Kraj

Jedna trzecia kościelnych hierarchów w Polsce broni pedofilów

Co najmniej jedna trzecia skazanych księży pedofilów to księża katecheci! Chociaż tematem kościelnej pedofilii zajmujemy się razem z Joanną Scheuring-Wielgus już dobrych parę lat, ta proporcja nas zmroziła, bo mówi o tym, że publiczne szkoły stały się dla tego rodzaju przestępców podstawowymi łowiskami.

Od kiedy w październiku 2018 opublikowałyśmy mapę kościelnej pedofilii, czyli (do tej pory) jedyny publiczny dokument zbierający wiedzę o tych przestępstwach i pokazujący skalę tego, co opisano w mediach (a zatem czubek góry lodowej, bo większość spraw pozostanie nigdy nieopowiedziana przez straumatyzowane ofiary), ruszyła lawina kolejnych wydarzeń.

Kolega z pracy gwałci dzieci, szef o tym wie i go kryje. W Kościele to normalka

Wojciech Smarzowski obnażył hipokryzję Kościoła w Klerze. My, wspólnie z mecenaską Anną Frankowską, zawiozłyśmy do papieża Franciszka raport z nazwiskami dwudziestu czterech biskupów ochraniających pedofilów – to także był w kontekście Polski precedens, który obiegł krajowe i światowe media. Bracia Sekielscy podnieśli temperaturę debaty publicznej do wrzenia swoimi filmami, Tylko nie mów nikomu i Zabawą w chowanego. Artur Nowak i profesor Stanisław Obirek napisali swoje znakomite książki. Łączyłyśmy ze sobą kolejne ofiary, które do nas pisały, a nie wiedziały o sobie nawzajem, a tych, którzy byli gotowi mówić publicznie, kontaktowałyśmy z dziennikarzami. Ci zaś pisali coraz bardziej wstrząsające teksty o drapieżcach umiejętnie używających kościelnego autorytetu i przywilejów do krzywdzenia kolejnych dzieci.

Dzięki współpracy ze wspaniałymi prawniczkami i prawnikami jako Lewica złożyliśmy w Sejmie projekt powstania Komisji Prawdy i Zadośćuczynienia, wrzucony natychmiast do zamrażarki. Zamiast tego powstała Państwowa Komisja ds. Pedofilii, z powyrywanymi zębami i pazurami (czyli bez kompetencji prokuratorskich, które były zawarte w naszym projekcie), która jednak podjęła walkę. Złożyłyśmy do niej kilkadziesiąt zawiadomień, które uznała za warte rozpatrzenia i przesłała do prokuratury. Jeździłyśmy zatem na liczne przesłuchania, ale wiadomo, kto kieruje prokuraturą, więc sprawy umarzano. Wreszcie dzięki naszej współpracy z Komisją Sąd Najwyższy wydał w lipcu uchwałę, dzięki której być może wreszcie biskupi zaczną trafiać do więzienia za niezawiadamianie o przemocy seksualnej wobec dzieci, czyli za współudział (którym jest umożliwianie przestępcy seksualnemu dalszego działania przez krycie go). Przez cały ten czas uzupełniałyśmy naszą mapę kościelnej pedofilii i przemocy.

Władza nadal po stronie przestępców

Po czterech latach tego rollercoastera, który my także, co piszę z dumą, rozpędzałyśmy ile sił, jesteśmy w innym miejscu. Lawinowo spadła liczba dzieci chodzących na religię i ludzi chodzących do kościoła, dramatycznie spadło zaufanie do tej instytucji i religijność wśród młodych ludzi.

Masowe groby dzieci w Kanadzie, czyli Kościół jako bezwzględna organizacja przestępcza

Oczywiście duże zasługi w obnażaniu własnej nikczemności i hipokryzji, a także kompletnego odklejenia od chrześcijaństwa jako konkretnej filozofii działania, ma sam Kościół katolicki otwarcie spleciony z populistyczną prawicą u władzy, jawnie wspierający i domagający się łamania praw człowieka (barbarzyński zakaz aborcji, nagonki na kobiety i osoby LGBT), bezlitośnie i cynicznie drenujący publiczny budżet w bezprecedensowej skali i wpychający nos w najintymniejsze sfery życia ludzi.

Niestety, choć od października 2018 do sierpnia 2022 odnotowano 16 171 284 wejść na mapę, choć zmieniło się tak dużo, nie zmieniło się jedno. Państwo, obezwładnione przez populistów i fundamentalistów ze Zjednoczonej Prawicy, nie zmieniło swojego stosunku do Kościoła, a nieuzasadnione przywileje i bezkarność wobec polskiego prawa pozostały smutnymi symbolami tej relacji.

