Co Dariusz Piontkowski nazwał ostatnio barbarzyństwem? Na pewno nie wszechobecną homofobię w polskich szkołach. Dla ministra edukacji większym problemem niż samobójstwa młodych gejów czy lesbijek okazała się zniszczona elewacja siedziby jego resortu. Ale w państwie PiS tak już jest, że od ludzi ważniejsze są pomniki, a nawet całe zabytki. I lepiej do tego przywyknijmy, bo stery nad oświatą w Polsce wkrótce przejmie polityk, którego śmieszą prawa człowieka.
Kilka dni temu prawie całą Polską wstrząsnęło samobójstwo zaszczutej przez homofobicznych kolegów i koleżanki, 12-letniej Zuzi z Kozienic. „Prawie”, bo ministra edukacji jej śmierć najwyraźniej nie wzrusza. Tak przynajmniej wynika z wystąpienia Dariusza Piontkowskiego na środowej konferencji prasowej pod siedzibą MEN.
Na ścianach właśnie tego budynku noc wcześniej nieznani sprawcy umieścili imiona tragicznie zmarłej dziewczynki i kilku innych nastolatków, których dyskryminacja ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową doprowadziła do ostateczności. Akcja miała zapewne przypomnieć politykom, czym kończy się rozpętywanie przez nich publicznej nagonki na osoby LGBT+ i brak systemowego wsparcia w szkołach dla młodych gejów, lesbijek i osób transpłciowych.
Na specjalnie zwołanym po całym zajściu spotkaniu z dziennikarzami Dariusz Piontkowski ani słowem nie odniósł się jednak do tego, że władze mają na rękach krew prześladowanej młodzieży. Zamiast tego wyraził ubolewanie nad „aktem wandalizmu”, jakiego na „zajmującym szczególne miejsce w naszej historii i martyrologii” zabytkowym gmachu dokonali „idioci i barbarzyńcy”, oraz nadzieję, że autorzy napisów zostaną czym prędzej odnalezieni przez policję i przykładnie, a przede wszystkim surowo ukarani przez sąd.
– Gdy talibowie w Afganistanie niszczyli posągi Buddy, było oburzenie ogólnoświatowe. Mam nadzieję, że dzisiaj w Polsce tego typu akcja wywoła również powszechne oburzenie – powiedział polityk, nie bacząc na pytania mediów o sprawy szykanowanych nastolatków i oskarżeń o bierność Ministerstwa Edukacji wobec homofobii w szkołach.
Wprawdzie szef resortu edukacji ze strony opinii publicznej faktycznie doczekał się głosów oburzenia, niestety były one wymierzone w niego samego. „Panie Ministrze, elewacja nie ma uczuć. Elewacja nie powiesi się na sznurówkach. Nie skoczy z mostu. Napis z murów można zmyć. Krwi z rąk tych, którzy przyłożyli się do śmierci dzieci – nie” – napisała na Twitterze posłanka Lewicy, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
"To są barbarzyńcy i idioci" mówi min. Piontkowski o autorach napisów na murach MEN.
Panie Ministrze,
Elewacja nie ma uczuć. Elewacja nie powiesi sie na sznurówkach. Nie skoczy z mostu.Napis z murów można zmyć. Krwi z rąk tych, którzy przyłożyli się do śmierci dzieci – nie. pic.twitter.com/iNb1RDEr7V
— A. Dziemianowicz-Bąk (@AgaBak) September 30, 2020
Kilka godzin później zaś potwierdziły się informacje o tym, że po planowanej niedługo rekonstrukcji rządu polityk pożegna się ze sprawowanym urzędem. Tekę ministra będzie musiał oddać Przemysławowi Czarnkowi – politykowi, który ubolewa nad tym, że w Polsce rodzi się zbyt mało dzieci, a jednocześnie propaguje nienawiść wobec osób LGBT+, doprowadzającą nastolatków do samobójczej śmierci.
Co to oznacza dla systemu nauczania w szkołach i młodzieży LGBT+? Na to i kilka innych pytań odpowiedziała nam Joanna Skonieczna, ekspertka ds. edukacji Kampanii Przeciwko Homofobii.
czytaj także
Paulina Januszewska: Jak zareagowała pani na dzisiejsze wystąpienie ministra Piontkowskiego?
Joanna Skonieczna: Jego postawa – mówiąc delikatnie – jest szokująca. Słuchając wypowiedzi o „idiotach, barbarzyńcach i zniszczonym zabytku”, miałam poczucie, że dla pana Piontkowskiego budynki są ważniejsze od ludzi. Nie wiem, czy w ten sposób minister próbuje odwrócić uwagę od problemu, jakim jest rosnąca skala homofobicznej i transfobicznej przemocy w szkole. Ale wygląda to tak, jak gdyby próbował cynicznie zbyć ten temat lub nie był zainteresowany tragedią, która wydarzyła się w Kozienicach, ani żadnym innym samobójstwem młodych osób LGBT+.
To nie widzi problemu czy nie chce widzieć?
Nie wierzę, by minister edukacji nie dostrzegał śmiertelnego żniwa, jakie homofobia i transfobia zbierają w polskich szkołach. Ale nie rozumiem, dlaczego nic z tym nie robi i nie reaguje. To skandal, że zamiast odnieść się do tego, co zostało na siedzibie MEN napisane, zamiast ludzkiego, empatycznego podejścia do cierpienia młodych ludzi minister grozi palcem „wandalom” i desperacko lub bezrefleksyjnie próbuje przekierować uwagę publiczną z człowieka na budynek.
Strażnicy dobrych obyczajów trzymają mniejszości w więziennej celi
czytaj także
Co konkretnie należałoby zrobić w takiej sytuacji?
W pierwszej kolejności stanowczo przeciwstawić się homofobicznej narracji, która narasta i krzywdzi ludzi w przestrzeni publicznej, czyli przede wszystkim w szkołach. Osoba na tym stanowisku powinna bezwzględnie potępić wszelkie przejawy dyskryminacji i zapewnić młodych ludzi, że zrobi wszystko, by każdy z nich niezależnie od swojej orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej czuł się bezpiecznie w szkole i mógł w pełni realizować swój potencjał.
Ministerstwo Edukacji otrzymało kolejną czerwoną kartkę od społeczeństwa. Napisy na siedzibie resortu są tego wyrazem, jak również przypomnieniem, że dzieci i młodzież wciąż nie mają dostępu do odpowiedniej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Państwo im tego nie zapewnia. Jednak samobójstwa czy depresja wśród nastolatków LGBT+ to nie są nowe zjawiska. Raporty świadczące o szczególnym narażeniu osób LGBT+ na przemoc publikujemy w KPH od dawna. Niestety mamy poczucie, że pan Piontkowski i jego resort nie tylko zupełnie nie zajmują się tym tematem, ale wręcz demonstracyjnie go unikają.
Kilka miesięcy temu w innym wywiadzie mówiła mi pani, że sprawcami przemocy wobec młodzieży LGBT+ są głównie ich rówieśnicy. Tak też prawdopodobnie było w przypadku Zuzi z Kozienic. Jednocześnie wskazywała pani, że da się to zmienić systemowo. Czy to w dzisiejszej Polsce jest w ogóle możliwe?
Owszem, choć sytuacja polityczna to utrudnia. Od osoby sprawującej urząd ministra edukacji mamy prawo jednak oczekiwać, by w każdej szkole była zapewniona opieka psychologiczna dla uczniów i odpowiednie wsparcie oraz wyposażenie w rzetelną i kompleksową wiedzę i umiejętności dla pracujących w niej nauczycieli, psychologów i pedagogów. Niezależnie od klimatu politycznego musimy żądać konkretnego programu walki z przemocą rówieśniczą – zwłaszcza na tle homofobicznym i transfobicznym, bo właśnie ten rodzaj dyskryminacji najczęściej sprawia, że młodzi ludzie targają się na własne życie.
To, że kolejna nastolatka popełniła samobójstwo, jest efektem zarówno nasilającej się nagonki w przestrzeni publicznej na osoby LGBT+, jak i tego, że szkoły nie radzą sobie systemowo z przemocą i dyskryminacją. Nauczyciele czy dyrekcja czasem nawet nie wiedzą, jak reagować na homofobiczne i transfobiczne komentarze i zachowania, sami je przejawiają albo muszą ścierać się z nieprzychylnymi edukacji antydyskryminacyjnej kuratoriami. Wystarczy zobaczyć, jak władze oświatowe obchodzą się z Tęczowym piątkiem. Kolejny będziemy obchodzić za miesiąc. Mając na uwadze doświadczenia z zeszłych lat, obawiam się, że nie wszyscy, którzy zechcą świętować ten dzień, będą mogli to zrobić.
Młodzież LGBT najczęściej poniżają ich rówieśnicy. Ale to dorośli sankcjonują tę nienawiść
czytaj także
W ostatnich miesiącach narracja polityczna w stosunku do osób LGBT+ stała się bardziej agresywna. Jak radzą sobie z tym młodzi ludzie? Czy częściej zgłaszają się po pomoc do KPH?
Mam poczucie, że trudna sytuacja osób LGBT+ już od co najmniej dwóch lat znacząco się pogarsza. Ta nagonka cały czas się rozkręca i nic nie wskazuje na to, by miała wyhamować.
Rzeczywiście jest tak, że w okolicach wzmożonych ataków na osoby nieheteronormatywne dostajemy więcej wiadomości niż zwykle i częściej udzielamy pomocy psychologicznej i kryzysowej. Dlatego tak ważne jest, by jak najszerzej informować, że osoby, które potrzebują takiego wsparcia, nie są same. Zachęcamy do kontaktu z naszą grupą psychologiczną, do korzystania z telefonu zaufania i innych form pomocy oferowanych przez różne organizacje. Wiemy, że sytuacja jest trudna nie tylko z powodów politycznych, ale także z uwagi na pandemię.
W ubiegłym roku ok. 13 mln osób padło ofiarą przemocy domowej. Pandemia?
czytaj także
Jak się zmieniło życie młodych osób LGBT+ w tym czasie?
Ciekawych wniosków na ten temat dostarcza badanie przeprowadzone przez aktywistę Dominika Kuca, który pytał młodzież szkolną z Warszawy m.in. o to, jak wyglądała opieka psychologiczna w czasie nauczania zdalnego, a także ich sytuacja rodzinna. Okazało się, że temat zdrowia psychicznego przez większość szkół został kompletnie pominięty. Młodzież nie miała świadomości, że mimo pandemii ma prawo skorzystać ze wsparcia psychologicznego. Szkoła nie podawała takich informacji. Nauczyciele sprawdzali jedynie, czy uczniowie i uczennice mają odrobione lekcje i stawiają się na zajęciach. Nikt nie pytał o ich samopoczucie bądź relacje z rodziną.
czytaj także
Izolacja dla nas wszystkich była trudna, ale co mieli powiedzieć ci, którzy utknęli na kilka miesięcy w domu ze stosującymi przemoc homofobicznymi czy transfobicznymi rodzicami? Oczywiście zdarzają się i takie przypadki, dla których rodzina jest wsparciem, a pandemia stała się wytchnieniem, bo pozwoliła im uwolnić się od przemocowego środowiska szkolnego. Niemniej jednak kwestia zdrowia psychicznego w „normalnych” warunkach traktowana po macoszemu, w czasach koronawirusa i festiwalu nienawiści podczas kampanii wyborczej jeszcze bardziej negatywnie odbiła się na młodych osobach LGBT+.
14 rzeczy, których zabronił Duda, zakazując propagowania LGBT
czytaj także
Czy teraz, kiedy znany z homofobicznych poglądów polityk PiS Przemysław Czarnek dostaje tekę ministra edukacji i nauki, należy się spodziewać, że będzie jeszcze gorzej?
Na pewno nie będzie lepiej. Mając w świadomości publiczne wypowiedzi Przemysława Czarnka, czuję ogromną obawę przed tym, jak źle system nauczania w Polsce może wkrótce wyglądać. Homofobiczna i transfobiczna narracja z pewnością nie zejdzie z ust przedstawicieli i przedstawicielek Ministerstwa Edukacji. Nie jest to jednak coś, czego byśmy nie znali wcześniej, bo do homofobicznej retoryki przyzwyczaiła nas już ministra Zalewska. Najbardziej przerażające jest to, że wybór Czarnka na osobę odpowiedzialną za dobro młodzieży uderzy najmocniej w uczniów i uczennice LGBT+, którym ten polityk otwarcie odmawia praw. Oni i one będą najbardziej narażone na rówieśniczą przemoc motywowaną nienawiścią i wzmacnianą sprzyjającym temu klimatem politycznym.
Przemysław Czarnek na stanowisku ministra edukacji odbiera nam również nadzieję na to, że w planach zajęć pojawią się lekcje z edukacji antydyskryminacyjnej. Na pewno nie wprowadzi ich do programu nauczania polityk, którego śmieszą prawa człowieka. Dlatego w najbliższym czasie będzie znacząco wzrastać rola społeczeństwa obywatelskiego i organizacji pozarządowych, w których rękach znajdzie się los dzieci i młodzieży. Te podmioty będą musiały działać wszędzie tam, gdzie szkoła zawiedzie. A będzie zapewne zawodzić coraz częściej.
***
Joanna Skonieczna do zespołu Kampanii Przeciw Homofobii dołączyła w 2018 roku. Jest specjalistką w zakresie systemu edukacji i zdrowia. Do jej zadań należy wypracowywanie i wdrażanie rozwiązań antydyskryminacyjnych w szkołach i na uczelniach oraz w przychodniach i szpitalach. Na jej barkach spoczywa też koordynacja takich projektów jak Tęczowy piątek czy MOVE.
***
Gdzie szukać pomocy?
– Telefon zaufania Lambdy Warszawa (czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 18.00–21.00): 22 628 52 22, e-mail: [email protected]
– Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, bezpłatna i anonimowa pomoc (codziennie w godzinach 12.00–2.00): 116 111
– Pomoc psychologiczna Kampanii Przeciw Homofobii, e-mail: [email protected]
– Pomoc psychologiczna Fundacji Trans-Fuzja, e-mail: [email protected]