Tydzień pracy trwający 35 godzin, inwestycje w nowe technologie, budownictwo społeczne, OZE i energetykę jądrową, wszystkie leki na receptę za darmo, waloryzacja 500+ do 700+, legalna, bezpieczna aborcja, europejska armia i wzmocnienie Parlamentu Europejskiego – na programowej konwencji Razem, która odbyła się w Warszawie w sobotę, nie brakowało odważnych pomysłów.
Słuchając kolejnych liderów Razem, można było odnieść wrażenie, że partia zaczyna właśnie długą prekampanię wyborczą. Adrian Zandberg w otwierającym konwencję przemówieniu wyznaczył jej horyzont i stawkę: ma być nią to, jak będzie wyglądała Polska po PiS. Partia Kaczyńskiego jest bowiem, jak przedstawiało to Razem, formacją schyłkową, skazaną na klęskę w 2023 roku. Zamiast zajmować się PiS, Ziobrą, Morawieckim czy nieszczęsnym ministrem Czarnkiem, trzeba zacząć rozmawiać, co dalej.
W sobotę Razem na pytanie „co po PiS?” przedstawiło rozbudowaną, bardzo ambitną wizję. Hasło konwencji brzmiało „Gotowi na jutro” – co niestety brzmi trochę jak reklama firmy ubezpieczeniowej – ale równie dobrze mogłoby brzmieć „gotowi do rządów”. Razem starało się bowiem przedstawić jako partia, która – jeśli tak zdecydują wyborcy – jest przygotowana, by wziąć odpowiedzialność za władzę w kraju.
Najbardziej ambitny program od reform Balcerowicza
Na podstawie sobotniej konwencji można powiedzieć, że gdyby Razem tworzyło samodzielnie rząd, byłby to najbardziej transformacyjny gabinet od czasów rządu Mazowieckiego i reform Balcerowicza.
Razem przedstawiło swoje pomysły na zmianę Polski w kilku obszarach, takich jak mieszkalnictwo, energia, rynek pracy, polityka miejska, zdrowie, transport, wreszcie Europa. Wszystko to układało się w wizję nakierowanego na przyszłość, dynamicznego i nowoczesnego, a zarazem zielonego i sprawiedliwego społecznie państwa. Jest to wizja skierowana raczej do mniej zamożnej części progresywnej klasy średniej i młodych ludzi, którzy najpewniej w przyszłości zasilą tę klasę, niż do wkurzonej klasy ludowej – ale to w tej pierwszej grupie jest raczej elektorat Razem.
Jak ratować Ukrainę, Unię i klimat naraz? Lewica szuka nowej opowieści o Europie
czytaj także
Poziom prezentacji składających się na tę wizję był różny. Świetne wystąpienie poświęcone transportowi miała reprezentująca okręg sieradzki posłanka Paulina Matysiak. Zaczęła od bardzo konkretnego przykładu: swojej rozmowy z nastolatką z kujawskiej wioski, która chciałaby iść do liceum w Toruniu, ale nie jest w stanie, bo jej wioska nie ma umożliwiającego naukę w stolicy województwa połączenia kolejowego lub autobusowego. Pozostaje jej gorsze liceum w mniejszym, ale lepiej skomunikowanym mieście.
Ta anegdota doskonale pokazuje, jak działa wykluczenie komunikacyjne i jakie niesie ze sobą koszty. Nie tylko środowiskowe, ale także te związane z mobilnością społeczną, równością szans, jakością życia, prawem do uczestnictwa w edukacji i kulturze. Matysiak bardzo sensownie mówiła o konieczności inwestycji w transport publiczny, w połączenia lokalne, umożliwiające dojechanie z każdej wioski do najbliższej gminy, z gminy do powiatu, a z powiatu do miasta wojewódzkiego. Zaproponowała także ujednolicenie sprzedaży biletów – tak by niezależnie od tego, którą spółką kolejową podróżujemy, czy korzystamy z usług prywatnego przewoźnika autobusowego, czy państwowego, bilet dało się kupić w jednej aplikacji, gdzie dostępny byłby też stały, przewidywalny rozkład jazdy.
Bardzo rozsądnie brzmiało też to, co w sobotę mówiono o transformacji energetycznej. Razem jest dziś w Polsce chyba jedyną partią, która faktycznie kieruje się w tej kwestii nauką, a nie myśleniem życzeniowym – jak siły obiecujące, że jeszcze z pięć dekad możemy opierać się na węglu – czy paniką moralną, jak partie wykazujące wręcz „religijny” opór przed atomem. Propozycja transformacji energetycznej opartej na atomie i OZE, do jakiej raz jeszcze zobowiązało się Razem, jest dziś po prostu najbardziej sensowną dla Polski drogą. Można też się tylko podpisać pod tym, co poseł Maciej Konieczny mówił o wzmocnieniu Parlamentu Europejskiego i obronnego wymiaru Unii Europejskiej.
Energetyczna konferencja Lewicy: czy to się zepnie bez atomu?
czytaj także
Magdalena Biejat upominała się z kolei o otwarcie polityki na młodych ludzi i ich problemy. Słusznie zwracała uwagę, że nie świadczy dobrze o polskiej polityce to, że jako czterdziestolatka z „całkiem już dużymi dziećmi” uchodzi ciągle za „młode pokolenie” polskiej polityki. Posłanka przemawiała na tle hasła „młodzi mają rację” i mówiła o politykach istotnych dla młodych pokoleń. Szkoda, że nie towarzyszył jej nikt z młodzieżówki Razem, tak by młodzi faktycznie mogli na konwencji sami wypowiedzieć się w swoim imieniu.
W nastroje społeczne trafiało też to, co posłanka Daria Gosek-Popiołek i członek zarządu partii, ekonomista Maciej Szlinder, mówili o rynku mieszkaniowym: cenach czyniących z mieszkania produkt niedostępny nawet dla klasy średniej, ciężarze rosnących kredytów, niestabilności i drożyźnie panujących na rynku najmu. Jednocześnie propozycje Razem dotyczące rozwiązania tego problemu, choć ogólnie słuszne (rząd finansuje budowę mieszkań na wynajem przez samorządy, które w razie problemów mogą skorzystać z pomocy publicznego dewelopera), na razie brzmią bardzo ogólnie. Pytani o szczegóły politycy Razem – np. posłanka Gosek-Popiołek w wywiadzie dla OKO.press – mają świadomość problemów, jakie będzie musiał rozwiązać ich program, np. z gruntami, na których miałyby powstać obiecane mieszkania, ale mają problem z konkretnymi pomysłami, jak im zaradzić. Jeszcze bardziej ogólnie brzmiały zapowiedzi inwestycji w nowe technologie – a to bardzo ważne, by lewica była siłą realnie progresywną, z pomysłem nie tylko na redystrybucję, ale też nowy „silnik” gospodarczo-społecznego rozwoju.
Przy ratach kredytu szybujących do góry tak jak teraz oszczędne życie nie wystarczy
czytaj także
Kilka elementów konwencji było bardziej dyskusyjnych. Razem zapowiedziało złożenie „do końca wakacji” projektu skrócenia tygodnia pracy do 35 godzin. Czy to dziś temat, który może politycznie zaskoczyć? To prawda, w Polsce dokonuje się bardzo potrzebna dyskusja o równowadze między czasem wolnym a pracą, przestajemy godzić się na pracę ponad siły, krótszy czas pracy jest przyszłością. Tylko czy w momencie, gdy problemem jest drożyzna, spadająca siła nabywcza gospodarstw domowych, lęk przed recesją, to temat realnie elektryzujący nawet potencjalny elektorat, a nie tylko aktywistów Razem? Zobaczymy, choć można mieć wątpliwości. Można też zastanawiać się, czy hasło „700+” jest celne. Inflacja zjadła dużą część 500+, ale także wszystkich innych świadczeń socjalnych. Także bliscy lewicy komentatorzy i eksperci zastanawiają się, czy pierwsze w kolejce do waloryzacji powinno być właśnie 500+, czy inne zasiłki.
Zaskakujące było też to, że w sobotę bardzo niewiele politycy Razem mówili o drożyźnie. Nie padła żadna konkretna propozycja, co zrobić z inflacją, jak godzić politykę kontrolującą wzrost cen z celami społecznymi. Scenariusz, w którym zbijamy inflację za cenę dwucyfrowego bezrobocia, też nie jest czymś, czego można by chcieć dla Polski. To jest dziś temat najbardziej poruszający ludzi, partia powinna poświęcić mu w sobotę więcej miejsca. Komunikat: wiemy, jak kontrolować drożyznę bez zmrożenia gospodarki na śmierć, nie musimy wybierać między drożyzną a recesją, mógłby dziś znaleźć odbiorców.
Brakowało też tematyki bezpieczeństwa. Europejska armia, o której mówił poseł Konieczny, to bardzo odległa kwestia. Dobrze byłoby, gdyby strona progresywna miała swoją narrację w sprawie obronności – np. odwołującą się do doświadczeń skandynawskich socjaldemokracji – błędem jest oddawanie tej sprawy prawicy.
Szkoły, szpitale, strzelnice. To lewica ma klucz do budowy prawdziwej odporności państwa
czytaj także
Jak nie przelicytować
Niezależnie od zastrzeżeń, które można mieć do konkretnych propozycji z soboty, a także wątpliwości związanych z tym, co na konwencji nie padło, imponuje programowa jasność i rozmach partii Razem.
Kluczowe wyzwanie, jakie stać będzie przed partią po wyborach, to jak nie przelicytować. Razem, jeśli będzie współtworzyć przyszły rząd, to z radykalnie mniejszościowej pozycji. Kluczowe pytanie, na jakie będzie sobie musiała odpowiedzieć partia, będzie brzmiało: na jakie kompromisy można iść, by zrealizować jakąś – najpewniej niewielką – część własnego programu?
Na początku konwencji Adrian Zandberg twardo postawił warunki, pod jakimi Razem mogłoby poprzeć przyszły rząd: zachowanie 500+, europejskie standardy na rynku pracy, żadnego mrożenia płac i wydatków socjalnych, liberalizacja ustawy aborcyjnej. „Chcę powiedzieć bardzo jasno: żadnych cięć socjalnych. To jest nasz warunek i w tej sprawie będziemy nieugięci. […] nowy rząd ma prowadzić politykę prospołeczną, bo inaczej zostanie rządem mniejszościowym” – mówił faktyczny lider Razem.
To dobra wyjściowa pozycja negocjacyjna, ale rzeczywistość wymusi jej korektę. W nowym Sejmie wcale nie musi się zebrać większość dla realnej liberalizacji dostępu do przerywania ciąży. A nawet jeśli się zbierze, to na pewno nie taka, która byłaby w stanie odrzucić w zasadzie pewne weto Dudy do gwarantującej to ustawy.
Od założycielskiego kongresu Razem z 2015 roku minęło siedem lat. Od tego czasu w polskiej polityce wiele się zmieniło. Otworzyła się przestrzeń dla lewicowego, prospołecznego i progresywnego myślenia, które wcześniej pozostawało w głębokiej niszy. Środowisko skupione wokół Zandberga miało w tym istotną zasługę. Bardzo symboliczne było to, że w tym samym czasie, gdy na warszawskiej ulicy Foksal trwała konwencja Razem, w Gołkowicach Górnych na Sądecczyźnie, w trakcie spotkania ze swoimi młodymi sympatykami, o tym, że mieszkanie jest prawem człowieka, powiedział… Donald Tusk. „Ja wiem, co to znaczy być młodym człowiekiem, wziąć ślub, być po raz pierwszy ojcem i nie mieć żadnej szansy na mieszkanie […] Dlatego bym dzisiaj powiedział bez chwili wahania, że mieszkanie jest prawem człowieka, to znaczy móc mieszkać w godnych warunkach to nie jest jakiś przywilej, to nie może być marzenie i dorobek całego życia” – mówił lider Platformy.
Pytanie, czy Razem skorzysta na tym widocznym zwrocie opinii publicznej. Czy nie dojdzie do sytuacji, gdy program wspieranej przez państwo budowy mieszkań na wynajem zostanie uruchomiony przez rząd, jeśli nie bez lewicy, to bez Razem. Odpowiedź na to pytanie zależy od taktycznego sprytu i politycznej dojrzałości partii. Stąd znak zapytania w tytule – wkrótce przekonamy się, jaka będzie na niego odpowiedź.