I właśnie to jasno pokazują zaktualizowane liczby na naszej mapie kościelnej pedofilii i przemocy. Ogromny wzrost liczby punktów oznaczających ofiary (z 286 do 755) jest jak wysypka pokazująca, że choroba trwa – co z tego, że zdiagnozowana, kiedy odpowiedzialni za leczenie odmawiają podania lekarstwa. Odmawiają, bo problemem są nie tylko sami sprawcy, ale też chroniący ich zwierzchnicy. A przecież to hierarchowie są partnerami prawicowców u władzy. Mamy ich na mapie już 43, w tym 3 kardynałów, 17 arcybiskupów i 23 biskupów. Cały episkopat zarządzający kościelną polityką liczy 135 hierarchów, a zatem, co łatwo obliczyć, co najmniej jedna trzecia polskiego episkopatu jest zamieszana w tuszowanie pedofilii i krycie molestatorów oraz gwałcicieli.

Księża pedofile polują w szkołach

Ze 131 skazanych (cztery lata temu było ich 59) największą, liczącą 41 osób grupę stanowią katecheci. Podobnie wysoki odsetek – 37 księży na 151 opisanych spraw – stanowią katecheci w kategorii spraw niezakończonych wyrokiem sądowym. To oznacza, że publiczna szkoła, wstawiająca religię w środek planu i wpuszczająca księdza do rady pedagogicznej, omawiającej najbardziej wrażliwe sprawy uczniów, okazuje się dla przestępcy w sutannie najlepszym łowiskiem.

Kościół katolicki boi się ludzi inteligentnych, bo oni mogą się zbuntować

Co gorsza, sądy najczęściej nie uznają – ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu – że przestępstwo seksualne na dziecku, dokonane dzięki pełnionej funkcji nauczyciela (ma się rozumieć, bez kompetencji, które prawdziwi nauczyciele zdobywają latami na studiach) to powód, żeby komuś dożywotnio zakazać pracy w szkole i pracy z dziećmi! Spośród 131 skazanych tylko 13 otrzymało taki zakaz dożywotnio, w ośmiu wypadkach miał on trwać 10 lat, w kilku pięć, cztery lata albo nawet tylko rok. W wielu wypadkach media w ogóle nie odnotowały zasądzenia takiego zakazu.

Jak ma się taka praktyka sądowa do wiedzy eksperckiej o naturze tego rodzaju przestępców? Jak piernik do wiatraka, oczywiście. Dlatego mamy odnotowane na mapie przypadki recydywy i wiele niewiadomych, bo kolejny ponury fakt jest taki, że państwo nie śledzi dalszych kroków zawodowych przestępców po odbyciu kary. A przecież ze statystyk samego Kościoła wiemy, że 75 proc. z nich pozostaje w dalszym ciągu księżmi, bo Kościół nie widzi problemu w tym, że ktoś, kto gwałcił lub molestował dziecko, ma zawodowo pouczać ludzi, co jest dobrem, a co złem.

Samo odbywanie kary też nie jest regułą, bo 41 wyroków z odnotowanych przez nas 131 to wyroki w zawieszeniu! Chcecie wiedzieć, za co ksiądz nie pójdzie do więzienia? Za molestowanie seksualne 15-letniego wychowanka domu dziecka (Jarnołtówek). Za dwuletnie molestowanie 13-latki i współżycie z nią (Szczawnica). Za molestowanie ośmiu dziewczynek (Garbno). Za molestowanie niepełnosprawnego chłopca i zmuszanie go do masturbacji (Warnice). Za całowanie 11-latka w usta, łapanie go za genitalia, pokazywanie mu pornografii i pojenie alkoholem (Otwock Wielki). Za wykorzystanie seksualne 17-letniego ministranta (Głogów). Za molestowanie ośmiolatków i znęcanie się nad nimi, obejmujące łapanie za krocze, bicie wskaźnikiem i wieszakami, ugryzienie w szyję połączone z naderwaniem ucha (Lututów).

Nietykalni proboszczowie i pseudoterapie

Kolejna smutna ciekawostka: druga co do wielkości grupa wśród skazanych księży to proboszczowie (40 na 131), a proboszcz to nie byle ksiądz, tylko ten, kto zarządza parafią, kto przebył drogę awansu zawodowego, kto w małej miejscowości jest autorytetem, któremu część społeczności (na szczęście malejąca) nie jest w stanie się przeciwstawić. To dlatego proboszczowie molestują latami, w kolejnych parafiach, bo Kościół nie ma też zwyczaju uprzedzać wiernych, że ich nowy pasterz to przestępca seksualny. Do tego, nawet jeśli należy on do tej niewielkiej grupy ukaranych wyrokiem sądowym, to nasze państwo także nie prowadzi ewidencji, do której mogliby zajrzeć parafianie obdarowani nowym proboszczem.

Torturowanie dzieci, pedofilia, wspieranie Putina. Co jeszcze ma zrobić Kościół, żebyście odeszli?

Religia w szkole to, jak wynika z liczb, o których wspomniałam, najpopularniejszy sposób polowania na ofiary, ale jest kilka innych, które powracają w wielu opowieściach na naszej mapie. To wyjazdowe rekolekcje, pielgrzymki i oczywiście indywidualne wyjazdy z księdzem dla ministrantów „w nagrodę” lub w celu „wsparcia” biednej rodziny (tak, rodzice wciąż dają się na to nabrać). Są też obozy i kolonie organizowane przez parafie, zwykle tańsze od komercyjnych i w ten sposób nęcące zwłaszcza tych w trudniejszej sytuacji materialnej.

No i najpaskudniejszy chyba sposób polowania na ofiary, czyli pseudoleczenie, uzdrawianie i prowadzenie „terapii”. Tu kościelni przestępcy znów żerują na nieudolności państwa. Sprywatyzowanie psychoterapii, brak psychologów w szkołach czy dramatyczny kryzys w psychiatrii dziecięcej sprawiają, że zdesperowani, łatwowierni, pozbawieni dostępu do właściwej ścieżki leczenia rodzice oddają własne, potrzebujące pomocy dzieci w ręce molestatorów podających się za egzorcystów (przypominam, że Polska jest europejskim centrum tych praktyk) i terapeutów.

Czekając na dołączenie państwa

To wszystko trwa i będzie trwać, dopóki kary za tego rodzaju przestępstwa nie będą nieuniknione i dotkliwe oraz dopóki krycie przestępców będzie dla biskupów bezkarne. Dlatego niezmiernie cieszy nas przełomowa uchwała Sądu Najwyższego z lipca, dotycząca art. 240 Kodeksu karnego. Zgodnie z nim ten, kto ma wiedzę o przestępstwie seksualnym wobec dziecka poniżej 15 roku życia i nie powiadomi o tym organów ścigania, może trafić do więzienia na 3 lata.

Artykuł wszedł w życie w lipcu 2017 roku. Jak zinterpretowali go biskupi? Według ich wykładni, jeżeli biskup wiedział o takim przestępstwie przed lipcem 2017 i nie poinformował organów ścigania, to wejście nowego prawa go nie dotyczy (pomimo że w lipcu 2017 dalej wie o przestępstwie i wcześniej o nim nie poinformował). Tak, karkołomne, ale jak łatwo się domyślić, prokuratura pod wodzą Zbigniewa Ziobry uznała, że skoro biskupi tak mówią, to tak jest – i wzięła się za umarzanie spraw. Na szczęście tego podejścia nie podzieliły Państwowa Komisja ds. Pedofilii ani Sąd Najwyższy. W związku z tym 26 sierpnia, wspólnie z Joanną Scheuring-Wielgus, złożyłyśmy ponownie 15 zawiadomień dotyczących m.in. kardynała Dziwisza i biskupów Dzięgi, Dziuby, Gądeckiego, Tyrawy, Hosera, Michalika i Polaka.

Uciec od przemocy: jakich zmian potrzebują domy dziecka i DPS-y?

Artykuł 240 Kodeksu karnego to niejedyny zapis prawa, który w kontekście krzywdzenia dzieci łamią od lat biskupi. Mamy też art. 72 Konstytucji RP o zasadzie dobra dziecka, który mówi, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją”. I art. 18 Kodeksu karnego, o pomocnictwie, dziwnie zapomniany przez prokuraturę, a dość dokładnie opisujący wieloletnie praktyki polskich biskupów: „odpowiada za pomocnictwo także ten, kto wbrew prawnemu, szczególnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia czynu zabronionego swoim zaniechaniem ułatwia innej osobie jego popełnienie”.

Kilka lat temu postanowiliśmy wraz z Joanną Scheuring-Wielgus, że nie odpuścimy, dopóki sprawcy w sutannach i chroniący ich biskupi nie odpowiedzą za krzywdę wielu pokoleń polskich dzieci – i nie odpuszczamy. Dobre wieści są takie, że grupa nieodpuszczających rośnie z roku na rok, a grupa odwracających wzrok („bo nie można atakować Kościoła”) wyraźnie maleje. Kto wie, może pewnego dnia w walce o sprawiedliwość dla ofiar i bezpieczeństwo dzieci dołączy do nas także państwo polskie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Polityczka Lewicy, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, polityczka Lewicy, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta”. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie” i jego prowadząca, nominowana do Okularów Równości 2019. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij