Kraj

Czy PiS ma szansę stworzyć rząd z Trzecią Drogą?

PiS pokazuje teraz wszystkim, w tym swojemu elektoratowi, który słusznie może być niezadowolony, że w sumie to można się dogadać, a jak ktoś nie chce, to znaczy, że na pewno jest uprzedzony, ma złą wolę i nieuzasadnioną niechęć do Polski.

Zastanawiacie się zapewne, kiedy w końcu będzie ten nowy rząd, z premierem Donaldem Tuskiem na czele. Kiedy będzie legalna aborcja, kiedy skończą się wywózki, a zaczną reformy, które odblokują pieniądze z KPO? Cóż, wszystko wskazuje na to, że dopiero przed Gwiazdką. Chyba że PiS stworzy rząd z Trzecią Drogą.

Procedurę powołania rządu opisuje art. 154. konstytucji. Prezydent desygnuje premiera, który przedstawia skład rządu. W ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia Sejmu prezydent przyjmuje przysięgę od członków Rady Ministrów.

Januszewska: Teraz to ja już nie chcę demokracji

Teraz premier ma 14 dni na przedstawienie programu działania rządu z nadzieją, że otrzyma od Sejmu wotum zaufania. Jeśli wotum zaufania nie będzie, Sejm ma 14 dni na wybór premiera i proponowanych przez niego członków Rady Ministrów.

W tym miejscu może nasuwać się pytanie: kiedy prezydent desygnuje premiera? Już wyjaśniam: do pierwszego posiedzenia Sejmu, które musi zostać zwołane najpóźniej w ciągu 30 dni od wyborów, a na którym dymisję złoży obecny rząd.

To już daje nam konkretne daty: 14 listopada (bo październik ma 31 dni) – posiedzenie Sejmu, powołanie rządu dwa tygodnie później, czyli 28 listopada. Kolejne dwa tygodnie na przedstawienie programu rządu i udzielenie lub nie wotum zaufania, co wskazuje na 12 grudnia. W pierwszym scenariuszu w połowie grudnia mielibyśmy rząd z premierem Morawieckim na czele.

Zaraz, zaraz, a gdzie Tusk?

Siegień: Wicepremier z Podlasia? Nadzieje, jakie wiążemy z nowym rządem

Nie tak szybko, bo w międzyczasie odbywa się kuszenie Trzeciej Drogi. Zrobiła trzeci wynik i rzeczywiście, gdyby na umizgi PiS odpowiedziała ochoczo, mogliby razem stworzyć rząd. PiS nagle więc przypomniał sobie, że zanim przeszedł na populizm, znaczna część ekipy to byli przykładni konserwatyści.

Michał Moskal, szef biura politycznego wicepremiera Kaczyńskiego, straszy Władysława Kosiniaka-Kamysza tęczową flagą i że razem z Lewicą będzie organizował aborcję na życzenie. Stąd zapewnienia prezesa PSL o tym, że każdy będzie głosował w tej sprawie w zgodzie ze swoim sumieniem.

Beata Mazurek przekonuje, że na poziomie samorządu współpraca PiS z innymi ugrupowaniami bywa możliwa, tym bardziej więc powinna się udać „jeżeli chodzi o Polskę”.

Marcin Wolski stwierdził, że przegrane przez PiS wybory to efekt „propagandy gorszej niż w PRL” i jedyną szansą dla PiS jest (ugh, Wolski jest obrzydliwy) – „cmokanie w pupcię Trzecią Drogę”. Wyobrażam sobie miny Kosiniaka-Kamysza i Hołowni, gdy usłyszeli tę propozycję.

Czy Trzecia Droga da się skusić? Nie dali się Donaldowi Tuskowi. Nie weszli na pokład wspólnej listy, ściągając na siebie gromy, a część najbardziej fanatycznych wyborców Tuska zareagowała wręcz nienawiścią. Politycy TD przez długie miesiące posądzani byli o zdradę, o ciche układy z PiS. Osobno kuszony przez Koalicję był PSL. Również bezskutecznie. Wytrwali w koalicji z Polską 2050, chociaż zdecydowana większość opinii publicznej wieściła temu układowi klęskę, sondaże straszyły, że znajdą się pod progiem, a ich klęska pociągnie za sobą upadek całego obozu demokratycznego. Tak uparci ludzie, których upór w dodatku właśnie został nagrodzony, mieliby teraz pójść na jakikolwiek śliski i niesolidny deal z PiS-em?

Niemniej PiS próbuje, dzięki czemu zyskuje na czasie, a przy okazji wycofuje się z toczonej przez miesiące nienawistnej kampanii. Pokazuje wszystkim, w tym swojemu elektoratowi, który słusznie może być niezadowolony, że w sumie to można się dogadać, a jak ktoś nie chce, to znaczy, że na pewno jest uprzedzony, ma złą wolę i nieuzasadnioną niechęć do Polski.

Podpytywani politycy Trzeciej Drogi odpowiadają krótko: nie ma o czym mówić. A ja im wierzę. Wierzy im też minister Czarnek, bo zachęcające uśmiechy rozsyła do wszystkich – do Konfederacji i do SLD, udowadniając, że ani swoich propozycji nie traktuje poważnie, ani nie wierzy, że ktokolwiek mógłby je tak potraktować.

Czeka nas jeszcze trochę nieprzyjemności, zanim rząd, przedstawiony najpewniej przez Morawieckiego, nie dostanie wotum zaufania, a Sejm wybierze nowego premiera.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij