Galopujący Major

Antypisowski internet ogłosił bojkot Podkarpacia

Andrzej Duda. Fot. Adam Guz/KPRM

Czym Podkarpacie zasłużyło sobie na bojkot konsumencki? Zagłosowało na Andrzeja Dudę.

Trudno nie mieć wrażenia, że jest naprawdę ciężko. Nie dość, że pan Marek Migalski publicznie zapowiedział zaprzestanie komentarzy i wyjazd do Toskanii, to jeszcze się okazuje, że reszta opozycji liberalnej nie za bardzo ma gdzie wyjechać. Przynajmniej na wakacje.

Teoretycznie, co najmniej od niedzieli, wiadomo, dokąd jeździć nie wolno. Otóż antypisowski internet pełen jest apeli o konsumencki bojkot Podkarpacia. Za to, że tfu, tfu, elektorat, za przeproszeniem, ośmielił się na Andrzeja Dudę głosować. Więc Podkarpacie musi upaść. Wiadomo, bez tego wyjazdu mieszczuchów raz w roku na Podkarpacie będą podkarpacioki gruz jeść i myć się w kałuży.

Nie, Hołownia nie jest pożytecznym idiotą Dudy (ani agentem PiS)

Problem jest jednak szerszy. Oto bowiem w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu i Trójmieście pan prezydent Andrzej Duda zdobył razem więcej głosów niż na całym Podkarpaciu. Ba, w samej tylko Warszawie pan Duda dostał połowę tego, co na tym strasznym Podkarpaciu uzyskał. Cóż to oznacza? Zwłaszcza dla planów urlopowych zapracowanej klasy średniej?

Otóż po pierwsze, liberalni wyborcy muszą przestać jeździć do dużych miast na wakacje. Koniec z Krakowem albo Trójmiastem, a nuż na Brackiej zamiast deszczu jakiś dudowiec, oczywiście pijany, się nam nawinie. No dobrze, wyjazdy wyjazdami, w końcu jakoś sobie ludzie dadzą radę bez wakacji w Łodzi. Ale co z życiem na co dzień? Co z zakupami? Co z zamówieniami? Skąd brać towary, gdzie zamawiać usługi? Wilanów ze swoimi dymiącymi fabrykami i Podkowa Leśna wszystkiego kurierem nie dostarczą?

Jak się ustrzec przed wspieraniem zła we własnym mieście? Przecież oni, wyborcy PiS-u, w tej Warszawie i Poznaniu są niemal wszędzie. Jeżdżą drogami, korzystają z kin (pewnie niemych) i restauracji, gdzie pewnie wyjadają jedzenie ze śmietników i przepijają 500+ po osiedlowych garażach. Co robić?

Być może warto wrócić do sprawdzonych wzorców i wykroić w każdym mieście taki mały fragment dzielnicy albo nawet całą dzielnicę, gdzie ci ludzie, głosujący na Dudę, będą musieli mieszkać. Jest nawet taka ładna włoska nazwa na taki wykrojony obszar, a wyborcy Trzaskowskiego lubią przecież języki obce. I nimi władają.

Najgorsze, że oni, ci wyborcy Dudy, mogą jednak z tych dzielnic wyjeżdżać. I to nawet własnymi autami, o ile, rzecz jasna, zdołają je wcześniej ukraść wyborcom z Wilanowa. Trudno będzie tedy sprawdzić, czy aby czasem dany kurier, barman, nauczycielka, sprzedawczyni, kierowca autobusu głosował na Dudę. Więc znów trzeba sięgnąć po wzorce historyczne. W tym celu najlepiej z tych maseczek, co to się teraz walają po ulicach, uszyć po prostu opaski w formie jakiejś figury. Na przykład gwiazdy. I kazać te opaski nosić na ramieniu tym wyborcom Dudy, którzy nie rozumieją demokracji i są chodzącym okazem nietolerancji.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij