To, że bohaterowie „Lalki” dużo ostrzej oceniają słabości Izabeli niż Stanisława, nie jest dowodem na nienawiść Prusa do kobiet, tylko odzwierciedleniem świata przedstawionego, który nienawidzi kobiet.

To, że bohaterowie „Lalki” dużo ostrzej oceniają słabości Izabeli niż Stanisława, nie jest dowodem na nienawiść Prusa do kobiet, tylko odzwierciedleniem świata przedstawionego, który nienawidzi kobiet.
Od XIX wieku niby wiele się zmieniło, ale bezdzietna singielka w pewnym wieku nadal usłyszy, że jest skazana na nieszczęście, zgorzknienie, zdziwaczenie i radykalny feminizm.
Dlaczego państwo dobrobytu do dziś nie włożyło filantropii milionerów między bajki?
Zwiększona mobilność klas ludowych na przełomie XIX i XX wieku niosła ze sobą nowe zagrożenia dla młodych kobiet. Katolickie czasopisma dla robotnic i służących szczególnie często przestrzegały niezamężne proletariuszki z wielkich miast przed „handlarzami żywym towarem” i ryzykiem porwania do Ameryki.
Nowa ekranizacja „Znachora” to dzieło na miarę swoich czasów i między innymi dlatego tak dobrze się je ogląda. A że żyjemy w 2023 roku, a nie w 1937, rodzi to szereg komplikacji.
Na papierze czy w sieci, tabloidy to coś więcej niż informacyjny śmietnik ze świata celebrytów. To zawsze lekcja konserwatywnej moralności.
Polskie emancypantki starały się przedstawiać ruch i ćwiczenia fizyczne, w tym obowiązkowe zajęcia sportowe w szkołach dziewcząt, podobnie jak prawo do edukacji i głosowania w wyborach – jako element wzmacniający społeczeństwo.
Alicja Urbanik-Kopeć obnaża bezsens uporczywego zaprzeczania istnienia w historii osób queer.
Prawa pracownic to dziś niejedyna sprawa, o którą walczą kobiety.
Emancypacja przez dzielność to specjalna, bardzo polska odmiana feminizmu, doskonale uchwycona przez Agnieszkę Osiecką.
Serce filmów kostiumowych, a szczególnie ekranizacji powieści Jane Austen, bije przede wszystkim w emocjach. Dreszczyk przyjemności podczas seansu daje nam obcowanie z odległą kulturą doskonale nadającą się do opowiadania historii miłosnych.
Może wydawać się, że powszechny kult produktywności to produkt niedawnych czasów, wedle którego wart jesteś tyle, ile wyprodukujesz, zorganizujesz, załatwisz. Posunięta do absurdu troska o produktywność jednostki ma jednak dużo dłuższą historię.