Dziwne rzeczy działy się w ostatnich – gorących od politycznej mobilizacji – tygodniach w polskich mediach społecznościowych.

Dziwne rzeczy działy się w ostatnich – gorących od politycznej mobilizacji – tygodniach w polskich mediach społecznościowych.
Codziennie jesteśmy kupowani i sprzedawani na globalnym rynku reklamy internetowej.
We wtorek rząd przyjął projekt tzw. ustawy antyterrorystycznej.
Przy obecnych założeniach program relokacji uciekinierów docierających do granic UE po prostu nie ma szans zadziałać.
Czy tak ma wyglądać polski odpowiednik Patriot Act?
Za potęgą wywiadowczą USA stoją prywatne firmy – ich rozwiązania, bazy danych i technologie.
Kino interwencyjne, czyli wideo jako policyjna pałka na miarę społeczeństwa spektaklu.
Jak reaguje władza, gdy to, co postrzega jako zagrożenie, wymyka się jej spod kontroli?
Między oficjalną linią polityczną a społecznymi nastrojami jest głębokie pęknięcie.
Do wyborów daleko, w internecie spokój, więc politykom nie chce się z nami rozmawiać.
Niektórzy wciąż wierzą, że obywatele mają prawo do ograniczonego zaufania do władzy i mogą powiedzieć „sprawdzam”.
NIK, RPO i inne instytucje wciąż bezskutecznie apelują o zmianę prawa dotyczącego dostępu służb specjalnych do naszych danych.