Z całym szacunkiem dla Orkiestry, ale Polski Ład, przy wszystkich swoich wadach, przyniesie ochronie zdrowia kilkadziesiąt razy więcej dodatkowych środków niż zbiórka Owsiaka.
Jest wiele przyczyn tego, że w Polsce nadal nie zbudowaliśmy cywilizacji z prawdziwego zdarzenia. Jedną z nich niewątpliwie jest specyficzna świadomość wielkomiejskiej wyższej klasy średniej. Deklaratywnie bardzo liberalnej i otwartej, jednak w rzeczywistości tkwiącej głęboko w latach 90., z ich wszystkimi zabobonami i dogmatami.
Liberalna klasa średnia, nazywana przez twitterowy truleft bardzo celnie „fajnopolactwem”, jest na tyle wpływowa i głośna, że potrafi czasem spacyfikować PiS-owski reżim. Czego dowodem ostateczny kształt Polskiego, pożal się Boże, Ładu.
Dobrym wyrazicielem emocji tego środowiska jest Jerzy Owsiak, który w wywiadzie dla Onetu w ledwie kilku akapitach dokonał jej wyczerpującego opisu. Czy też raczej autoopisu.
Wywiad Jerzego Owsiaka dla Onetu można by wycisnąć, dodać troszkę wody, zlać do kartonów i sprzedawać jako stuprocentowy sok z fajnopolactwa. Ewentualnie zrobić z niego fajnopolacki przecier do robienia zupy podawanej z jakimś dobrym włoskim makaronem.
Kilka ostatnich akapitów rozmowy z twórcą WOŚP to prawdziwy manifest wielkomiejskiej wyższej klasy średniej. Przeświadczonej, że wszyscy ją okradają. Obrażonej, że nikt jej nie docenia. Przekonanej o własnej wielkości. Nieufnej we wszystko, co wspólne lub publiczne. A także zafiksowanej na swoim statusie materialnym. Gdyby wyższośrednioklasowi fajnopolacy chociaż na moment wyszli ze swojej umysłowej skorupy, to Polska byłaby przynajmniej trochę lepsza. Niestety nie mają takiego zamiaru, czego dowiódł Jerzy Owsiak swoim wywodem.
czytaj także
Ważni jak General Motors
Oceniając działania obecnego rządu, Jerzy Owsiak wyraził zrozumiałe oburzenie wobec biernej polityki antycovidowej, jednak nie to go zabolało najbardziej. „Najbardziej boli mnie, że moja księgowa policzyła, że będę miał 1,1 tys. zł mniej pensji, z mojego wynagrodzenia” – stwierdził twórca WOŚP.
Nie ma tu zaskoczenia. Osobiste pieniądze to temat, który najbardziej rozpala to środowisko. Paniczny lęk przed tym, że ktoś zajrzy im do portfela lub coś z niego zabierze, towarzyszy mu nieustannie. Zwykle jest uśpiony, jednak bardzo łatwo go przebudzić.
Trudno powiedzieć, dlaczego wyższośrednioklasowcy są tak bardzo zafiksowani na obronie każdej złotówki ze swojego domowego budżetu. Przecież akurat im w Polsce finansowo nie jest najgorzej, oględnie mówiąc. Klasa ludowa musi mierzyć się ze znacznie większymi wyzwaniami w zakresie dopinania domowego budżetu.
Być może wysokość dochodu netto to ważny element tożsamości wyższej klasy średniej, więc każda podwyżka podatków automatycznie zmniejsza samoocenę tej grupy. W każdym razie zamach na prywatne pieniądze to największa zbrodnia, jakiej jest w stanie dopuścić się władza w oczach fajnopolaków.
