Cezary Michalski

Idiota

Jeśli wierzyć „Rzeczpospolitej” – a wypada jej wierzyć, bo w demaskowaniu błędów i nieczystych zagrań Platformy Obywatelskiej jest najbardziej kompetentna (tak samo jak w demaskowaniu błędów i nieczystych zagrań PiS-u najbardziej kompetentna jest „Gazeta Wyborcza”) – esemesowe strategie PR-owe Platformy przygotowuje rzecznik klubu PO Paweł Olszewski. Miałem nadzieję, że tak podstawowe w dzisiejszej polityce rzeczy robi dla Platformy ktoś bardziej sensowny, ale skoro „Rzeczpospolita” tak informuje, to zapewne tak jest. Gdyby „Rzepa” napisała coś dobrego o PiS-ie, nie wierzyłbym, uznałbym to za propagandę. Ale co do PO jej najgorsze informacje są najczęściej prawdziwe.


Wracając do Pawła Olszewskiego, kiedyś miałem z nim za friko pięć minut rozmowy w poczekalni TVN24. Zaraz po tym, jak Piotr Duda zaatakował Wałęsę (byłego związkowca) za spotkanie z Romneyem (który związki zawodowe załatwia, zwykle razem z zakładami pracy, w których związkowcy pracują). Próbowałem Olszewskiego przekonać, że komentując tę sprawę mógłby odlepić „Solidarność” od PiS-u, bo wszyscy pisowcy dystansowali się właśnie od Dudy atakującego Romneya, gdyż są to dziś patrioci już nawet nie Ameryki (od kiedy „skończyła się tam cywilizacja białego człowieka”, cyt. za Pięta/Górski), ale Partii Republikańskiej, i to tej na prawo od „starego republikanina” Willa McAvoya z serialu Newsroom. W miarę, jak się rozkręcałem, poseł Olszewski patrzył na mnie z coraz większą niechęcią zmieszaną z obawą, że mu pomieszam w głowie. Po czym wszedł do studia i powtórzył obowiązujący w PO tego dnia PR-owy przekaz (sam do siebie też wysyła esemesy?), że Duda zaatakował Wałęsę za spotkanie z Romneyem, bo jest „partyjnym urzędnikiem PiS-u”.


W tej poczekalni TVN24 to ja zachowałem się jak idiota, próbując namówić posła Platformy, żeby zachował się mniej pragmatycznie w partyjnym i PR-owym sensie. W imię… prawdy? uczciwości? łagodzenia konfliktu społecznego w Polsce? Zachowałem się jak idiota, który zupełnie bez sensu puszcza w towarzystwie bąki, namawia obecnych, aby zdjęli swoje społeczne maski, podczas gdy te maski to są ich tarcze i miecze zarazem, dzięki którym przetrwali całe lata społecznej wymiany ciosów, urośli, zgromadzili majątek, a mają zamiar rosnąć, zbierać majątek i trwać przez kolejne lata aż do usranej śmierci, po której znajdą się na Powązkach, na Wawelu czy w innym „narodowym panteonie” (cyt. za Andrzej Nowak/Krystyna Szumilas) – pomiędzy Bierutem a Nilem, Gomułką a Rydzem, Piłsudskim a Kaczyńskim, Dmowskim a KPP-owskim.


Znam jednego „muzealnika” w moim wieku, a dokładniej młodszego ode mnie o rok, który już dekadę temu (ten człowiek był wtedy jeszcze przed czterdziestką) zaszokował mnie, zdradzając swoje najgłębsze marzenie: „No co, Czarku… (w Warszawie ludzie się obleśnie tytłają, szczególnie po wódce, zarówno ci z warszawskiej antyprawicy, jak też ci z warszawskiej prawicy) …spotkamy się kiedyś na Powązkach, w Alei Zasłużonych”. To był horyzont jego marzeń i to horyzont jego marzeń pozostał, a mnie skręciło, bo wolę być pochowany pod płotem, tyle że po świetnej zabawie. I jak na razie ja się do realizacji mojego marzenia przybliżam, bo bawię się przecież świetnie, podczas gdy „muzealnik” od realizacji swojego marzenia jakby się ostatnio trochę oddala.


Jeśli spojrzeć z tej poważnej, „powązkowskiej” perspektywy na moje próby przekonania Pawła Olszewskiego, żeby raczej wykorzystał antyromneyowski atak Dudy na Wałęsę do pokazania, że można związki zawodowe oderwać od PiS-u, byłem rzeczywiście idiotą. Olszewski i jego partia są przecież cynicznie racjonalni, robiąc wszystko, żeby Dudę wepchnąć w ramiona Kaczyńskiego i Rydzyka. Potem mogą obsługiwanemu przez siebie nowemu polskiemu mieszczaństwu pokazać ten taniec trzech strasznych misiów i wzmóc w nowym polskim mieszczaństwie nienawiść do związków zawodowych. Jak na razie esemesowy plan Pawła Olszewskiego i PO świetnie się udaje. I w sumie nie wiem, na czym opieram moje nadzieje, że Kluzik-Rostkowska mogłaby tę „racjonalną” grę nieco skomplikować i spróbować z Dudą rozmawiać, w dodatku w imieniu samego Cesarza. Będąc bez wątpienia idiotą, mam przynajmniej nadzieję, że jestem idiotą takim bardziej z Dostojewskiego, a nie idiotą po prostu. Ale ocena zależy od was, czytelników, widzów, słuchaczy, ludzi z towarzystwa. Także przecież w powieści Dostojewskiego jedni, bardzo zresztą nieliczni, uważali księcia Myszkina za „świętego idiotę” (cyt. za Cezary Wodziński), a inni za idiotę po prostu. W ziemskim, społecznym wymiarze rację mieli ci drudzy, bez porównania liczniejsi.


A ja przekonuję was przecież w tych felietonach od dawna, żeby o ziemskiej polityce myśleć w ziemskich, „kynicznych” kategoriach Petera Sloterdijka. Widzicie tu sprzeczność? Dobrze, ja też ją widzę. Zakończę zatem dialektyczną uwagą, że nawet Sloterdijk jest świętym idiotą, głosząc publicznie powagę „kynizmu” w naszych ciężkich, całkowicie odczarowanych czasach, w których wszyscy najgrubsi cynicy, w Kościele i w AntyKościele, na prawicy i antyprawicy, w pismach tożsamościowych i w tożsamościowych think tankach, wybierający się przez całe swoje życie na powązkowską Aleję Zasłużonych – rytualnie i mechanicznie głoszą najbardziej żarliwą ideowość.


PS. Konstrukcja tego felietonu została zapożyczona z filmu Poznaj moich Spartan.

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij