Europa bardzo słusznie zdecydowała się na aktywną, głęboką i konstruktywną współpracę z Chinami, nie porzucając jednocześnie godnej podziwu, nieprzemijającej troski o przestrzeganie praw człowieka na świecie. Administracja Bidena powinna odrzucić hegemoniczne impulsy i zamiast tego odnowić konstruktywne relacje z Pekinem – pisze Jeffrey D. Sachs.
NOWY JORK – Brawa dla Komisji Europejskiej za sfinalizowanie nowej umowy o inwestycjach z Chinami. Aktywna dyplomacja Europy odegrała również rolę w tym, że Chiny przedstawiły niedawno plan osiągnięcia całkowitej neutralności węglowej do 2060 roku, a po ich decyzji obietnicę dekarbonizacji do 2050 roku szybko ogłosiła Japonia. Teraz europejska dyplomacja odniosła jeszcze jeden znaczący sukces.
Nowa umowa inwestycyjna między UE i Chinami będzie korzystna dla Europy, Chin, całego świata, a nawet Stanów Zjednoczonych, chociaż te ostrzegały przed konsekwencjami jej zawarcia. Ogólnie rzecz biorąc, umowa wskazuje na intencje Unii i Chin, by dalej zacieśniać relacje gospodarcze, zapewniając obu stronom możliwość inwestycji z mocniejszymi gwarancjami w obu obszarach gospodarczych. Europejski przemysł będzie miał lepszy dostęp do gigantycznego chińskiego rynku wewnętrznego, i to dokładnie w momencie, kiedy Chiny rozpoczynają dekadę zielonej i cyfrowej restrukturyzacji gospodarki i kiedy Europa stara się pozostać w obu obszarach na czele rozwoju technologicznego.
Umowa zawierana jest też w kontekście bardzo nieroztropnej – a wręcz groźnej – polityki administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, która próbowała nie tylko zerwać stosunki gospodarcze z Chinami w obszarze przemysłu high-tech, ale także ograniczyć wzrost Chin poprzez stworzenie sojuszu pod wodzą Stanów Zjednoczonych, w którym Trump chciał widzieć Unię Europejską oraz państwa Azji i Pacyfiku, między innymi Australię, Indie, Japonię i Koreę Południową. Wydaje się, że administracja Bidena może skłaniać się w kierunku takiej samej polityki, choć z pewnością będzie przy tym bardziej finezyjna i mniej bombastyczna od Trumpa.
Deklarowanym, choć niekoniecznie rzeczywistym celem polityki USA jest zahamowanie wojowniczych zapędów Chin oraz powstrzymanie łamania praw człowieka. Ale warto zauważyć, że za tą polityką stoi establishment złożony z przedstawicieli obu głównych amerykańskich partii kierujących sprawami z zakresu stosunków międzynarodowych, który utrzymuje jakieś 800 baz wojskowych na całym świecie, raz po raz wywołuje nielegalne wojny, narzuca jednostronne, nielegalne sankcje i odmawia podporządkowania się zapisom Karty Narodów Zjednoczonych, innych aktów prawnych ONZ oraz rezolucji Rady Bezpieczeństwa. Trudno się zatem w takiej sytuacji upierać, że to Chiny przejawiają tu wojownicze zapędy.
czytaj także
Nie ulega wątpliwości, że Chiny powinny lepiej zadbać o poszanowanie praw człowieka. W szczególności powinny zająć się kwestiami podniesionymi przez Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka w związku z sytuacją w Regionie Autonomicznym Sinciang-Ujgur. Ale powiedzmy jasno: Stany Zjednoczone, Europa, Indie i wiele państw Zachodu powinny też lepiej zadbać o prawa człowieka. Przez ostatnie dwie dekady zwłaszcza ludność muzułmańska na Bliskim Wschodzie, w Azji Południowej i Środkowej wielokrotnie musiała cierpieć na skutek kolejnych brutalnych wojen rozpętywanych przez zachodnie potęgi, krajowych kampanii represji, unilateralnych sankcji USA i innych nadużyć.
Fakty są takie, że mało które państwo należycie przestrzega Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a Stany Zjednoczone – co jest dla nich wielkim wstydem – nie ratyfikowały jeszcze nawet międzynarodowego paktu praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych (ICESCR), co Chiny i 27 państw członkowskich Unii Europejskiej uczyniły bardzo dawno temu. Właściwą odpowiedzią na rzeczywiste obawy o poszanowanie praw człowieka jest podnoszenie ich w sposób poważny i konstruktywny, bez hipokrytycznego wytykania błędów innym, popadania w przesadę albo zakłócania dialogu, dyplomacji i relacji gospodarczych. Niech kraj, który jest bez winy, pierwszy rzuci kamień.
Jednakże prawdziwe intencje, z powodu których Ameryka przeciwstawia się Chinom, nie mają nic wspólnego z prawami człowieka. Szczególnie za czasów bezprawia, które zapanowało pod rządami administracji Trumpa, polityka USA motywowana była tylko pragnieniem dominacji – to jasne jak słońce. Ameryka stara się zatrzymać technologiczny i gospodarczy rozwój Chin, żeby zachować własną pozycję. Jednak globalny system gospodarczy nie może i nie powinien funkcjonować dla dobra amerykańskiej hegemonii, zwłaszcza że w Stanach Zjednoczonych mieszka tylko 4 proc. ludności świata.