„Pracuję uczciwie” – zapewnia Owsiak, jak i każdy inny wyższośrednioklasowiec rozgrzany obroną swoich finansowych interesów. Ciężka i uczciwa praca to leitmotiv wszystkich fajnopolackich przekazów. Owszem, mają trochę lepiej, ale codziennie na to tyrają. Co prawda w Polsce uczciwie pracuje co najmniej kilkanaście milionów ludzi i nie wspomina o tym przy każdej możliwej okazji, jednak według fajnopolaków zawsze warto to zaznaczyć. Wcale nie po to, żeby przekonać o tym publiczność. To są przekazy na użytek wewnętrzny, trochę jak polityka zagraniczna w autorytarnych reżimach, które napadając na inne narody, chcą przekonać własne społeczeństwa o swojej wielkości.
Obnosząc się ze swoją pracowitością, wyższośrednioklasowcy tak naprawdę chcą przekonać samych siebie, że zasługują na swój status – wszak są solą tej ziemi, tworzą jej PKB i finansują budżet. „Przecież jeżeli ja będę miał lepszy byt, to państwo również, bo ja nie oszukuję na podatkach, nie robię fałszywych zeznań podatkowych” – stwierdził Owsiak. „Co jest dobre dla General Motors, jest dobre dla Ameryki” – rzekł niegdyś prezes giganta Charlie Wilson. „Co jest dobre dla wyższej klasy średniej, dobre jest również dla Polski” – zdaje się przekonywać twórca WOŚP.
Polski Ład > WOŚP
Broniąc swoich materialnych interesów, wyższa klasa średnia nie waha się również zniżać do poziomu ludu. Właściwie jest to jej główny argument przeciw uszczuplaniu jej domowych budżetów – my jesteśmy zupełnie przeciętni, mamy tak samo ciężko jak pani Krysia, która sprząta klatkę w naszym apartamentowcu.
„Jestem dobrze wypełniającym swoją rolę typowym polskim Kowalskim” – zarzeka się Jerzy Owsiak. Jak można takim ludziom zabierać pieniądze? Niech państwo weźmie się za bankierów i elity biznesowe. Oczywiście to jedynie zasłona dymna – gdy tylko fajnopolacy się na moment odkryją, to zaraz okazuje się, że finansowo obok przeciętności nawet nie stali.
Żeby Owsiak stracił 1,1 tys. zł netto na Polskim Ładzie, to musiałby zarabiać na etacie około 23 tys. zł, a na samozatrudnieniu jeszcze więcej. A więc przynajmniej czterokrotnie więcej niż wynosi średnia krajowa. Można to sprawdzić za pomocą kalkulatora opublikowanego na stronach podatki.gov.pl.
W świadomości świetnie wykształconych fajnopolaków 2+2 zawsze równa się 4, jednak średnia może już być spokojnie czterokrotnością średniej. I nie wpadają z tego powodu w dysonans. Walcząc o swoje materialne interesy, można iść z samym sobą na liczne kompromisy.
Sadura: Polacy dzielą się na klasy, ale to nie klasy dzielą Polaków
czytaj także
Oczywiście w manifeście klasowym Jerzego Owsiaka nie mogło zabraknąć kolejnego ważnego elementu narracji środowiska, które reprezentuje – czyli nazywania podatków karą lub wręcz kradzieżą.
„Czuję się ograbiony. Nie wiem, co komu zrobiłem, że tak mi wyrwano te pieniądze” – mówi Owsiak o reformie podatkowej, w wyniku której do Narodowego Funduszu Zdrowia trafi dodatkowe 7 mld zł, a mogło nawet kilka miliardów więcej, gdyby fajnopolacy nie wywrzeszczeli sobie pewnych ulg.
Z całym szacunkiem dla WOŚP, ale Polski Ład, przy wszystkich jego wadach, przyniesie rocznie ochronie zdrowia kilkadziesiąt razy więcej dodatkowych środków. W większości zostaną spożytkowane na wynagrodzenia dla lekarek i pielęgniarek, których obecnie brakuje.
Nie będą to pieniądze wydane tak spektakularne jak środki ze zbiórek WOŚP, gdyż lekarki i pielęgniarki zwykle nie chodzą oblepione znaczkami NFZ, jednak ich realne znaczenie dla ochrony zdrowia w Polsce będzie ogromne. Co oczywiście nie znaczy, że sprzęt kupiony przez WOŚP się nie przyda. Oczywiście, że się przyda, chwała wszystkim, którzy się na niego zrzucają – tylko że sam sprzęt nie leczy. Trzeba przy nim postawić człowieka i zapłacić za jego pracę.
Zostawcie nasze dzieci!
O człowieku wyższa klasa średnia potrafi opowiadać pięknie, a potrafi też toksycznie, antagonizująco. „Mam wrażenie, że swoją ostatnią pensję będę oddawał tym, którym nie chce się pracować i liczą na to, że dostaną znowu jakieś pieniądze od państwa” – zdradza Jerzy Owsiak.
Według wyższej klasy średniej niemal całość wydatków państwa trafia na świadczenia socjalne dla ubogich, którzy są biedni, bo nie chce im się pracować. Gdyby się wzięli do roboty, to w ogóle wyższośrednioklasowcy nie musieliby płacić żadnych podatków.
„Ale nie wiem, na co zostanie przeznaczone te 1,1 tys. zł wyrwane z mego wynagrodzenia. Bo nikt mi nie powiedział” – dodaje Owsiak. No właśnie, gdzie w ogóle są jakieś dowody na istnienie państwa? Może te 400 miliardów złotych nie finansuje wcale edukacji publicznej, policji, wymiaru sprawiedliwości, szkół wyższych, budowy infrastruktury, utrzymania wojska oraz subwencji dla samorządów organizujących między innymi komunikację zbiorową, tylko w całości trafia do kieszeni polityków? Mamy pewność, że tak nie jest?
Oczywiście w manifeście wyższej klasy średniej nie mogło również zabraknąć porządnego szantażu moralnego. Chociaż to broń ostatniego wyboru, to niemal zawsze się sprawdza. Chcecie zabrać mi kilkaset złotych, więc moja córka nie będzie miała dodatkowych lekcji pianina. Czy lekcje pianina to coś złego? A może jesteście owładnięci nienawiścią do mojej córki? Co ona wam zrobiła? Przecież to kilkuletnie dziecko. „W związku z tym, że ludzie dostaną w tym roku po kieszeni, może być dużo mniejsza zbiórka na Orkiestrę” – przyznał Owsiak. Zachciało wam się 7 miliardów złotych dla NFZ, to nie będziecie mieli rekordowych 150 milionów złotych zebranych przez WOŚP. I co, warto było?
Fajnopolacka wyższa klasa średnia w szantażu moralnym doszła do perfekcji. Jest w stanie w mgnieniu oka przywołać nieskończoną liczbę przypadków kuzynek, sąsiadów, córek znajomych, lokalnych piekarni czy ulubionych punktów wulkanizacji, które ucierpiały z powodu zachłanności państwa. Czym oni właściwie zawinili? Dlaczego chcecie ich zniszczyć?
czytaj także
W tym przypadku milczenie jest złotem
Czasem niespecjalnie fajni ludzie potrafią robić dobre rzeczy. Na przykład Philip Dick okazał się wybitnym pisarzem, chociaż prywatnie był zupełnie nieznośny, co potwierdzić mogłaby piątka jego żon. Jerzy Owsiak stworzył organizację, która w latach 90. była powiewem świeżego powietrza w bardzo trudnych realiach transformacji, jednak jego osobista filozofia jest antyspołeczna i utrudnia nadwiślańskiej wspólnocie sięgnięcie nieco dalej niż porywy liberalnego serca od święta.
Po części ukształtował tym świadomość wielkomiejskiej wyższej klasy średniej, która używa dokładnie tego samego języka i tych samych argumentów. Pełnych egoizmu, antyspołecznych i zdradzających zupełne niezrozumienie zasad działalności państwa i solidarności. Organizatorzy WOŚP zarzekają się, że będą grali do końca świata i jeden dzień dłużej. No i świetnie, niech grają i zbierają na sprzęt, ale my wszyscy pamiętajmy, że ten sprzęt muszą potem obsłużyć lekarki i pielęgniarki zatrudnieni za kasę z naszych podatków.