Polska polityka różni się od zachodniej polityki tylko tym, że wyrażana jest języku idiotycznym, izolującym Polaków od świata, zamykającym ich w trumnach na zawsze.

Polska polityka różni się od zachodniej polityki tylko tym, że wyrażana jest języku idiotycznym, izolującym Polaków od świata, zamykającym ich w trumnach na zawsze.
Czy Tusk, Miller, Palikot potrafią konkurować ze sobą o władzę zdrowo, brutalnie, merytorycznie, ale w taki sposób, aby nie oddać Polski Kaczyńskiemu i Rydzykowi?
Dla naturalistów i nostalgików raj zaczyna się tuż za południową granicą. Dla nas, obsesyjnych modernizatorów, na tej granicy się kończy.
Będzie to może pierwszy historycznie przypadek, kiedy publicysta Krytyki Politycznej cytuje afirmatywnie publicystę Centrum Adama Smitha.
Nie oczekuję sztormu na morzu polskich dyskusji, ale niestety sztorm trwa, bałwany są wysokie i głośne.
Dzisiejszy cykl społecznej emancypacji ufundowany został na zasadzie powszechnej sztuki publicznego wypowiadania się na piśmie.
Te właśnie słowa Ludwika XVIII przychodzą mi do głowy w dni pełne fałszywych historycznych rekonstrukcji.
Zatem seks w Powstaniu istniał. Ale że nie chcieli rodzić dzieci w piekle, dla piekielnych potrzeb, wobec tego sprawę po prostu wytarto, wymazano, wygumkowano.
Po co wyznawcy „zemsty Boga” się nie rozwodzili, jeśli teraz mają być świadkami, jak jakiś rozwodnik będzie przyjmował komunię? Po co nie byli gejami, jeśli teraz nie wolno im będzie gejami pogardzać?
Chciałbym zapytać parę osób: jak się czujecie z ubojem rytualnym zaproponowanym wam w pakiecie z Panem Romanem?
Przez jakiś czas jedzono ludzi wyłącznie w domowym zaciszu, głosząc publicznie, że się ich nie je, ale im pomaga. Znów jednak nadchodzi epoka jawnej kanibalnej orgii.
Nie ma nic złego w ostrożnym pielęgnowaniu historycznej pamięci. Przeciwnie, historia jest prawdopodobnie jedynym wiarygodnym źródłem naszej wiedzy o sobie samych. Innego nie mamy.