O tym, że brakuje mieszkań, mówią już niemal wszyscy politycy. Zamiast po raz setny zastanawiać się, czy powinna być jedna, czy dwie listy opozycji, postanowiliśmy przyjrzeć się konkretnym propozycjom w konkretnej dziedzinie. Przejrzeliśmy dla was programy i propozycje partii dotyczące mieszkalnictwa.
Piekło zamarzło – guru polskiego liberalizmu stwierdził, że mieszkanie jest prawem człowieka. Jeszcze niedawno takie hasła, płynące ze strony Lewicy i organizacji lokatorskich, były przez polityczny mainstream wyśmiewane, a narastający kryzys mieszkaniowy ignorowano. Teraz retoryka się zmienia, ale czy idą za tym konkretne propozycje i zmiany programowe?
W zeszłym roku oddano do użytku 235 tysięcy nowych mieszkań, co jest najlepszym wynikiem od czasów Gierka. Szkoda, że to kropla w morzu potrzeb, niedobór mieszkaniowy może bowiem wynosić nawet 3 miliony. Na dodatek zdecydowana większość lokali będzie dostępna jedynie dla względnie zamożnych, kupujących je na własność. Tylko kilka tysięcy z nowo wybudowanych stanowią mieszkania spółdzielcze, społeczne czynszowe i komunalne. Aktywność państwa i samorządów w budownictwie pozostaje od czasu transformacji ustrojowej minimalna.
Polityka mieszkaniowa w Polsce to porażka. Zmieni się teraz albo nigdy
czytaj także
W połączeniu z innymi czynnikami prowadzi to do przymusu własności – w Polsce mieszkań na wynajem jest wyjątkowo mało, szacuje się ich liczbę na ok. 1,2 miliona w całym kraju. Dodajmy niską (i wciąż malejącą) liczbę lokali komunalnych, a okazuje się, że w wielu przypadkach łatwiejsze jest kupno mieszkania na wieloletni kredyt. Jednak przy ich ograniczonej liczbie oraz wysokich cenach to również opcja dostępna nie dla wszystkich.
czytaj także
W efekcie miliony Polaków, zwłaszcza młodych, o własnym lub wynajętym lokum mogą jedynie pomarzyć, żyjąc dalej u rodziców lub godząc się na warunki urągające wszelkim standardom. Co mają im do zaproponowania politycy?
PiS: Nie udało się
Rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego było jedną z wielkich obietnic PiS-u, gdy partia dochodziła do władzy w 2015 roku. Zapowiadano budowę setek tysięcy nowych mieszkań, z których większość miała trafić do osób o niższych i średnich dochodach. W ramach Narodowego Programu Mieszkaniowego rząd wraz z organami państwowymi miał współpracować z samorządami i podmiotami prywatnymi, aby zwiększyć znacząco liczbę lokali dostępnych na wynajem. Brzmi dobrze, ale niestety rzeczywistość zweryfikowała te szumne deklaracje.
Uruchomiony w 2016 roku program okazał się wielką klapą i obecnie politycy Zjednoczonej Prawicy przerzucają się odpowiedzialnością za jego niepowodzenie. Jak podaje w swoim raporcie NIK, mimo planów wybudowania 100 tysięcy mieszkań do końca 2019 roku na koniec roku 2021 liczba lokali oddanych do użytku ledwo przekraczała 15 tysięcy. Jeśli Mieszkanie+ ma zrealizować zakładane cele, to do 2030 roku trzeba oddać ich do użytku jeszcze 2 miliony, a przy takim tempie jest to niemożliwe. Na chwilę obecną 37 proc. polskiego społeczeństwa żyje w przepełnionych mieszkaniach (ponad dwa razy więcej, niż wynosi średnia unijna) i jak widać, prędko się to nie zmieni.
Jak rząd komentuje swoją porażkę? Prezes Kaczyński zrzuca winę na deweloperów, tłumacząc: „Układ deweloperski, stworzony na początku lat 90., pozwolił pewnym niewielkim grupom zdobywać ogromne zyski. Mówię uczciwie: nie udało nam się złamać tego układu. Nie udało się doprowadzić do tego, by budować tanie mieszkania na wielką skalę”.
Ignoruje przy tym możliwości obejścia przeszkód przez większe zaangażowanie państwowe. Jednocześnie politycy PiS-u chwalą się rekordowymi liczbami nowych mieszkań oddawanych do użytku przez sektor prywatny. Problem w tym, że według danych NIK-u udział lokali odpowiadających potrzebom osób o niskich i przeciętnych dochodach stanowił w ostatnich latach jedynie 2,5 proc. całości. Tak więc w polityce mieszkaniowej rząd Zjednoczonej Prawicy wiele obiecał, lecz mało zrobił.
To sprawia, że z tym większym dystansem trzeba podchodzić do nowych inicjatyw PiS-u. Aby pomóc osobom kupującym pierwsze mieszkania na kredyt, w ramach Polskiego Ładu przyjęto program „Mieszkanie bez wkładu własnego”, zwalniający kredytobiorców z konieczności finansowania wkładu własnego. Krokiem w stronę budownictwa publicznego są natomiast Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe. Z ich pomocą państwo ma nadrobić spore zaległości w oddawaniu do użytku tanich mieszkań na wynajem, już bez opierania się na prywatnych deweloperach. Inną pozytywną zmianą mógłby być podatek katastralny, o którym coraz częściej się mówi, ale na razie w planach jest opodatkowanie jedynie niektórych pustostanów.
A co na to opozycja?
Lewica: Mieszkanie prawem, nie towarem
Najdłuższy staż w walce z problemami mieszkaniowymi mają środowiska lokatorskie, które odpowiadają za spopularyzowanie powyższego hasła.
Mieszkanie prawem, nie towarem – historia pewnego nieporozumienia
czytaj także
Bywa ono źle rozumiane, krytycy lubią sprowadzać je do absurdu i mówić o rozdawaniu luksusowych apartamentów w warszawskich drapaczach chmur. U podstaw leży jednak proste założenie, że każdy człowiek ma prawo do posiadania dachu nad głową i życia w akceptowalnych warunkach – przypomnijmy, że według danych Ministerstwa Infrastruktury ok. 5 Polek i Polaków osób żyje „w warunkach substandardowych”. O poprawę sytuacji od dawna walczą różne lewicowe organizacje, a od kilku lat również Lewica parlamentarna.
Najbardziej konkretny program ma w tej sprawie partia Razem. W jej programie znajdują się postulaty zwiększenia bezpieczeństwa lokatorów, obniżenia czynszów i co najważniejsze, powołania do życia publicznych przedsiębiorstw mieszkaniowych. Ograniczyłoby to zależność państwowych programów od współpracy z deweloperami i dałoby większe pole manewru przy budowie nowych mieszkań, z których część zostałaby sprzedana, ale większość udostępniona pod tani wynajem.
czytaj także
Pod wpływem Razem kształtują się również propozycje koalicyjnej Lewicy. Podczas wspólnej konferencji obiecano stworzenie Państwowej Agencji Mieszkaniowej, która w latach 2025–2029 ma zbudować 300 tysięcy tanich mieszkań. Oprócz tego mówiono o lepszym planowaniu przestrzennym, które skończy z chaosem urbanistycznym, wywoływanym przez podporządkowaną zyskowi działalność deweloperską.
Na razie sukcesem Lewicy jest wpisanie budowy 75 tysięcy mieszkań pod tani najem do Krajowego Planu Odbudowy, ale więcej jako opozycja nie przeforsuje.
PO: Powrót „Mieszkania dla Młodych”
Tradycyjnie polscy liberałowie lekceważyli „rzekomy” kryzys mieszkaniowy i wyśmiewali hasło „mieszkanie prawem, nie towarem”. Teraz jednak sięgają po nie Tusk i Hołownia, dostrzegając konieczność zmiany nastawienia, przynajmniej w retoryce. Wydaje się jednak, że partie nie nadążają za swoimi liderami. O ile przywódca Platformy mówił niedawno, że mieszkanie jest nie przywilejem, ale prawem człowieka, to inni politycy PO szybko zaczęli tłumaczyć, że absolutnie nie ma mowy o budowaniu mieszkań przez państwo lub jakiejkolwiek ambitniejszej polityce na tym polu.
W programie KO znajduje się obietnica powrotu do nieudanego „Mieszkania dla Młodych”, czyli dofinansowania kredytobiorców kupujących mieszkania, co ani nie pomoże ludziom bez zdolności kredytowej, ani nie zwiększy liczby dostępnych lokali. Reprezentanci Platformy mimo to dalej stawiają na tego typu rozwiązania i zapowiadają co najwyżej dopłaty do czynszów jako uzupełnienie starych programów.
Podobnie PSL nie przedstawił żadnych nowych propozycji w tej kwestii.
Polska 2050: Więcej mieszkań komunalnych
Nieco ciekawiej wyglądają za to deklaracje Polski 2050. Ze strony tego ugrupowania pojawiły się obietnice zwiększenia liczby mieszkań komunalnych oraz odciążenia samorządów w administrowaniu nimi.
Co więcej, na stronie Strategie2050 można przeczytać o wsparciu dla fabryk domów modułowych, tak aby w każdym województwie było ich po kilka. Technologia prefabrykacji, kojarzona zwykle z peerelowską „wielką płytą”, miałaby pozwolić na budowanie nowych mieszkań w większej liczbie i w szybszym tempie. Trzeba zaznaczyć, że nie jest to oficjalny postulat Polski 2050, lecz jeden z pomysłów obecnych w tym środowisku.
Szczegółowego programu całej partii na razie nie ma, chociaż wypowiedzi osób z nią związanych pozwalają mieć nadzieję, że polityka mieszkaniowa nie będzie się obracać jedynie wokół kredytów hipotecznych. To byłby już duży krok naprzód po dekadach dominacji wolnorynkowej ideologii, według której budowę mieszkań trzeba zostawić wyłącznie w rękach deweloperów.
Konfederacja: Obniżki podatków i deregulacja prawa budowlanego
Nieśmiałe propozycje liberałów to wciąż o wiele więcej, niż ma do zaoferowania Konfederacja. W jej programie niewiele miejsca poświęcono kryzysowi mieszkaniowemu, ale zdaniem skrajnej prawicy wystarczyć powinny obniżki podatków oraz deregulacja prawa budowlanego.
Ten ostatni postulat został częściowo zrealizowany przez PiS, ale efekty są marne – w ostatnim półroczu z uproszczonych procedur skorzystano przy budowie 364 domów na Mazowszu. To i tak nieźle, bo na Opolszczyźnie takich inwestycji zgłoszono… trzy.
czytaj także
Jednocześnie Korwin ironizuje, że skoro w konstytucji jest prawo do dachu nad głową, to równie dobrze można w niej zawrzeć prawo do posiadania pięciu par butów (dla kobiet „dodatkowo dwie pary szpilek”). To głos politycznego dinozaura, który nie zważa na realne potrzeby społeczne.
Na szczęście podobnych opinii będzie coraz mniej, skoro już nawet najbardziej zatwardziali liberałowie zaczynają dostrzegać kryzys mieszkaniowy i konieczność walki z nim. Oby tylko nie skończyło się na pustych deklaracjach, obietnic bowiem – w przeciwieństwie do mieszkań – nie brakuje.