Nie, nie chodzi o to, że lewica ma świetny program, bo oczywiście, z waszego, liberalnego punktu widzenia, mieć go nie może. Musicie jednak na nią zagłosować. Bo w polityce działa zasada : „im gorzej, tym lepiej” − pisze Galopujący Major.
W zwyczajnych czasach, o ile kiedyś te wyśnione, zwyczajne czasy w ogóle istniały, każdy z was, drodzy liberałowie, mógłby zagłosować na jedną, a być może nawet na kilka, liberalnych partii. Wypełnilibyście sobie ankiety wyborcze, a następnie poszukalibyście przyjemnej liberalnej kandydatki albo kandydata o poglądach zbliżonych do własnych.
Czasy jednak zwyczajne nie są. Sami zresztą to non stop podkreślacie. Jeśli szef NIK wynajmuje gangsterom kamienicę dla niewolnic seksualnych, kiedy szef KNF jest nagrany jak domaga się korzyści majątkowej dla znajomka, kiedy premier kombinuje, jak dać Gradowi 100 000 PLN cichaczem pod stołem, kiedy szef partii PIS jest oskarżany o łapówkarstwo, to czasy zwyczajne nie są. Czasy są gangsterskie, co wie każdy, kto z gangreną tej władzy miał kiedykolwiek do czynienia.
czytaj także
Dlatego, drodzy liberałowie, musicie głosować na lewicę. Nie, nie chodzi o to, że lewica ma świetny program, bo oczywiście, z waszego, liberalnego punktu widzenia, mieć go nie może. Musicie jednak na nią zagłosować. Dlaczego?
Ano dlatego, że tylko tak pozbędziecie się Grzegorza Schetyny. Tylko tak pozbędziecie się faceta, który przegrywa z Kaczyńskim każde wybory. Tylko tak pozbędziecie się faceta, który na listy powciągał wam Ujazdowskich, Poncyliuszy, Kamińskich, Migalskich i innych pisowskich nie-liberałów. Tylko tak pozbędziecie się faceta, którego literalnie nikt nie lubi, który ma najgorsze wskaźniki zaufania, więc wygranie przez niego wyborów graniczy z cudem.
Dlatego musicie zagłosować na lewicę, bo im lepszy wynik lewicy, tym gorszy wynik partii Schetyny. A im gorszy wynik partii Schetyny, tym większa szansa, że Schetyna podzieli los Ewy Kopacz. Chcielibyście, drodzy liberałowie, żeby Ewa Kopacz nadal była waszą liderką? No właśnie.
Owszem, jeszcze niedawno pomysł głosowania na lewicę, żeby wymusić zmianę w waszej, liberalnej partii, byłby bez sensu, bo rozproszona lewica nie miała szans wejść do Sejmu. Teraz oczywiście ma, więc bać się już nie musicie. Właściwie to bardziej bać się musicie Schetyny, bo ten, właśnie po to nawpuszczał na listy Koalicji PiSowskie spady, żeby nikt mu władzy w ramach rokoszu potem nie odebrał. Tylko kto teraz da gwarancję, że Ujazdowski znowu nie czmychnie do PiS, prawda?
czytaj także
Powie ktoś, że to naiwne myślenie wedle zasady „im gorzej, tym lepiej”. Ale ta zasada w polityce działa. Sam, przyznam się, że po cichu liczyłem, że rozproszona lewica w wyborach do Europarlamentu wypadnie słabo. I dzięki temu się później zjednoczy, bo nie będzie miała wyboru. I proszę, udało się, trzecia siła w Sejmie już lada moment. W przypadku Schetyny działa to dokładnie tak samo. Jeśli chcecie Tuska, Ostachowicza, jeśli chcecie powrotu do waszego liberalnego zwycięstwa, musicie pozbawić Schetynę władzy, a to jest możliwe tylko przez wybór lewicy.
Tyle razy sami, przy okazji deklarowania głosowania na rozproszoną lewicę, powtarzaliście wyborcom lewicowym o zmarnowanym głosie. Dziś taki lewicowy wyborca taki jak ja powtarza wam: tylko głos na lewicę daje wam jakąś liberalną przyszłość. Głos na KO daje wam wieczne przegrane Grzegorza Schetyny.