Kraj

Leszczyński: Robert, zakpiłeś z nas wszystkich

biedron-rozbijanie-duopolu

Drogi Robercie – o co ci chodziło naprawdę? Zastanawiam się teraz i nie mogę zgadnąć. Po to angażowałeś czas i energię tylu ludzi, żeby wprowadzić parę osób na listy Grzegorza Schetyny? To mogłeś mieć bez tego całego wysiłku.

Och, Robert. Robert. Taki z ciebie żartowniś. Figlarz. Zgrywus.

Myślałem, że to, co mówisz o „rozbijaniu duopolu” rządzącego Polską, było na serio. Że ten cały show, który można zobaczyć na zdjęciach, ten z rozbijaniem młotkiem muru z napisem POPiS – coś znaczył. Że naprawdę ci o to chodziło.

A to był tylko żart! Doskonały, przyznaję. Dałem się nabrać. Ha ha ha! Teraz ogłosiłeś, że rozpoczynasz „rozmowy o rozmowach” z Koalicją Obywatelską, czyli, przypominam, częścią duopolu, który miałeś rozbijać. Uśmiałem się jak norka. Pamiętasz jeszcze, co mówiłeś o „zmienianiu oblicza ziemi, tej ziemi”? Jak proponowałeś posadę w swoim rządzie Grzegorzowi Schetynie? Rozumiem, że właśnie o to chodzi w tych rozmowach?

Porozmawiajmy jednak wcześniej o tym, dlaczego samo proponowanie przez Wiosnę rozmów stowarzyszeniowych Koalicji Obywatelskiej, Europejskiej, czy jak ona się będzie nazywała – to zabójczy pomysł dla twojej wiarygodności i skuteczności twojej formacji.

A potem porozmawiamy też chwilę o przywództwie.

Smutny kwiatuszek

Zacznijmy od skuteczności.

Przychodzisz do Schetyny z perspektywy petenta. To inteligentny i twardy polityk, mistrz siłowych rozgrywek — co pokazał, ogrywając do cna Ryszarda Petru i Katarzynę Lubnauer oraz konsumując ich partię. Masz, drogi Robercie, więcej od Schetyny charyzmy, ale w takich grach nie masz z nim szans, zwłaszcza że będziesz w nich słabszą stroną.

Ocieplanie Schetyny

Dostaniesz niewiele więcej od Barbary Nowackiej, a ona – przyznajmy – dostała mało za dużą cenę, czyli za publiczne odcięcie się od własnego programu. Technicznie rzecz biorąc, liderka Inicjatywy Polskiej mówiła, że co prawda nadal ma swoje poglądy w sprawie przerywania ciąży, ale w koalicji „nie będzie o nich rozmawiać”. Jeżeli to nie jest odcięciem się od własnego programu, to nie wiem, co nim jest.

To samo czeka wszystkie elementy programu Wiosny, które czyniły z niej partię atrakcyjną dla wyborców na lewo od Platformy. Jeśli wejdziesz do koalicji, będziesz musiał przestać mówić o powszechnej dostępności prawa do przerywania ciąży, zaczniesz podtrzymywać publiczny skandal i opresję kobiet z niewiadomych przyczyn nazywane u nas „kompromisem aborcyjnym”, wyrzekniesz się antyklerykalnych elementów programu.

Zostaniesz miłym wiosennym kwiatkiem do ciężkiego zimowego kożucha platformerskiej konserwy. Kwiatuszkiem, dodajmy, malutkim, bo nie dostaniesz dużo biorących miejsc.

Oczywiście możesz mówić, drogi Robercie, że koalicja jest po to, aby wprowadzić do Sejmu własnych wiosennych posłów i posłanki. Pozwól, że wyprowadzę cię z błędu. Platforma, która rozdaje karty, nie zgodzi się na nikogo, kto będzie mógł zrazić jej konserwatywny elektorat – i trudno mieć o to do niej pretensje. (Można je mieć tylko do ciebie, że się w to pakujesz). Biorące miejsca dostaną więc ci działacze i działaczki Wiosny, którzy będą pasowali do platformerskiej średniej. Po wyborach zaś może po prostu do Platformy sobie pójdą, bo właściwie dlaczego nie – może ona zaoferować im więcej.

Tyle zostanie z opowieści o „rozbijaniu duopolu”. Mały, trochę smutny kwiatuszek do kożucha Grzegorza Schetyny.

Lubnauer: Biedroń oddał kraj walkowerem i pojechał do Brukseli. Tylko Koalicja pokona PiS

Zmieniłeś zdanie, to powiedz

Druga, bardziej subtelna kwestia dotyczy wiarygodności.

Nie wiem, czy pamiętasz, Robercie, ale obiecywałeś zrzec się mandatu europosła, kiedy go już wygrasz. Wiem, wiem – masz już dość tej sprawy i nie chcesz o niej słuchać.

Zmieniłeś zdanie. To nic złego – politycy zmieniają zdanie cały czas. Rzecz nie w tym, że je zmieniłeś, tylko w jaki sposób to zrobiłeś i z jakich pobudek – a przynajmniej jakich pobudek możemy się domyślać. Zamiast powiedzieć: „zmieniłem zdanie”, udawałeś, że wcale tak nie jest, mnożąc kolejne uzasadnienia, jedno głupsze od drugiego. Aktualna wersja brzmi: „jak uzyskam mandat posła, to zrzeknę się mandatu w Brukseli”.

Zamiast powiedzieć: „zmieniłem zdanie”, udawałeś, że wcale tak nie jest, mnożąc kolejne uzasadnienia, jedno głupsze od drugiego.

Rzecz w tym, że nie wystartujesz w wyborach do Sejmu. Też w porządku. Twoja – i twojej partii – komunikacja w tej sprawie była jednak katastrofalna. Po co te opowieści o „prowadzeniu kampanii z Brukseli” oraz o tym, że mandat jest ci potrzebny do „chodzenia po mediach”? Po mediach możesz chodzić bez mandatu europosła, wcześniej go nie miałeś i cały czas byłeś u Moniki Olejnik na zmianę z Romanem Giertychem. Te wszystkie nieprzekonujące wybiegi i krętactwa pozostawiają wrażenie, że lider Wiosny nie wierzy we własny sukces. A skoro lider nie wierzy, to jak mają wierzyć wyborcy?

Podobnie katastrofalne są wasze komunikaty w sprawie otwarcia się na rozmowy z Platformą. Przypominam – bo może zapomniałeś – że cała idea Wiosny zbudowana była na walce z duopolem. Teraz mówisz, że „rozmawiamy ze wszystkimi” (o czym?) i że zagrożeniem jest to, że PiS uzyska większość konstytucyjną (co akurat nie wynika z sondaży). Ciotki i wujowie demokracji z mieszczańskiej prasy, którzy nie znosili Wiosny od początku i marzyli o tym, żeby wszyscy wyborcy anty-PiS-u nie mieli wyjścia i musieli głosować na koalicję wokół Platformy, poklepią cię za to po ramieniu i napiszą, że „zmądrzałeś”. W duchu jednak pomyślą: „co za frajer”. „Zmądrzałeś” – znaczy: „zrozumiałeś swoje miejsce w szeregu”.

Drodzy liberalni rodzice, wasza nostalgia już nigdy nie wygra z PiS

Jeśli już nie odrzucasz całej opowieści o wielkim zagrożeniu dla demokracji ze strony PiS – jak robiłeś to do tej pory – to wypada powiedzieć jasno, że zmieniłeś zdanie i dlaczego to zrobiłeś, w taki sposób, aby wyborcy nie czuli się zawiedzeni i zdezorientowani. Jeżeli ktoś ci mówi, że nagle wszyscy oni zapomną, co mówiłeś przez ostatnie pół roku, a potem znowu na ciebie zagłosują – to informuję, że doradza ci źle.

Wyobraźmy sobie jeszcze teraz, że jednak Platforma wybierze PSL i nie weźmie Wiosny do koalicji. To dopiero będzie bardzo śmieszne.

Kaczyński by nie wyjechał

Powiesz, drogi Robercie: „weźmy takiego Kaczyńskiego; Jarosław Kaczyński zmieniał zdanie sto razy i nie stracił wiarygodności dla wyborców”. Tu dochodzimy do najbardziej subtelnej sprawy: jakości przywództwa i formatu lidera.

Porozmawiajmy o niej na przykładzie Kaczyńskiego. To dobry przykład, bo zupełnie z innej – i nie mojej – bajki. Warto jednak docenić format polityka, w tym takiego, którego się nie lubi.

Wczesna jesień Wiosny? Co nie wyszło partii Roberta Biedronia?

Kaczyński w ciągu długiej kariery mógł zmieniać zdanie w różnych sprawach: mógł mówić o układzie, a potem przestawać o nim mówić; mógł chować Antoniego Macierewicza oraz sektę smoleńską, a potem wyciągać ich do pierwszego szeregu; mógł robić jeszcze wiele innych zwrotów – ale pozostawał wiarygodny, ponieważ nie zmieniał zdania w sprawach fundamentalnych. Nie próbował nagle zaprzyjaźniać się z ludźmi, których wcześniej uważał za swoich głównych wrogów. Zawsze zaś był wrogiem tego, co nazywał III RP, i nim pozostał. Nie bał się ryzykować swoją pozycją lidera – wysuwając Beatę Szydło i Andrzeja Dudę w wyborach 2015 roku – i nawet w chudych dla niego latach 90. nie zamieniłby działalności politycznej w Polsce na posadę za granicą (gdyby mu ją ktoś zaproponował). Kaczyński wierzył w to, co robi – na dobre i na złe. W tym momencie nie jest wcale jasne, że ty w to wierzysz.

I jeszcze, drogi Robercie, teraz chcesz zamienić Polskę na walizkę.

Myślisz, że w ten sposób wygrasz wybory? Chyba właśnie przestałeś. Po co jednak były te wszystkie żarty o przełamaniu duopolu i zmianie? Dowcipy się ciebie trzymają.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Adam Leszczyński
Adam Leszczyński
Dziennikarz, historyk, reporter
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Autor dwóch książek reporterskich, „Naznaczeni. Afryka i AIDS" (2003) oraz „Zbawcy mórz” (2014), dwukrotnie nominowany do Nagrody im. Beaty Pawlak za reportaże. W Wydawnictwie Krytyki Politycznej ukazały się jego książki „Skok w nowoczesność. Polityka wzrostu w krajach peryferyjnych 1943–1980” (2013) i „Eksperymenty na biednych” (2016). W 2020 roku ukazała się jego „Ludowa historia Polski”.
Zamknij