutów o niedrukowanie orzeczeń Trybunału, za to opowiadała o Rodzinie 500+, co oczywiste, o niskim bezrobociu, o wizycie kanclerz Angeli Merkel w Polsce. Nie wspomniała o klęsce w Brukseli ani o tym, że nas Orban zostawił na lodzie, co oczywiście podcina narrację o dobrych stosunkach z Wyszehradem, do tego jak zwykle mówiła monotonnym i nużącym głosem. Kiedy 500+ padło się po raz kolejny, można było odnieść wrażenie, że zacięła się płyta. Problem w tym, że to wszystko i tak wystarczyło na przygniecenie Schetyny do ziemi.

W 8 mili jest wspaniała scena bitwy, w czasie której Eminem (a raczej grany przez niego bohater) orientuje się, co wytknie mu przeciwnik i wyprzedza atak. Występuje pierwszy, jest w trudniejszej sytuacji. Nie czeka więc na zaczepki, tylko z góry odnosi się do tych, które padną. Lider PO nie wyprzedził kontrataku, choć był do bólu przewidywalny. Czy sam Grzegorz „zniszczę cię” Schetyna naprawdę nie mógł wpaść na to, co dla rapującego zioma z Detroit było oczywiste?

Opozycjo, chcesz wygrać z PiS? Podziel się na pół

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij