Żaden prezydent USA, nawet Trump, nie zajął tak ostrego stanowiska wobec Chin jak Joe Biden.

Żaden prezydent USA, nawet Trump, nie zajął tak ostrego stanowiska wobec Chin jak Joe Biden.
Hiperglobalizacja przegrała, bo nie mogła przezwyciężyć wewnętrznych sprzeczności i nie spełniła złożonych obietnic. Nie wiemy jeszcze, co ją zastąpi.
Szerokie restrykcje eksportowe nałożone na Chiny to próba zduszenia całych sektorów chińskiej branży technologicznej.
„Praca opiekuńcza” i „dobre miejsca pracy” to pojęcia, które jak dotąd wzajemnie się wykluczają. Czy da się to zmienić?
Zielona transformacja to jeden z priorytetów nowego paradygmatu produktywizmu. Ale państwu nie uda się upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu. Polityki walki ze zmianą klimatyczną nie zastąpią polityki służące tworzeniu dobrych miejsc pracy i odwrotnie.
Wiele elementów produktywistycznych widać choćby w retoryce administracji Joe Bidena. Chodzi m.in. o uznanie wielkich korporacji za głównych winowajców inflacji.
Już mało kto podziela amerykańskie przekonanie, że co dobre dla USA, jest także dobre dla całego świata.
Hiperglobalizacja się załamała – i co dalej? Przed światem otwiera się cały wachlarz nowych scenariuszy.
W miarę rozwoju gospodarczego kraje biedniejsze miały się upodobnić do bogatszych. To działa – niestety w odwrotną stronę.
Centralną koncepcją, którą kierują się w swoim myśleniu realiści, jest tak zwany „dylemat bezpieczeństwa”. Jest to idea tłumacząca, dlaczego system, gdzie największe potęgi kładą nacisk na własne bezpieczeństwo narodowe, może być fundamentalnie bardzo nietrwały.
Dla krajów o niskich dochodach nowoczesne technologie w przemyśle mogą być w równej mierze błogosławieństwem, co przekleństwem.
Ekonomia zna wiele sposobów radzenia sobie z inflacją. Niektóre z nich wzajemnie się wykluczają.