Każdy pomaga Australii, jak potrafi. Jeff Bezos zarabia 230 tysięcy dolarów na minutę i deklaruje, że da tych tysięcy 690. Instagramerki zachęcają do przelania kwoty 600 zł, którą zazwyczaj wydajemy na kosmetyki. A ty pamiętaj, że zbędne emisje generuje zostawianie głupich komentarzy w internecie.
Trudno się nie wzruszać losem koali płonących żywcem w australijskich pożarach. Trudno też nie odczuwać gniewu, wiedząc, że tamtejsi naukowcy zwracali uwagę na wzrastające ryzyko pożarów już dobre trzydzieści lat temu. Klimat w Australii niestety jest dosyć podobny do tego, który mamy w Polsce, i nie tylko klimat.
Co prawda z pewnością mają tam więcej dobrze wykształconych naukowców, dla których nieustająco otwarty jest program imigracyjny, a miejscowe uniwersytety zapewniają warunki pracy, o jakich większość polskich doktorantów i doktorantek może tylko pomarzyć. Ale − tak jak w Polsce − w Australii kochają węgiel, a lobby węglowe ma zdecydowanie większą siłę przebicia niż nawet najlepiej wykształceni naukowcy.
Greenwashing i negacjoniści
Nie bez powodu jedno z haseł Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (gromadzącego tłumy również w Melbourne) brzmi: why should we go to school if you won’t listen to the educated? (dlaczego każecie nam chodzić do szkoły, skoro nie słuchacie wykształconych?). O to oczywiście należałoby spytać Łukasza Warzechę albo jego australijskich odpowiedników.
czytaj także
Ja tam nikomu do szkoły chodzić nie każę. Choć przyznaję, że wizja Warzechy, który na egzaminie z geografii wije się, wyjaśniając rolę gazów cieplarnianych w atmosferze, wydaje mi się całkiem pociągająca.
Marne są jednak szanse na reedukację klimatycznych ignorantów. Choć kto wie? Prawicowi publicyści muszą jednak do pewnego stopnia żyć w zgodzie z wymogami reklamodawców, czyli również spółek energetycznych skarbu państwa. PGE już dało zielone światło na greenwashing, wystarczy więc jeszcze trochę poczekać, a nawet bracia Karnowscy zrobią się zieloni, a kto wie, może i „Do Rzeczy” zacznie reklamować nie tylko środki na otyłość, ale również elektryczne auta albo rowery?
Premier Morawiecki reprezentował w Brukseli lobby paliw kopalnych, nie zwykłych ludzi
czytaj także
Premier Muppet Morawiecki już przecież w 2018 ogłosił, że jesteśmy liderem w walce ze zmianami klimatu. Na greenwashing w PGE musi być poważne parcie, skoro rzecznik spółki ma czelność twierdzić: „Mamy energię do zmian, dlatego chcemy umacniać pozycję lidera transformacji energetycznej”.
Bardzo zabawne, zważywszy że 96% produkowanej przez PGE energii pochodzi z paliw kopalnych.
Ostatnie tygodnie muszą być trudne dla australijskich Warzechów. Na Twitterze takiego Andrew Bolta odbywa się prawdziwa rzeź. Zdjęcie martwego misia koala? Ban! Fotka przysmolonych strażaków? Ban! Greta Thunberg? Dożywotni ban!
Naukowcy już 30 lat temu ostrzegali przed pożarami w Australii. Na próżno
czytaj także
Nie wiem, o co chodzi z tymi panami, że mają taki problem z nastolatkami, ale australijski publicysta Andrew Bolt wysmażył cały felieton masakrujący lewacką idolkę, która zdaniem australijskiego ignoranta klimatycznego jest po prostu wyjątkowo niespokojną dziewczynką z depresją.
Cóż, trudno nie mieć depresji, kiedy zna się fakty. Kryzys klimatyczny już dziś zabija ludzi. Rosnąca liczba samobójstw wśród młodych jest jednym z jego widocznych efektów. Wciąż jednak są dzielni panowie, którzy nie tracą dobrego humoru i zaniepokojonym katastrofą klimatyczną każą wracać do szkoły. A przecież jakie są fakty, widzimy, patrząc, jak świat płonie.
Tani węgiel w trosce o najuboższych
Australijski rząd, podobnie jak polski, w kwestiach klimatycznych postrzegany jest jako hamulcowy. Tak samo jak w Polsce stawia się tam raczej na greenwashing, a żeby sprostać globalnym planom redukcji emisji, wykorzystuje się kreatywną księgowość.
Nasz świat się pali. Kiedy oligarchia paliwowa za to zapłaci?
czytaj także
Najbogatsza mieszkanka Australii (36. pozycja na liście Forbesa najbardziej wpływowych kobiet świata), Gina Rinehart, swego czasu całkiem poważnie się odgrażała, że jeśli będzie zmuszona do płacenia większych podatków od swoich kopalni, to przeniesie je do Afryki. Chyba wciąż jakoś tego nie zrobiła, ale może jeszcze nie musi, bo ciągle dostaje miliardy państwowych subsydiów. Gina Rinehart w chwilach wolnych od pomnażania majątku zajmuje się też pisaniem wierszy. Pozwolę sobie zacytować fragment jej najbardziej znanego utworu: „Najubożsi potrzebują naszych surowców, potrzebują nas, bez specjalnych stref ekonomicznych i mądrzejszych polityków możemy nie zdążyć pomóc im na czas”.
czytaj także
Złośliwcy mogliby się czepiać, że miliarderka, której majątek wynosi prawie 18 miliardów dolarów, mogłaby znaleźć lepsze sposoby na pomaganie biednym niż pomnażanie majątku dzięki rządowym dotacjom, ale ja złośliwy być nie zamierzam. Każdy pomaga, jak umie. Australijski węgiel jest tak tani, że sprowadzamy go nawet do Polski.
Ale nie tylko. Australijscy przedsiębiorcy chcą zbudować w Polsce dwie nowe kopalnie węgla kamiennego.
czytaj także
Jedna z planowanych kopalni ma zniszczyć unikatową przyrodę Poleskiego Parku Narodowego (i okolic) − tamtejsze mokradła i torfowiska raczej nie przetrwają tych inwestycji. Jednak „jeśli teraz tego węgla nie wykopiemy i nie przetworzymy, to za 20−30 lat będzie już za późno”, argumentuje Andrzej Zibrow, dyrektor generalny spółki Coal Holding. Pewnie, że będzie za późno! Nie będzie już komu wydobywać ani komu sprzedać. Nie wiadomo, czy homo sapiens przetrwa katastrofę klimatu.
Zmartwienie instagramerek
Martwią się tym faktem już nie tylko wściekłe nastolatki z depresją, ale całkiem poważni celebryci i wpływowe instagramerki. Martwią się, jak potrafią. Wymyślona przez byłą tancerkę i popularną instagramerkę Izabelę Janachowską, a rozpropagowana przez Małgorzatę Rozenek akcja Shopping for Australia wzbudziła jednak spore oburzenie internautów. Pojawiły się nawet opinie, że polskie celebrytki wymyśliły najgłupszą formę pomocy Australii, o jakiej słyszeliśmy.
Tylko czy oburzeni wiedzą, na co się oburzają? Janachowska proponuje przecież, żebyśmy ograniczali konsumpcję. Zgodnie z jej pomysłem, zamiast robić kolejne luksusowe i często zbędne zakupy, mielibyśmy przelać ich równowartość na pomoc Australii. Może to jeszcze nie jest ten degrowth, o jakim marzymy, ale na pewno krok w słusznym kierunku.
czytaj także
Internauci nie znają jednak litości, a na celebrytki wylała się fala krytyki, że to właśnie nadmierna konsumpcja jest przyczyną obecnego kryzysu. Trudno się z tym nie zgodzić. Trudno też nie zauważyć, że nie każdy może albo chce sobie pozwolić na wydanie 600 złotych na zakupy w drogerii. Warto jednak docenić gest celebrytki, która z kolejnych takich zakupów postanowiła zrezygnować.
Spieszmy się kopać węgiel
Jeśli mamy uratować ludzką cywilizację, musimy ograniczyć nie tylko konsumpcję towarów luksusowych, ale również powszechnie dostępnych każdemu internetowych flejmów.
Całkiem niedawno ukazało się polskie wydanie książki Sébastiena Bohlera Zachłanny mózg. Jak nienasycony homo sapiens skazuje świat na zagładę. Winnym czekającej gatunek homo sapiens zagłady ma być nasz ludzki mózg, a konkretnie układ nagrody, napędzany przez prążkowie. To prze niego przedkładamy doraźną przyjemność nad potencjalną przyszłą gratyfikację.
Jak mózg wiedzie nas do zniszczenia planety i jak temu zapobiec
czytaj także
W czasach, gdy ludzkość stawiała pierwsze kroki, trudno było o regularność posiłków, więc rozsądną strategią było pożreć w całości zdechłą antylopę, zamiast czekać, aż mięso zgnije. Od tamtego czasu wiele się zmieniło na świecie, ale w naszych mózgach niespecjalnie. Stąd m.in. plaga otyłości i katastrofa klimatyczna.
Spieszmy się kopać węgiel, póki możemy jeszcze na nim zarobić. Jedzmy mięso, zanim nam zabronią. Ruchajmy się na lewo i prawo, bo dzięki temu przetrwają przynajmniej nasze geny. Zawsze musimy mieć więcej, żeby dopaminka ładnie się wydzielała.
Książka Bohlera jest ponura niczym Biblia: „Natura wynagradza pragnienie: ten, który chce najwięcej, dostaje najwięcej”. Co możemy zatem zrobić?
Chyba tylko wystąpić przeciwko naszej naturze. Zamiast ciągle chcieć więcej, nauczyć się cieszyć tym, co jest. Czyli generalnie: trzeba trenować uważność, czego możemy się nauczyć dzięki mindfulness.
Dla kogo dieta mindfulness?
Nie wiem, czy próbowaliście kiedyś jeść jednego rodzynka przez kilka minut? Ponoć warto to zrobić, aby dokładnie poczuć nie tylko jego strukturę, ale też wszystkie smaki. Ja jeszcze nie próbowałem, ale podobno jedząc powoli i z uważnością każdy kęs, robimy to znacznie dłużej, a przez to zjadamy mniej. „Efektem sześciotygodniowej terapii mindfulness był średni spadek wagi o 4,2 kilograma”. To by chyba czyniło z treningu uważności najbardziej skuteczną dietę świata.
Skoro winne katastrofie klimatycznej są nasze własne mózgi, czy zaaplikujemy lekcje mindfulness i loving kindness wszystkim mieszkańcom Ziemi? Niektóre korporacje próbują zachęcić swoich pracowników do ćwiczenia uważności. Całkiem niedawno Starbucks, zamiast podwyżek, podarował swoim pracownikom darmowy dostęp do aplikacji Headspace. Fajna apka, ale, tak jak pracownicy Starbucksaa, wolałbym podwyżkę.
czytaj także
A z apki niech korzystają Gina Rinehart czy Jeff Bezos. Nierówności są tak olbrzymie, że należałoby wywłaszczyć ich z majątków i przeznaczyć je na nasze podwyżki. Jeff Bezos zarabia 230 tysięcy dolarów na minutę i łaskawie deklaruje, że Amazon przeznaczy 690 tysięcy dolarów na pomoc dla Australii. Wow, Jeff, szacunek. Całe trzy minuty twojego czasu, żeby ratować tysiące ginących gatunków. Co za wspaniałomyślność. Ale każdy pomaga, jak potrafi.
Ślad węglowy cycuszków
I każdy może. Najbardziej znanym przykładem jest tutaj ograniczenie spożycia mięsa, co oczywiście wszystkim polecam. Są jednak też inne możliwości, o których również pisze Bohler.
Nie wiem, czy wszyscy jesteśmy świadomi, że 35% ruchu w internecie generuje oglądanie porno? Zważywszy że dziś większość swojego życia spędzamy online, oznaczałoby to, że wielu ludzi jedną trzecią swojego czasu spędza, oglądając pornosy.
Nie ma darmowych obiadów, czyli co trzeba wiedzieć o śladzie węglowym [wyjaśniamy]
czytaj także
Generuje to oczywiście niebagatelny ślad węglowy, wyliczony przez Bohlera na 150 milionów ton dwutlenku węgla rocznie. Nie lubisz patrzeć na martwe koale? Przestań oglądać porno. Z każdym gigabajtem oglądanych cycuszków gdzieś na świecie ginie mała panda.
Nie oglądasz porno, tylko wyłącznie kociaki w internecie? Też masz problem. Ich ślad węglowy również jest niebagatelny. Zbędne emisje generuje też zostawianie głupich komentarzy w internecie i zwykłe sprawdzanie prognozy pogody. Może zamiast sprawdzać pogodę na telefonie, warto by spojrzeć za okno? Zamiast znęcać się nad celebrytami, że ograniczają konsumpcję nie tak, jak byśmy chcieli, warto się zastanowić, czy sami jesteśmy lepsi.
Proponuję krótkie ćwiczenie: zamiast komentować ten tekst, lepiej idź na spacer albo porozmawiaj z przyjaciółką. Czy nie będzie z tego więcej pożytku? A przy okazji ograniczysz emisję internetowych inb.