Po tragicznych wydarzeniach 2020 roku świat potrzebuje znów więcej współpracy, a nie nowej zimnej wojny wywołanej przez USA. Czas opanować sytuację pandemiczną i zaplanować, co będziemy robić, żeby odbudować gospodarkę i osiągnąć zrównoważony rozwój. Chiny mogą i powinny uczestniczyć w tym procesie jako pełnoprawny partner.
W końcu Chiny – w przeciwieństwie do USA i Europy – skutecznie opanowały u siebie epidemię COVID-19 w 2020 roku (podobnie jak większość jej sąsiadów w regionie Azji i Pacyfiku). Teraz Chiny i kraje sąsiednie powinny pomóc reszcie świata wprowadzić niefarmakologiczne środki zaradcze (testowanie, ustalanie kontaktów zakaźnych i kwarantanna), które sprawdziły się tam, gdzie zawiodły sposoby zastosowane przez USA i państwa europejskie. A jeśli dane potwierdzone w rzetelny, naukowy sposób wskażą, że nowe szczepionki Sinovac i Sinopharm są bezpieczne i skuteczne, to Chiny powinny zacząć je produkować na masową skalę i dystrybuować na całym świecie.
Unia, Chiny i administracja prezydenta elekta Joe Bidena powinny także połączyć siły, by stworzyć mapę zielonej i cyfrowej odbudowy gospodarczej. Teraz, kiedy najwięksi emitenci gazów cieplarnianych na świecie dążą do neutralności węglowej, a Biden zamierza ponownie dołączyć do paryskich porozumień klimatycznych oraz zobowiązać gospodarkę USA do dekarbonizacji do 2050 roku, widzimy pierwsze zarysy prawdziwie zielonej powszechnej odbudowy gospodarczej.
Globalna współpraca przyniesie ponadto niezwykłe korzyści dla rozwoju i wdrażania nowych zielonych technologii – energii odnawialnej, samochodów elektrycznych i baterii oraz innych sposobów magazynowania energii elektrycznej. Przykładowo, dopiero co w tym tygodniu jeden z czołowych wytwórców wodorotlenku litu – chińska Yahua Group – podpisał pięcioletnią umowę na dostawy materiałów do budowy akumulatorów dla firmy Tesla, producenta samochodów zarejestrowanego w USA.
Podobne możliwości otwierają się na polu technologii cyfrowych. W świecie, gdzie dostęp do internetu jest niezbędny do uczestnictwa w życiu gospodarczym, technologie oparte na 5G obiecują przełomowe rozwiązania dla wielu wyzwań, od poprawy efektywności energetycznej do skalowania rozwiązań typu e-commerce oraz e-zdrowie. Na szczęście umowa o inwestycjach między Unią a Chinami przysłuży się rozwojowi cyfrowej współpracy, co może dać potężny rozpęd do zrównoważonego rozwoju.
czytaj także
Niemniej ważne, żeby Europa dalej opierała się presji USA wywieranej przeciwko Chinom. Główną bronią Trumpa w walce z Pekinem było odcięcie eksportu nowoczesnych technologii, co miało powalić na kolana Huawei i inne wielkie chińskie firmy z branży high-tech. To było zagranie wyjęte prosto z zimnowojennego repertuaru, który niegdyś miał zapewniać USA hegemonię w konflikcie z ZSRR.
Administracja Trumpa tłumaczy swoje podejście wobec Huawei tym, że Chiny mogą szpiegować inne państwa z użyciem sprzętu tej firmy służącego do obsługi technologii 5G. Bardziej przekonujące wyjaśnienie jest takie, że sprzęt Huawei utrudni rządowi USA szpiegowanie innych, w tym amerykańskich obywateli. Jeszcze bardziej prawdopodobny powód to ten, że Waszyngton kieruje się naiwnym przekonaniem, że może w nieskończoność utrzymywać swoją przewagę technologiczną, odcinając Pekin od dostaw zaawansowanych podzespołów. Jednak Chiny prawdopodobnie zdołają szybko nadrobić braki technologiczne w produkcji zaawansowanych półprzewodników.
Europa bardzo słusznie zdecydowała się na aktywną, głęboką i konstruktywną współpracę z Chinami, nie porzucając jednocześnie godnej podziwu, nieprzemijającej troski o przestrzeganie praw człowieka na świecie. Administracja Bidena powinna odrzucić hegemoniczne impulsy i zamiast tego odnowić konstruktywne relacje z Pekinem.
Na razie umowa o inwestycjach między UE a Chinami to dobre zakończenie koszmarnego roku. Europa realizuje swoje uzasadnione cele polityki zagranicznej niezależnie od USA. Ale w 2021 czekają nas kolejne wyzwania: świat musi dokonać zwrotu, by zakończyć pandemię i ruszyć ścieżką prowadzącą do osiągnięcia zrównoważonego rozwoju.
**
Copyright: Project Syndicate, 2020. www.project-syndicate.org. Tłumaczenie z angielskiego: redakcja KP