W ubiegłą środę odbyła się rozprawa przeciwko Piotrowi Ikonowiczowi, który miał zniesławić Amicę, bo krzyknął na pikiecie: „AMICA MA KREW NA RĘKACH”. Od środy kolejne osoby i fanpejdże piszą „AMICA MA KREW NA RĘKACH”. Powstają memy z napisem „AMICA MA KREW NA RĘKACH”. Jest nawet nakładka na profilowe ze zdaniem „AMICA MA KREW NA RĘKACH”.
W środę odbyła się rozprawa w sprawie, którą Amica Wronki wytoczyła Piotrowi Ikonowiczowi. Podobną sprawę wytoczyła też Annie Wilk-Baran, dziennikarce. Ikonowicz miał zniesławić firmę, mówiąc po samobójstwie jednej z pracownic, Ilony Pujanek, że Amica jest współodpowiedzialna za jej śmierć i – jak powiedział – „ma krew na rękach”. Z kolei kilka pracownic, w tym córka Ilony, Joanna Pujanek, zostały oskarżone o zniesławienie przez pracowników Amiki*.
W trakcie sprawy dotyczącej śmierci Pujanek inne pracownice opowiadały o wycieńczających warunkach pracy, przymusowych nadgodzinach, braku klimatyzacji czy dostępu do wody i molestowaniu ze strony przełożonego. Gdy pracownice odmawiały napastującemu, były celowo poniżane. Mówiły, że na wyższych pozycjach są sami mężczyźni – a najgorszą pracę wykonują kobiety, przerzucane ze stanowiska na stanowisko. Możemy o tym przeczytać w tekście Ludmiły Anannikovej i Piotra Żytnickiego w „Dużym Formacie”.
Śledztwo dotyczące samobójstwa Pujanek zostało umorzone mimo zeznań pracownic. Zgodnie z ustaleniami Anannikovej i Żytnickiego dano wiarę zeznaniom przełożonych, a nie pracownic. Milioner Jacek Rutkowski, prezes Amiki, pozwał dziennikarkę Annę Wilk-Baran, która wysłuchała kobiet, opowiadających o warunkach pracy w firmie, i o tym napisała.
W tę środę w Sądzie Okręgowym w Poznaniu w procesie, który wytoczyła mu Amica, zeznawał Piotr Ikonowicz. Nie napisały o tym prawie żadne media. Informacje pojawiły się w nielicznych gazetach i portalach. Ale sala była wypełniona po brzegi: nie wszyscy mieli gdzie siedzieć, niektórzy przykucnęli na parapecie, inni stali. To nie byli dziennikarze ani politycy. Ikonowicza wspierali inni pracownicy i działacze. A przede wszystkim – pracownice i działaczki.
Brat Magdy Gessler nie ma pieniędzy!
Sędzia: – Używał pan wulgarnych okrzyków. Chodzi konkretnie o „Faszyści, burżuje, wasz koniec się szykuje”.
Ikonowicz: – To historyczny okrzyk, ma sporą tradycję. Co więcej, wiele osób wznosiło ten okrzyk, nie można mnie indywidualnie za niego winić. A w kontekście obecnej władzy to hasło staje się bardzo aktualne.
Sędzia: – Nie zajmujmy się kwestiami politycznymi.
czytaj także
Ikonowicz: – Myślę, że nie ma bardziej politycznej kwestii niż prawa pracownicze i godność człowieka.
Sędzia: – Przejdźmy do pikiety, którą zorganizował pan pod Amicą.
Ikonowicz: – Gdy pikietowaliśmy, ludzie z Amiki chcieli nas zagłuszyć młotem pneumatycznym. To oczywiście był absurd. Chyba nie musimy udowadniać, że nie rozbija się chodnika młotem pneumatycznym? Czy potrzebujemy do tego opinii specjalisty?
Sędzia: – To nie jest przedmiot sprawy.
czytaj także
Ikonowicz: – Poza zagłuszaniem była także ekipa operacyjna, która wszystko filmowała. Pracownicy podchodzili do nas, ale tak, żeby kamery ich nie widziały. Jako stary solidaruch cieszyłem się, gdy robili znak wolności, dwa palce ułożone w znak „v”. Ale za czasów komuny ręka była dumnie uniesiona, na górze, widoczna. A pracownicy we Wronkach robili ten gest solidarności na dole, przy nogach, żeby nie było widać. To pokazuje upadek pozycji pracownika w Polsce.
Pomimo wszystkich trudów i przykrości, na jakie jesteśmy narażeni, cieszę się, że ten proces się toczy. Stawka jest bardzo wysoka, warto o nią walczyć: to godność ludzi pracy, ludzkie życie. Dzięki naszej walce udało się zdobyć podwyżki i szkolenia antymobbingowe. To zasługa naszych działań. Najbardziej podziwiam hart ducha, odwagę, szlachetność kobiet, które postanowiły zawalczyć. Naraziły się na procesy, nierzadko karne, a mimo to dawały świadectwo. Przy walce o prawa człowieka najważniejsza jest odwaga ludzi przy dawaniu świadectwa.
czytaj także
Ja wrócę do Warszawy – nie mam pieniędzy i nie będę miał, więc nie wiem, jak to będzie rozwiązane, jeśli przegram. Ale naprawdę boję się o te kobiety – one zostaną we Wronkach.
Na dole ludzie są porządni
Mecenas Amiki próbował zakwestionować wiedzę Ikonowicza, wypytując, czy rozeznał się w lokalnym rynku pracy. Warunki pracy w Warszawie i Wronkach są w końcu zupełnie inne. Dopytywał także o żądania, takie jak żłobek w miejscu pracy: czy którakolwiek fabryka w Polsce może się tym pochwalić? Próbował przedstawić postulaty Ikonowicza jako niemożliwe do spełnienia przez żadną firmę i wynikające z warszawskiego idealizmu, a jego działania jako próbę zniszczenia Amiki, kiedy inne firmy działają dokładnie tak samo.
czytaj także
Mecenas: – Czy rozpoznał pan rynek lokalny przed przyjazdem do Wronek?
Ikonowicz: – Nie, ale gdy przyjechałem, zadałem pracownikom jedno pytanie: ile zarabiają. Odpowiedź była bardzo smutna. Praca na taśmie w fabryce jest ciężka i należy się za nią wysokie wynagrodzenie, a nie minimalna krajowa.
Mecenas: – Gdyby wiedział pan, że w innej fabryce były dwa samobójstwa, czy zareagowałby pan?
Ikonowicz: – To pytanie retoryczne. Wszędzie, gdzie dzieje się krzywda pracownikom, nas nie może zabraknąć. Ruch Sprawiedliwości Społecznej temu służy.
czytaj także
Mecenas: – Czy osoby, które zabiera pan na pikiety, dostają pieniądze? (śmiech wszystkich siedzących na sali, oburzone krzyki)
Ikonowicz: – Ludzie płacą za przyjazd tutaj. Dopłacają do tego. Nikt im nie płaci. Widzi pan, oburzyli się, bo nie działają z chęci zysku, tylko solidarności.
Na koniec chciałbym powiedzieć, że bardzo wielu ludzi nie wierzy w solidarność: w to, że ludzie mogą być dobrzy. Elity polityczne, klasy posiadające chętnie rozpowszechniają mit złego Polaka. Ten mit jest nieprawdziwy, ale ma uzasadnić chciwość i podłość ludzi na górze. Na dole ludzie są porządni.
czytaj także
Jak mówić o wyzysku? Wcale
Pracownice opowiedziały o wyzysku – ale zamiast zajmować się tym tematem i z nim walczyć, przyglądamy się dziennikarce i działaczowi, którzy te opowieści nagłośnili, lustrujemy każde ich słowo, czy na pewno powiedzieli o wyzysku dobrze czy źle.
Oczywiście wychodzi na to, że źle – nie ma dobrego sposobu mówienia o wyzysku. Podobnie jak o przemocy seksualnej.
Ikonowicza wspierali inni pracownicy i działacze. A przede wszystkim – pracownice i działaczki.
Milioner Rutkowski zabiera większość zysków, które wypracowali pracownicy – ale mecenasa firmy interesuje to, czy aktywiści przyjeżdżają tu za swoje pieniądze. Amica rozpoznała rynek lokalny i dzięki temu płaci pracownikom dokładnie tyle, żeby byli w stanie przeżyć, ale nie byli w stanie się uwolnić i rozwijać – ale mecenas firmy odpytuje walczącego o zmianę tego stanu rzeczy Ikonowicza jak na klasówce, żeby go zgnoić przed rówieśnikami.
„AMICA MA KREW NA RĘKACH” – to słowa, którymi zajmuje się sąd. Ale nie sprawdza, jak wyglądają warunki pracy w firmie. Brak dostępu do wody, przymusowe nadgodziny, praca ponad siły, dyskryminacja kobiet, molestowanie – to nie są problemy, którymi zajmuje się sąd. Sąd zajmuje się tym, kto wypowiedział te słowa i jak bardzo skrzywdził tym Amicę i milionera Rutkowskiego.
Winna okazuje się nie Amica – winni okazują się ci, którzy nagłośnili wyzysk w firmie. A Amica to ofiara, która domaga się przeprosin. Pracownice nie usłyszą przeprosin za to, co przeszły. Za to ci, którzy ich słowa nagłośnili, mogą być zmuszeni spłacać olbrzymie kary pieniężne. Zupełnie jakby problemem nie był wyzysk, tylko opowiedzenie o nim.
Od tożsamości do interesu ekonomicznego. Czego nas uczy strajk nauczycieli?
czytaj także
ZZZOS: Zaprzecz, Zaatakuj i Zamień Ofiarę ze Sprawcą
Ten proces trwa już 2 lata. Ile Amica wydała pieniędzy, żeby ścigać osoby, które odważyły się wypowiedzieć na temat korporacji w mediach? O ile wyższe byłyby wynagrodzenia pracowników, gdyby poświęciła je na nich?
Wyobrażacie sobie, że jesteście w żałobie po śmierci matki, próbujecie wyjaśnić jej motywacje, po czym dostajecie oskarżenie od pracownika korporacji, która według waszej wiedzy przyczyniła się do zniszczenia stanu zdrowia matki? Co to za chory świat, w którym tak poprzestawiały się wartości? Jak można tak torturować cierpiących ludzi?
Dlaczego należy poprzeć strajk taksówkarzy, a Ubera odinstalować
czytaj także
W ten sposób duże korporacje zamykają usta ludziom, którzy chcą opowiedzieć o swoim doświadczeniu w pracy.
Amica najpierw zaprzeczyła, że śmierć Pujanek ma jakikolwiek związek z pracą, następnie zaatakowała dziennikarkę i działacza, którzy o tym informowali. Obecnie jest w sądzie jako poszkodowana, a oni – jako oskarżeni.
Zgodnie z teorią Jennifer J. Freyd napastnicy seksualni często odpowiadają na oskarżenia o gwałt przez „DARVO”: Deny, Attack, and Reverse Victim and Offender (pol. ZZZOS: Zaprzecz, Zaatakuj i Zamień Ofiarę ze Sprawcą).
Ukraińcy nie wyjadą do Niemiec. Ale nie dlatego, że w Polsce jest im dobrze
czytaj także
To samo można powiedzieć o wyzyskujących.
Cenzura milionów
Boicie się cenzury? Że nie będzie można mówić, co się myśli? Że ograniczy was polityczna poprawność? Cenzura istnieje, tu i teraz. Pracownicy, dziennikarze i działacze codziennie są cenzurowani. Korporacje zamykają im usta.
I to jest naprawdę niebezpieczne, a nie jakiś potwór politycznej poprawności, gender czy LGBT, które prawica stworzyła tylko po to, by zasłonić prawdziwe zagrożenie: pełną kontrolę wielkich korporacji i milionerów. Milionerów, którzy za nic mają prawa człowieka, wolność wypowiedzi czy nienaruszalność fizyczną. Milionerów, którzy codziennie kupują sobie nasze ciała na osiem i więcej godzin – a w pakiecie nasze posłuszeństwo na całą dobę, siedem dni w tygodniu. Którzy ścigają nas, gdy chcemy o tym opowiedzieć.
14 godzin harówy to pestka [rozmowa z Joanną Kuciel-Frydryszak]
czytaj także
Skoro nie możemy mówić o przemocy, która nas spotyka, to jak możemy ją zmienić?
„Amica ma krew na rękach”
Po rozprawie Ikonowicza kolejne osoby i fanpejdże piszą „AMICA MA KREW NA RĘKACH”. Powstają memy z napisem „AMICA MA KREW NA RĘKACH”. Jest nawet nakładka na profilowe z napisem „AMICA MA KREW NA RĘKACH”.
Nie odbywa się to w wysokonakładowych dziennikach czy w mainstreamowych portalach, gdzie nie ma ani słowa o środowej rozprawie – to działanie oddolne, solidarnościowe. I – to dopisek dla mecenasa Amiki – nikt za nie nie płaci.
czytaj także
Czy Amica ma zamiar pozwać ich wszystkich? Kilkaset osób? Szukać każdego autora mema z anonimowego fanpejdża? Sprawdzać nakładki, które ludzie dodają do zdjęć na Facebooku? Rozliczać ich z lajków pod każdym postem „AMICA MA KREW NA RĘKACH”? Domagać się przeprosin od każdej z tych osób?
W razie czego wyżej macie ściągę, jak odpowiadać w sądzie.
* Pierwotnie napisaliśmy, że Amica pozwała również kilka pracownic firmy oraz wszystkie lokalne czasopisma, w których znalazły się artykuły na ten temat. Nie jest to prawdą. W rzeczywistości kilka pracownica Amiki zostało oskarżonych o zniesławienie przez swoich przełożonych, również pracowników Amiki. Amica nie wszczęła też postępowania przeciwko mediom, z wyjątkiem sprawy wytoczonej dziennikarce Annie Wilk-Baran. Błędne informacje w tekście zostały skorygowane 12.11.2019.
*
Poniżej publikujemy sprostowanie, jakie otrzymaliśmy od firmy Amica S.A.:
„W artykule Ikonowicz kontra Amica z 5/11/2019, stanowiącym relację z procesu, jaki toczy się pomiędzy Amica S.A. z panem Piotrem Ikonowiczem, podano nieprawdziwe informacje, jakoby Amica S.A. wytoczyła sprawy sądowe wszystkim pracownicom, które komentują w mediach sprawę samobójstwa pani Ilony Pujanek, jakoby pozwała jej córkę, panią Joannę Pujanek, jakoby pozwała również wszystkie lokalne czasopisma, w których znalazły się artykuły na ten temat, atakując ludzi, którzy chcą opowiedzieć o swoim doświadczeniu w pracy.
Jest to w całości nieprawda! W związku ze sprawą śmierci pani Ilony Pujanek Amica S.A. nie wytoczyła żadnego procesu ani nie wszczęła żadnego postępowania przeciwko żadnemu pracownikowi, ani przeciwko żadnym mediom, za wyjątkiem spraw przeciwko lokalnej działaczce pani Annie Wilk-Baran. Może to zostać w prosty sposób sprawdzone”.